Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że po 1990 roku liczba osób, które zamiast pracy wybierały opiekę nad rodziną, sukcesywnie spadała. Trend odwrócił się dopiero w 2004 roku, a w 2006 roku gwałtownie przyspieszył. Początek bieżącego roku to już 1,5 mln kobiet zajmujących się wyłącznie domem. To najwyższy poziom od początku transformacji! - pisze "Życie Warszawy".
Doktor Irena Kotowska ze Szkoły Głównej Handlowej, ekspert ds. demografii, przyznaje w rozmowie z gazetą, że nie ma jednej, prostej przyczyny tego zjawiska. Po pierwsze, rodzi się więcej dzieci - młodzi ludzie z wyżu demograficznego z lat 80. wchodzą w wiek prokreacji.
"A w Polsce mamy głęboki niedobór zinstytucjonalizowanej opieki nad dziećmi. Brakuje miejsc w przedszkolach i żłobkach albo gwarantowana tam opieka nie satysfakcjonuje matek" - twierdzi dr Kotowska. "Często zdarza się, że kobiecie nie opłaca się iść do pracy, bo wynagrodzenie dla opiekunki pochłonęłyby całą jej pensję" - dodaje Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji ds. Rodziny i Praw Kobiet.
Inna sprawa - przyznaje "Życie Warszawy" - że panie, które decydują się na pozostanie w domu, po prostu mogą sobie na to pozwolić. "Mniej więcej rok temu społeczeństwo zaczęło wreszcie czerpać korzyści ze wzrostu gospodarczego. Rosną zarobki, coraz więcej osób ma pracę. Coraz częściej zdarza się, że rodzina może utrzymać się z pracy tylko jednego ze współmałżonków" - wyjaśnia Marek Rymsza z Instytutu Spraw Społecznych.