Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Hodowcy ryb przeciwko nowemu Prawu wodnemu; mają wsparcie marszałków

6
Podziel się:

Przedstawiciele hodowców ryb, sprzeciwiający się regulacjom proponowanym w projekcie nowego Prawa wodnego, zorganizowali w środę pikietę w Podzamczu k. Ogrodzieńca (śląskie), gdzie obradował Konwent Marszałków. Samorządowcy zapewnili o wsparciu postulatów hodowców.

Hodowcy ryb przeciwko nowemu Prawu wodnemu; mają wsparcie marszałków
(MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER)

Chodzi m.in. o proponowane opłaty za pobór wód oraz za zrzucanie ścieków czy proponowany obowiązek instalowania liczników poboru wody dla gospodarstw hodowli ryb. Ich przedstawiciele argumentowali, że spowodowałoby to drastyczny wzrost kosztów, a w efekcie nieopłacalność produkcji. "Ratujmy stawy i przyrodę - zero opłat za wodę" - napisali protestujący na transparencie.

Przedstawiciel hodowców Jakub Roszuk wskazał, że Polska należy obecnie do europejskich czołówki producentów ryb, rocznie dostarczając na rynek ok. 18-19 tys. ton karpia (z planem zwiększenia do 22 tys. ton) i 15 tys. ton pstrąga (z perspektywą wzrostu, m.in. dzięki inwestycjom ze środków UE, do 20 tys. ton). Wprowadzenie kosztotwórczych rozwiązań byłoby ciosem dla branży - argumentują hodowcy.

- Zgodnie z pierwszą wersją projektu, gdzie mowa była o opłacie za pobór wody w wysokości 8 tys. zł na hektar, opłata za wodę w typowym gospodarstwie pstrągowym, które dostarcza ok. 100 ton pstrąga, wyniosłaby ok. 4 mln zł, przy przychodach ok. 1 mln zł. Nie bylibyśmy w stanie tego osiągnąć, klient nie kupi ryby w takiej cenie - powiedział Roszuk.

Hodowca przyznał, że w kolejnej wersji projektu proponowane stawki zostały znacząco obniżone, jednak - jego zdaniem - wprowadzenie opłat w tym zakresie, w ogóle nie jest uzasadnione i w żaden sposób nie wiąże się - jak mówił - z wdrażaniem regulacji unijnej dyrektywy wodnej.

Projekt nowego Prawa wodnego był w środę jednym z tematów obrad Konwentu Marszałków. Na spotkanie zaproszony był wiceminister środowiska Mariusz Gajda, który jednak ostatecznie nie uczestniczył w obradach. W ich trakcie marszałkowie wyrażali wiele obaw związanych z nowym projektem; wkrótce mają przyjąć stanowisko w tej sprawie, w trybie obiegowym.

Marszałek woj. śląskiego Wojciech Saługa poinformował, że projekt budzi również obawy samorządowców - zarówno z powodów, o których mówią przedstawiciele hodowców ryb, jak i z powodu spodziewanego obniżenia środków trafiających do samorządów i regionalnych instytucji, a także odebrania im kompetencji związanych z gospodarką wodną.

Marszałek woj. zachodniopomorskiego (ten region w drugim półroczu 2016 będzie przewodniczył Konwentowi Marszałków) Olgierd Geblewicz ocenił, że w projekcie kompleksowej reformy gospodarki wodnej samorządowcy dostrzegają wiele niebezpieczeństw; wśród nich wymienił pogorszenie konkurencyjności różnych branż gospodarki, turbulencje w rolnictwie czy zahamowanie rozwoju energetyki wodnej.

Geblewicz ocenił, że nowe regulacje mogą spowodować, iż branża hodowców ryb może nie przetrwać. Zapewnił o poparciu samorządowców dla postulatów hodowców i dziękował im za aktywność w alarmowaniu o szkodliwości proponowanych regulacji. - Oby nie okazało się, że ta wielka reforma jest zawracaniem kijem Wisły - powiedział marszałek woj. zachodniopomorskiego, krytykując regulacje zawarte w projekcie.

Przed tygodniem wiceminister Gajda zapowiedział, że większość opłat za pobór wód powierzchniowych i podziemnych będzie pomniejszona trzykrotnie w stosunku do pierwotnie zaproponowanych w projekcie nowego Prawa wodnego.

Zaproponowany przez resort środowiska projekt przepisów wzbudził duży sprzeciw zarówno części producentów rolnych jak i firm. Nowe Prawo wodne będzie wdrażało do polskiego prawa art. 9 unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej (RDW), który stanowi, że wszyscy korzystający z wody, mają za to płacić. Chodzi o tzw. zwrot kosztów usług wodnych. Opłaty będą dotyczyły zarówno energetyki, hodowców ryb, rolników czy przedsiębiorców, którzy wykorzystują duże ilości wody do swojej produkcji.

Pierwotnie, zgodnie z opublikowanym w kwietniu projektem, w przypadku przemysłu górny pułap opłat określono na poziomie 2,10 zł za 1 m sześc. pobranej wody podziemnej oraz 1,05 zł powierzchniowej. Opłaty za pobór wody służącej do produkcji wody i napojów konfekcjonowanych miały być jeszcze wyższe i wynosić odpowiednio 8,20 zł za 1 m sześc. i 4,10 zł za 1 m sześc. Maksymalna stawka opłat za wodę wykorzystywaną do celów rolniczych miała wynosić 1,64 zł za 1 m sześc. wody podziemnej i 0,82 zł za 1 m sześc. wody powierzchniowej.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(6)
m-53
8 lat temu
Ekspert, cokolwiek to znaczy, mówi o opłacie 8 tys. za hektar stawu. Na tej samej stronie money.pl wywiad z ministrem i mowa o 8 złotych za hektar. Czy nie ma tam jakiegoś ogarniętego redaktora-korektora.
antyPOdy
8 lat temu
to nie PiS-owski pomysł tylko dyrektywa unijna pacany którą jako członkowie unii mamy obowiązek wprowadzić.
xiang
8 lat temu
Cel to pstrąg chiński na polskim stole:)
tragedia
8 lat temu
pisowskie pomysły z niebieskiej teczki...
gj
8 lat temu
Karp gatunek obcy wypiera z wód gatunki rodzime i przyspiesza eutrofizację poprostu brudzi wodę. dziekuję