Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Szef MON stracił kontrolę nad armią

0
Podziel się:

Tak złej współpracy na linii prezydent - minister obrony narodowej nie było od czasu słynnego obiadu drawskiego w 1994 roku.

Jakimczyk: Szef MON stracił kontrolę nad armią

Tak złej współpracy na linii prezydent - minister obrony narodowej nie było od czasu słynnego obiadu drawskiego w 1994 roku.

Wtedy to generałowie popierający prezydenta Lecha Wałęsę i szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. broni Tadeusza Wileckiego wypowiedzieli posłuszeństwo cywilnemu ministrowi Piotrowi Kołodziejczykowi.

Tylko jedna piąta wniosków szefa MON o nominacje generalskie zaakceptowana przez głowę państwa jest miarą kryzysu, który trawi coraz głębiej siły zbrojne RP. Kryzysu tym głębszego, że jednym z jego najbardziej spektakularnych przejawów jest erozja autorytetu obecnego ministra obrony. Jej świadectwem jest niedawna wypowiedź gen. brygady Jerzego Wójcika, który w wywiadzie dla _ Gazety Wyborczej _ powiedział, że _ zarzuty prokuratorskie dla szeregowych _ (aresztowanych w związku z masakrą afgańskich cywilów w Nangar Khel przyp.) _ podważają sens istnienia armii, w której wydaje się rozkaz i nie ma dyskusji _.

Minister Bogdan Klich natychmiast zareagował ostro na słowa generała odwołując go ze stanowiska dowódcy 6 Brygady Desantowo-Szturmowej, w skład której wchodzi bielski batalion. Rzecznik resortu uzasadnił tę decyzję _ komentowaniem na łamach jednego z tytułów prasowych decyzji podejmowanych przez szefa resortu _.

Taka reakcja byłaby zapewne słuszna, gdyby została podjęta w innych warunkach. Tymczasem odwołany został dowódca elitarnej i eksportowej jednostki Wojska Polskiego, której kadra od kilku lat stanowi trzon narodowych kontyngentów uczestniczących w działaniach bojowych w Iraku i Afganistanie. Zamiast publicznie udzielić zbyt gadatliwemu i rozgoryczonemu generałowi ostrej reprymendy i wezwać go do raportu minister Klich sięgnął po najsurowszy środek dyscyplinujący.

Korpusowi oficerskiemu wysłał w ten sposób czytelny sygnał, że zamiast nadstawiać głowę w jednostkach liniowych biorących udział w niebezpiecznych misjach zagranicznych, bezpieczniej jest robić karierę w Sztabie Generalnym czy w antyszambrach ministerstwa, gdzie ucząc się od politycznych zwierzchników mówienia okrągłymi zdaniami unika się ryzyka podpadnięcia dygnitarzom rządowym.

ZOBACZ TAKŻE:

Autorytet szefa MON podkopał też prezydent, który nie tylko nie zaakceptował lwiej większości kandydatur na stopnie generalskie przesłanych mu przez Bogdana Klicha, ale postanowił odznaczyć generała na parę miesięcy przeniesionego przez ministra do rezerwy kadrowej. Chodzi o gen. dywizji Marka Tomaszyckiego, który dowodził PKW Afganistan w okresie, gdy doszło do tragicznego w skutkach ostrzału moździerzowego wioski Nangar Khel.

Jeżeli na prawdzie polega informacja, że główną przyczyną obstrukcji inicjatyw Bogdana Klicha przez Lecha Kaczyńskiego jest mianowanie przez szefa MON dyrektorem departamentu kadr w resorcie byłego szefa WSI gen. bryg. Janusza Bojarskiego, to rozwiązanie tego problemu jest proste. Oba wyjścia wydają się honorowe dla ministra Klicha.

Pierwsze to wysłanie nielubianego przez prezydenta generała do któregoś z ataszatów wojskowych za granicą. Ten pomysł jest racjonalny, gdyż prezydent nie kontrasygnuje nominacji na attache wojskowych, a poza tym Janusz Bojarski już pełnił taką funkcję przez kilka lat w Waszyngtonie, ponoć z dobrym skutkiem dla Polski i USA. Drugie wyjście to podanie się do dymisji przez ministra Klicha, który nie jest w stanie w efektywny sposób kontrolować armii.

Autor jest dziennikarzem i od wielu lat specjalizuje się w tematyce bezpieczeństwa narodowego.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)