Zaklejają czujniki taśmą izolacyjną i instalują je pod rurami doprowadzającymi świeże powietrze do chodników. Do fałszerstw zmuszają ich pracownicy nadzoru - pisze "Gazeta Wyborcza".
Podobne praktyki stosowano w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej. Rok temu w wybuchu metanu zginęły tam 23 osoby. Po tej katastrofie związkowcy z Sierpnia '80 w Szczygłowicach wypowiedzieli wojnę dyrekcji swojej kopalni i powiadomili prokuraturę - pisze "Gazeta Wyborcza".
ZOBACZ TAKŻE:
Halemba: Górnicy zginęli przez zaniedbaniaKontrolę w kopalni przeprowadza także Wyższy Urząd Górniczy, który potwierdza nadużycia zgłaszane przez związkowców.
Na początku roku WUG skieruje do sądu sześć wniosków o ukaranie członków kierownictwa i dozoru kopalni.
Związkowcy odkrywają, że pracownicy dozoru nakłaniali górników, by składali fałszywe zeznania o "lewych" odczytach stężenia metanu. Gazeta powołuje się na zeznania Marcina Płaczka, który przyszedł wczoraj do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z dyktafonem i zapisem 12-minutowej rozmowy. Jeden z górników jest podczas niej namawiany do fałszowania pomiarów.