Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Prokuratury żyją w rytmie wyborów

0
Podziel się:

Polscy prokuratorzy powinny uczyć się sztuki przygotowywania wniosków ekstradycyjnych od swych amerykańskich kolegów.

Jakimczyk: Prokuratury żyją w rytmie wyborów

Dowodzi tego najnowszy przypadek znanego gangstera polskiego pochodzenia Riccardo Mariana Fanchiniego, który pod koniec września na wniosek władz USA został zatrzymany i aresztowany w Londynie pod zarzutem handlu i przemytu dużych ilości narkotyków na terytorium Stanów Zjednoczonych. Od tamtego wydarzenia minął niedawno zaledwie kwartał, ale w międzyczasie odbyła się rozprawa ekstradycyjna, na której brytyjski sąd zgodził się wydać międzynarodowego przestępcę w ręce wymiaru sprawiedliwości USA.

Niemal automatycznie narzuca się w tym miejscu skojarzenie z fiaskiem, jakim zakończyła się w lipcu procedura ekstradycyjna do Polski podejrzanego o podżeganie do zabójstwo byłego szefa polskiej policji, gen. Marka Papały. Dlaczego sąd w Londynie uznał argumentację władz amerykańskich, podczas, gdy sąd w Chicago odrzucił argumenty polskiej prokuratury? Otóż dlatego, że Amerykanie przygotowywali się niezwykle starannie gromadząc od wielu lat dowody przestępczej działalności urodzonego w Katowicach w 1957 r. gangstera.

ZOBACZ TAKŻE:

Sprawa Mazura pokazuje patologię w polityceZarzucali na niego sieć bez pośpiechu sprawdzając każdy trop łączący Fanchiniego z narkobiznesem od 1990 r. Dlatego materiał dowodowy, który przedstawili londyńskim sędziom, został oceniony nie tylko jako uzasadniający aresztowanie groźnego mafioza, ale także jako uprawdopodobniający jego odpowiedzialność karną. Zgoła odwrotnie było w przypadku oceny przez sędziego Arlandera Keysa dowodów przeciwko Edwardowi Mazurowi, przedstawionych przez polską prokuraturę w chicagowskim sądzie. Sędzia Keys uznał bowiem, że nie są one dostatecznie wiarygodne i zwolnił Mazura z aresztu.

Z perspektywy kilku miesięcy, jakie upłynęły od tamtej pamiętnej rozprawy ekstradycyjnej, można postawić tezę, że o porażce polskich prokuraturów przesądził zapewne pośpiech, z jakim przygotowywali oni wniosek ekstradycyjny działając pod presją dających się odczuć oczekiwań zwierzchnictwa politycznego. To ostatnie potrzebowało niewątpliwie spektakularnego sukcesu, ale przede wszystkim obawiało się, że po zmianie władzy w Polsce determinacji w ściganiu Edwarda Mazura zabraknie.

Czy tak by było - trudno powiedzieć. W wyniku wyborów do władzy nie powróciło SLD, za którego rządów podejrzany o zbrodnię i zaprzyjaźniony z niektórymi liderami partii postkomunistów biznesmen został zwolniony z izby zatrzymań i spokojnie wyjechał za granicę. Skądinąd dziwne wydaje się, że podobnej konsekwencji jak wobec Mazura rząd PiS nie przejawiał w ściganiu skazanego za defraudację pieniędzy Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego Dariusza Tytusa Przywieczerskiego. Tak jak Mazur zdążył on wyjechać bezkarnie z Polski i jest widywany co pewien czas w Stanach Zjednoczonych, gdzie ma zarejestrowaną spółkę BSTC Group, Inc.

Różnica polega na tym, że na Przywieczerskim ciąży prawomocny wyrok i jest on obywatelem polskim, więc łatwiej jest go ścigać. Najwyraźniej jednak sprawa FOZZ uznana została przez strategów medialnych PiS za zbyt zamierzchłą w czasie i nazbyt skomplikowaną, żeby angażować w ściganie Przywieczerskiego takie siły i środki jak w stosunku do Mazura. Stało się tak, mimo że były prezes Universalu sponsorował postkomunistów i przez lata łożył na wydawanie ich dziennika ,,Trybuny".

W odróżnieniu od polskiej prokuratury, policji i służb specjalnych, ich odpowiedniki nie żyją w rytmie od wyborów do wyborów i nie muszą liczyć się z partykularnymi interesami aktualnie sprawującej władzę partii. Dlatego mogą pozwolić sobie na rzetelne i skrupulatne gromadzenie dowodów, co procentuje później przed sądem jak dowiódł proces ekstradycyjny Riccardo Fanchiniego.

Autor jest dziennikarzem i od wielu lat specjalizuje się w tematyce bezpieczeństwa narodowego

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)