Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: PiS manipulowania służbami nauczyło się od lewicy

0
Podziel się:

Wykorzystywanie w walce politycznej sekretów współpracy polskich służb specjalnych z ich zagranicznymi partnerami stało się niestety tradycją w naszym kraju.

Jakimczyk: PiS manipulowania służbami nauczyło się od lewicy

Jeżeli więc potwierdzi się informacja, że były zastępca prokuratora krajowego Jerzy Engelking podczas słynnej prezentacji dotyczącej udziału Ryszarda Krauze w przecieku informacji ze śledztwa w sprawie afery gruntowej w Ministerstwie Rolnictwa bezprawnie wykorzystał supertajny system przeznaczony do operacji antyterrorystycznych, to możemy być pewni, że u podłoża tego nadużycia leżała dotychczasowa bezkarność sprawców podobnych czynów w Polsce.

Za rządów Jerzego Buzka w zlikwidowanym później przez SLD Urzędzie Ochrony Państwa odkryto zaginięcie raportu ze ściśle tajnej operacji o kryptonimie ,,Iddan" prowadzonej latem i jesienią 1997 r. przez Zarząd Wywiadu UOP we współpracy z CIA i US Secret Service. Dotyczyła ona związków lewackiego terrorysty irlandzkiego Seana Garlanda z wywiadem Północnej Korei, który - według ustaleń władz amerykańskich - zajmuje się wprowadzaniem do obiegu idealnie sfałszowanych banknotów o nominale 100 USD.

ZOBACZ TAKŻE:

Kaczmarka tropił system antyterrorystycznyZdaniem Amerykanów, fałszywe dolary, tzw. supernotes, wykorzystywane były przez Hamas i Hezbollah do finansowania zakupów broni i materiałów wybuchowych. Podczas operacji ,,Iddan" UOP prześwietlał m.in. Polaka pochodzenia libańskiego, który został zidentyfikowany jako łącznik terrorystów z Bliskiego Wschodu. Tajemnice operacji ,,Iddan", o której częściową wiedzę posiadał też brytyjski wywiad MI6, wyciekły z Urzędu Ochrony Państwa do polityków SLD. Wykorzystali je oni w walce politycznej o przywództwo w partii.

Stało się tak dlatego, że w raporcie z operacji, sporządzonym przez wywiad UOP, znajduje się ustęp dotyczący Józefa Oleksego, ówczesnego przewodniczącego SdRP. Były premier w okresie PRL poznał irlandzkiego terrorystę, który bywał częstym gościem w stolicach bloku wschodniego, jako sekretarz generalny komunistycznej Workers Party.

Zarejestrowana przez UOP wizyta Garlanda w siedzibie partii postkomunistycznej przy ul. Rozbrat w Warszawie w II poł. 1997 r. posłużyła kilka miesięcy później przeciwnikom Józefa Oleksego do skompromitowania go podczas wewnętrznych rozgrywek pomiędzy liderami SdRP. Było to możliwe dzięki kradzieży raportu UOP z operacji ,,Iddan", odkrytej przez nowe kierownictwo służb specjalnych, które powiadomiło o swym odkryciu prokuraturę.

ZOBACZ TAKŻE:

ABW: Kaczmarek zdradził akcjęProkurator Edyta Petryna nie potrafiła jednak ustalić, kto skradł oryginał dokumentu i przez pomyłkę pozostawił w UOP nielegalnie wykonaną kopię. Śledztwo zostało umorzone, mimo że podczas wewnętrznego postępowania w UOP były szef Urzędu gen. Andrzej Kapkowski, który miał dostęp do skradzionego raportu, odmówił przesłuchania z użyciem wykrywacza kłamstw. Prokurator Petryna nie omieszkała jednak oskarżyć w 1999 r. o ujawnienie tajemnicy państwowej dwójki reporterów (piszącego te słowa i Bertolda Kittela), którzy na łamach _ Życia _ ujawnili kradzież ściśle tajnego raportu UOP.

W porównaniu z tamtymi pionierskimi czasami mamy jednak wyraźny postęp. Wprawdzie rezolutna i czujna rewolucyjnie pani prokurator awansowała wysoko i za rządów PiS reprezentowała już oficjalnie Biuro Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej, to jednak autorów najnowszych doniesień prasowych o nadużyciu przez prokuratora Jerzego Engelkinga systemu służącego do tropienia terrorystów nikt na razie nie chce ciągać po sądach.

Chyba, że znajdzie się ktoś pokroju nieocenionego mecenasa Ryszarda Kalisza, który jako szef Kancelarii Prezydenta złożył 9 lat temu doniósł do prokuratury na dziennikarzy _ Życia _, zanim jeszcze zdążyli opublikować swój artykuł _ Tajne specjalnego przeznaczenia _. Uczynił to zaraz po otrzymaniu pytań dotyczących związków ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z zaginięciem dokumentu, którego oryginał niespodziewanie odnalazł się w kancelarii głowy państwa.

Warto o tym wszystkim pamiętać, ilekroć zobaczymy na ekranie telewizora Ryszarda Kalisza, gdy jako przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. śmierci Barbary Blidy będzie szukał dowodów potwierdzających wykorzystywanie służb specjalnych do walki politycznej.

Autor jest dziennikarzem i od wielu lat specjalizuje się w tematyce bezpieczeństwa narodowego

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)