Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Homman Majd o Iranie: poziom bogactwa jest zdumiewający

0
Podziel się:

- Iran powinien utworzyć co roku milion kolejnych miejsc pracy. Nie jest nawet blisko tej liczby - mówi money.pl pisarz i syn dyplomaty rządu szacha.

Homman Majd o Iranie: poziom bogactwa jest zdumiewający
(archiwum prywatne)

- Każdego roku milion absolwentów opuszcza irańskie uczelnie. To oznacza, że Iran powinien utworzyć co roku milion kolejnych miejsc pracy. Nie jest nawet blisko tej liczby. Kolejny efekt sankcji? Nawet jeśli ludzie znajdą w końcu pracę to jest ona często poniżej ich kwalifikacji - mówi money.pl Homman Majd, publicysta "The New York Times", "The New Yorker", "Newsweek", syn dyplomaty rządu szacha, pisarz.

O gospodarce i polityce Iranu opowiada nam przy okazji promocji swojej najnowszej książki "Ministerstwo Przewodnictwa uprasza o niezostawanie w kraju. Amerykańska rodzina w Iranie" wydawnictwa Karakter.

Joanna Skrzypiec, money.pl: W najnowszej książce napisał pan, że Iran gospodarczo przypomina Europę. Ale gdy jest się już na miejscu, na przykład w Teheranie, nie można oprzeć się wrażeniu, że to kraj bardzo mocno dotknięty przez sankcje. Jest mnóstwo samochodów, kolorowe reklamy i tłumy w sklepach, ale jeśli popatrzymy choćby na te auta, to większość z nich jest bardzo starych. Jaka jest faktycznie gospodarcza sytuacja Iranu?

Hooman Majd: Zła. I przyczyn jest kilka. W trakcie ośmiu lat prezydentury Mahmuda Ahmadineżada gospodarka była źle zarządzana. Dwa lata po objęciu przez niego władzy zaczęły się ciężkie sankcje nałożone przez Zachód, między innymi te dotyczące sektora bankowego czy naftowego, które Barack Obama jeszcze wzmocnił w czasie drugiej kadencji Ahmadineżada. To bardzo wpłynęło na irańską gospodarkę, nie ma co do tego wątpliwości.

Jeśli mówimy o samochodach: w Iranie od 1985 roku produkowana jest koreańska Kia, ale to jest bardzo tanie auto i ludzie z klasy średniej mogą sobie na nie pozwolić. W Teheranie każdy ma samochód. Bogatsi, głównie na północy miasta, jeżdżą też Ferrari, Maserati, albo Porsche. Kiedy byłem w Teheranie cztery lata temu, Porsche właśnie rozpoczynało tam sprzedaż i miało swego dilera w stolicy. Ale mechanicy musieli jeździć do Niemiec, by nauczyć się te auta naprawiać. Koncern dostarczył do Iranu jakieś dwieście aut mając nadzieję, że sprzedadzą się w rok. Dwieście Porsche, każde po 200-300 tysięcy dolarów. Wszystkie sprzedały się w tydzień.

Ale kogo w Iranie stać na takie auta?

Oczywiście tylko bardzo bogatych. Poziom bogactwa jest zdumiewający, ale jedynie wśród elit. Spadek standardu życia, spowodowany przez sankcje, dotknął głównie klasę średnią. To powód między innymi tego, że Irańczycy - zarówno kobiety, jak i mężczyźni - późno decydują się na małżeństwo. Kiedyś pobierali się w wieku 25-28 lat, teraz ten przedział to 30-40. Młodzi ludzie mieszkają z rodzicami.

Nie mają pracy? Mało zarabiają?

Każdego roku milion absolwentów opuszcza irańskie uczelnie. To oznacza, że Iran powinien utworzyć co roku milion kolejnych miejsc pracy. Nie jest nawet blisko tej liczby. Kolejny efekt sankcji? Nawet jeśli ludzie znajdą w końcu pracę, to jest ona często poniżej ich kwalifikacji. Dla przykładu: kobieta, która ukończyła socjologię ze świetnymi stopniami, idzie pracować jako recepcjonistka w hotelu przez 4 godziny dziennie. Tylko przez tyle czasu potrzebna jest pracodawcy. Nie można w ten sposób żyć samodzielnie, nie można kupić czy nawet wynająć mieszkania.

To dosyć zbliżona sytuacja do polskich realiów i tego, co spotyka młodych ludzi w moim kraju. Polacy emigrują, a Irańczycy?

Także. Wielu wyjeżdża, ale Irańczycy to patrioci w mocnym tego słowa znaczeniu. Wierzą w swój kraj, lubię swoją kulturę, nie chcą opuszczać rodziców. Jednocześnie mają solidne wykształcenie i świetnie znają internet - siedemnaście milionów Irańczyków używa codziennie Facebooka, choć to w Iranie przecież nielegalne.

Irańczycy bardzo chcieli wyjeżdżać, gdy rządził Ahmadineżad.

Dokąd?

Przede wszystkim do Turcji, bo tam nie potrzebowali wizy, ale też do Kanady, Australii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, wielu Irańczyków ma rodziny w USA. Mając dyplom irańskiej uczelni możesz jechać do Stanów, dostaniesz tam niezłą pracę, możesz być przedsiębiorcą, jak wielu innych Irańczyków w Ameryce.

Co się zmieniło, gdy do władzy doszedł obecny prezydent, Hasan Rouhani?

Na razie niewiele, ale w ludzi wstąpiła nadzieja. Rouhani został wybrany po to między innymi, by uzdrowić gospodarkę i uwolnić Iran od sankcji. W efekcie mamy porozumienie z Zachodem dotyczące programu nuklearnego. Osiągnięcie porozumienia zajęło politykom dwa lata, choć pierwotny plan mówił, że stanie się to w ciągu roku, dokładnie to w lipcu 2014. Teraz trzeba to porozumienie jeszcze wprowadzić w życie. Jeśli nie uda się odzyskać zamrożonych funduszy, jeśli nie będzie można sprzedawać ropy – gospodarka nie stanie na nogi.

Jakie są w tym momencie największe gospodarcze potrzeby Iranu?

Infrastruktura i technologie. Izolacja spowodowała, że Iran w tych kwestiach pozostaje w tyle i musi dogonić Zachód. Siłą Iranu są ropa i gaz. To surowce, które mogą sprowadzić fundusze do kraju. Iran, w odróżnieniu np. od Arabii Saudyjskiej, jest uprzemysłowiony i ma dość zróżnicowany sektor przemysłowy - od maszyn budowlanych po stocznie - a także rolnictwo. To daje Iranowi samowystarczalność do pewnego stopnia, uodparnia na sankcje, ale nie w stu procentach. Jeśli chodzi obronność kraju, to Iran ma duże siły zbrojne i – dzięki żołnierzom, którzy walczyli w wojnie iracko-irańskiej – spore doświadczenie w boju. Przez długi czas Irańczycy mieli problem z bardzo drogą służbą zdrowia. Rouhani w ciągu dwóch lat stworzył państwową opiekę medyczną, coś na wzór tego, co zrobił Barack Obama, swoiste "Rouhanicare".

To kwestie gospodarcze, a wolność osobista, potrzeba demokracji, zniesienia cenzury?

Irańczycy chcą więcej wolności i więcej demokracji, ale Rouhani dał jasno do zrozumienia, że jego priorytetem jest naprawa gospodarki. Mądrzy ludzie w Iranie rozumieją, że nie ma sensu utrzymywać cenzury, zabierać ludziom wolności, że Iran potrzebuje połączenia ze światem. Nie można tego robić w izolacji, wystarczy popatrzeć na Koreę Północną - widać, co dzieje się z izolowanym krajem. Ale myślę, że jest nadzieja. Teraz gdy doszło do porozumienia z Zachodem, gdy ono zostało w końcu podpisane, Rouhani będzie pewnie ponownie wybrany. Nie widzę nikogo, kto mógłby się z nim zmierzyć. Myślę, że prezydent dołoży wszelkich starań, aby dotrzymać składanych obietnic. Chociaż czy spełni je wszystkie? Nie wydaje mi się.

Czy hidżab może być jedną z tych rzeczy, z którymi będzie walczył?

Nie sądzę. Nawet irańskie aktywistki mówią: to jest ostatnia rzecz, o którą nam chodzi, którą chcemy zmieniać. Kobiety chcą równości - zrównania praw kobiet i mężczyzn - a potem dopiero wymieniają chusty. Chodzi na przykład o zarobki, kobieta chce zarabiać tyle, ile jej brat, mieć takie same prawa jeśli chodzi o podróżowanie, teraz musi mieć pozwolenie męża, aby wyrobić paszport. Wszystkie ograniczenia, z którymi zmagają się kobiety, to pozostałość po czasach Szacha, nie prawo Islamskiej Republiki Ludowej. Ta uregulowała tylko kwestie ubioru i zdecydowała, że kobieta może zostać prawnikiem, ale już nie może być sędzią.

fot. Joanna Skrzypiec

Czy prezydent w Iranie obecnie może zrobić cokolwiek bez pozwolenia Najwyższego Duchowego Przywódcy?

Ali Chamenei raczej nie lubi się wtrącać. Angażuje się jedynie w naprawdę duże sprawy, takie jak te dotyczące polityki zagranicznej kraju. Proszę zwrócić uwagę, że relacje z Ameryką to dla Iranu sprawa bardzo ważna. Sprawy związane z polityką zagraniczną, porozumienie dotyczące programu nuklearnego, kwestie obronności – to są punkty, w które Najwyższy Przywódca jest absolutnie zaangażowany. Hasan Rouhani nie jest głównym dowodzącym armii - według konstytucji Iranu armia bezpośrednio podlega Najwyższemu Przywódcy. Hasan Rouhani ma dużo do powiedzenia, posiada ogromne wpływy, ale nie ma ostatniego słowa. Chamenei natomiast nie angażuje się w trywialne - jego zdaniem – kwestie. Jak np. w to czy kobiety mogą brać udział w meczach siatkówki albo piłki nożnej, co w Iranie ciągle pozostaje nielegalne.

Dlaczego?

Ahmadineżad uważał, że kobiety powinny uczestniczyć w tego rodzaju imprezach. Rouhani jest zresztą tego samego zdania. Ale konserwatyści i duchowni w większości, pozostają przeciw. Podają wiele powodów, choćby taki że kobieta może zostać zgwałcona lub że mężczyźni w czasie meczu wykrzykują dużo przekleństw. Iran to kraj paradoksów. Możesz siedzieć obok kobiety w taksówce, ale ona nie może wejść z tobą na stadion. Możesz przebywać obok obcej kobiety w kinie, ale nie usiąść obok niej w autobusie.

Kilka miesięcy temu pytałam ambasadora Iranu w Polsce o możliwość poprawy irańsko – amerykańskich stosunków. Powiedział: Amerykanie najpierw muszą nas przeprosić.

To bardzo w stylu Irańczyka. Ale Amerykanie przeprosili. Właściwie to Iran nie przeprosił Amerykanów za przetrzymywanie zakładników przez 444 dni, albo inaczej – nie przeprosił we właściwy sposób. W każdym razie Irańczycy mówią do Amerykanów: "to nam nie wystarczy" mając na myśli przeprosiny jeszcze z czasów rządów Clintona, za wspieranie szacha czy Saddama Husseina. Według Irańczyków Ameryka częściowo przyznała się do odpowiedzialności, ale nie przeprosiła faktycznie. Co jest zresztą prawdą. Amerykanie nie przeprosili, Irańczycy też nie, to chyba ma związek z narodową dumą.

Czy obawy związane z irańskim programem nuklearnym były - lub wciąż są - uzasadnione?

Moim zdaniem, ale w tym momencie to opinia także wielu amerykańskich obywateli czy polityków, głównie lewego skrzydła, te obawy były wyolbrzymione. To przejaskrawienie docierało do Stanów głównie z Izraela, z partii Likud i premiera Binjamina Netanjahu, który nazywał irański program zagrożeniem dla ludzkiej egzystencji. Amerykańscy politycy podczepiali się pod to i używali do robienia z Iranu wielkiego wroga, powtarzają ciągle: Iran zbuduje broń nuklearną, będzie strasznie, najpierw użyją jej przeciw Izraelowi, potem przeciw Ameryce.

Irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif, w czasie tych negocjacji z Zachodem, mówił: Iran nie posiada laboratoriów zdolnych do zbudowania nuklearnej broni. To nie jest zresztą wcale takie proste. Jest wiele stopni do pokonania, których - według amerykańskich i izraelskich agencji wywiadowczych - Iran nie pokonał. Nawet jeśli przyjąć, że Irańczycy mieli pewne plany przed 2003 r., o czym przekonują Amerykanie, a czemu Irańczycy zaprzeczają twierdząc, że to izraelska prowokacja, to ciągle było bardzo daleko do wybudowania broni.

Więc tak: myślę, że obawy były i ciągle są wyolbrzymiane.

Częścią tego problem było uparte podejście samych Amerykanów powtarzających Irańczykom: nie możecie, nie możecie. Kiedy mówisz dziecku, żeby czegoś nie robiło... wiesz jak to się kończy? Irańczycy są trochę jak dzieci, które chcą powiedzieć: a właśnie, że mogę! Mieliśmy rewolucję, nie będziecie mówić nam, co mamy robić. Ale Amerykanie mieli także rację – Iran nie potrzebował 20 000 wirówek, bo i tak nie ma tylu elektrowni atomowych. Paliwo Irańczycy importują z Rosji. Wzbogacony uran będzie Irańczykom potrzebny za jakieś 20 lat. Więc czemu teraz?

Ale tutaj znowu powracamy do irańskiej dumy. Czemu w Iranie w 1979 roku miała miejsce rewolucja? Nie dlatego, że Irańczycy chcieli mieć Islamską Republikę Iranu, a Szach nie był wystarczająco islamski. Chodziło o to, że Iran nie był niepodległym krajem. Był takim tylko z nazwy, ale musiał robić to, czego chcieli Amerykanie. Widzę tu podobieństwo pomiędzy Iranem, a Polską z czasów komunizmu. Mogliście słyszeć, że jesteście wolnym i niezależnym narodem, ale Związek Radziecki prostował: nie, nie jesteście, tak wam się tylko wydaje.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)