Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Test na wiarygodność Ćwiąkalskiego

0
Podziel się:

Testem na wiarygodność i niezależność ministra sprawiedliwości będą dalsze losy śledztwa w sprawie prywatyzacji rzeszowskiego Zelmera.

Jakimczyk: Test na wiarygodność Ćwiąkalskiego

Testem na wiarygodność i niezależność ministra sprawiedliwości będą dalsze losy śledztwa w sprawie prywatyzacji rzeszowskiego Zelmera. Jeżeli z postępowaniem prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie zaczną się dziać dziwne rzeczy, ucierpi na tym przede wszystkim wizerunek Zbigniewa Ćwiąkalskiego jako apolitycznego ministra sprawiedliwości.

Jego bezstronność i apolityczność została już w ostatnich tygodniach zakwestionowana przez polityków PiS i część mediów w związku z cofnięciem przez prokuraturę nakazu zatrzymania przedsiębiorcy Ryszarda Krauzego.

Idąc tym tokiem rozumowania można dojść do wniosku, że na niekorzyść ministra przemawia też niepodanie dotychczas do publicznej wiadomości uzasadnienia umorzenia śledztwa w sprawie zamieszczenia fałszywych informacji w prospekcie emisyjnym TVN.

Zarówno bowiem właściciel Prokomu jak i dwaj założyciele TVN - Jan Wejchert i Mariusz Walter byli oficjalnie przedstawiani przez organy państwowe za rządów PiS jako oligarchowie, którzy majątek zbili na niejasnych powiązaniach z osobami wywodzącymi się ze służb specjalnych PRL.

ZOBACZ TAKŻE:

Posłowie przesłuchują ĆwiąkalskiegoErgo, korzystne dla tych przedsiębiorców postanowienia prokuratury, podjęte już po zwycięstwie wyborczym Platformy, mogą być interpretowane jako ostentacyjne odrzucenie przez przedstawicieli prokuratury priorytetów obowiązujących w tej instytucji w czasach, gdy na jej czele stał Zbigniew Ziobro.

Świadomie napisałem ,,mogą" zamiast ,,muszą", gdy wniosek wyprowadzony z przedstawionych powyżej przesłanek nie jest dla mnie wcale oczywisty i takim pozostanie przynajmniej dopóty, dopóki nie poznam pełnego tekstu uzasadnienia umorzenia śledztwa w sprawie dotyczącej TVN. Na razie nie wiem nawet, jakie czynności procesowo-śledcze w tym postępowaniu przeprowadził prokurator. Dlatego wstrzymuję się z końcową oceną.

Zupełnie inaczej rzecz się ma ze śledztwem wszczętym w skutek nieprawidłowości przy prywatyzacji Zelmera za rządów Marka Belki. Do tej pory prokurator postawił w ramach tego postępowania zarzuty osobom, które podczas prywatyzacji rzeszowskiej spółki na przełomie 2004 i 2005 r. pracowały w Ministerstwie Skarbu.

Wśród podejrzanych są m.in. dwaj byli wiceministrowie skarbu Dariusz Witkowski i Przemysław Morysiak, którzy według prowadzącej śledztwo w skutek złej wyceny wartości Zelmera narazili państwo na straty 42 mln zł (w wyliczeniach Najwyższej Izby Kontroli, straty budżetu z tego samego tytułu wyniosły aż 220 mln zł).

Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że prokuratura w Rzeszowie niedawno otrzymała z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego materiał dowodowy, z którego wynika, iż na kilka miesięcy przed prywatyzacją, jeszcze w 2004 r., osoby nieuprawnione miały dostęp do informacji poufnych dotyczących Zelmera.

Chodzi o tajemnice handlowe spółki, które zostały - jak wynika z materiałów zabezpieczonych przez ABW - udostępnione przedstawicielom grupy Enterprise Investors niezgodnie z prawem.

ZOBACZ TAKŻE:

Byli ministrowie podejrzani o prywatyzacyjny przekrętInformacji tych nie zamieszczono następnie w prospekcie emisyjnym akcji Zelmera, co oznacza, iż inwestorzy byli traktowani nierówno, a grupa Enteprise Investors, której spółka zależna z Luksemburga została wybrana przez Skarb Państwa jako tzw. stabilny inwestor finansowy i nabyła w związku z tym pakiet 25 proc. akcji prywatyzowanego przedsiębiorstwa, była uprzywilejowana.

Materiały dowodowe dostarczone prokuraturze z ABW podważają całkowicie przejrzystość procedury prywatyzacyjnej w przypadku Zelmera. Szczególnie skandaliczne jest, że do opisanych nieprawidłowości doszło przy okazji oferty publicznej, co rzuciło cień na wiarygodność całego rynku kapitałowego w Polsce.

Jeżeli prokurator uzna, że na podstawie zgromadzonych dowodów można postawić zarzuty osobom związanym z Enterprise Investors (obaj dyrektorzy Zelmera, którzy udostępnili poufne informacje przyszłemu inwestorowi, po prywatyzacji zostali powołani do zarządu spółki), będzie to świadectwem odwagi i niezależności organów ścigania od decydentów politycznych.

Gwoli ścisłości należy wyjaśnić, że przewodniczącym rady nadzorczej Zelmera jest Jacek Siwicki, były sekretarz stanu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych za rządów Jana Krzysztofa Bieleckiego, zaś do 12 października br. w gremium tym zasiadał też Michał Boni, minister pracy w tym samym gabinecie, a obecnie szef zespołu doradców w Kancelarii Premiera.

Obaj zawdzięczali swoje stanowiska w rządzie Bieleckiego Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu, ówczesnej partii dzisiejszego prezesa Rady Ministrów.

Wypada podkreślić, że uprzywilejowane traktowanie Enterprise Investors przez Skarb Państwa pod koniec ostatnich rządów SLD, kiedy za prywatyzację odpowiadał minister Jacek Socha, nie obciąża oczywiście Platformy Obywatelskiej ani jej lidera.

Gdyby jednak śledztwo rzeszowskiej prokuratury zostało przyhamowane czy wręcz umorzone z przyczyn pozamerytorycznych, to odpowiedzialność polityczna za to spadnie na ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego i jego szefa, zaś informacja o tym stanie się wodą na koło młyńskie spiskowej teoria dziejów PiS o nieformalnym splocie interesów Platformy i oligarchicznego biznesu.

NIK wyceniła straty na 220 mln.

Autor jest dziennikarzem i od wielu lat specjalizuje się w tematyce bezpieczeństwa narodowego

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)