Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jarosław Pietras, szef UKIE uważa, że spór o budżet jest sporem o model UE

0
Podziel się:
Jarosław Pietras, szef UKIE uważa, że spór o budżet jest sporem o model UE

Money.pl: Jakie są możliwości osiągnięcia kompromisu budżetowego na lata 2007-13?

Jarosław Pietras: Punktem odniesienia jest kompromis zawarty w Luksemburgu. Przy czym sytuacja się zmieniła i nie chodzi już o taki sam kompromis. To, co zaproponowała prezydencja brytyjska jest niewielkim dodatkiem dla Polski w odniesieniu do ograniczenia pułapu transferów. To jest maleńki kroczek, ale nie zmiana zasady. Gdyby dał poziom porównywalny do tego, który oferowała prezydencja luksemburska, to byłby on do zaakceptowania. Premier Blair powinien powiedzieć, że zasada solidarności, która przekłada się tutaj na fundusz spójności powinna być w pełni respektowana.

Money.pl: Nie ma Pan wrażenie, że zaczynający się szczyt nie ma większego sensu, bo już nic on nie zmieni w propozycjach budżetowych?

J.P.: Nigdy nie ma tak w negocjacjach, żeby na kilkadziesiąt godzin przed końcem powiedzieć, że rezygnujemy. Do pewnego stopnia spór o budżet, jest także sporem o model Unii i model finansowania tych zadań i funkcji UE, które wspólnie państwa członkowskie, przed sobą postawiły. Dlatego należy walczyć do samego końca, ponieważ to jest walka nie tylko o pieniądze, ale też o zasady, które będą Unią kierować w przyszłości.

Money.pl: Czy to oznacza, że na tym szczycie nie ma już szans na porozumienie?

J.P.: Jeżeli będą zmiany to jest szansa, ale jeśli ich nie będzie – budżet zostanie odrzucony. Nie należy rezygnować z tej szansy na 48 godzin przed końcem negocjacji.

Money.pl: Oferta luksemburska wynosiła 61 mld, brytyjska 57,6 mld, na jaką kwotę jesteśmy w stanie się zgodzić?

J.P.: Nie patrzymy tylko poprzez pryzmat miliardów. Stanowisko zmienia się zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Nam zależy na tym, żeby były pieniądze na najbiedniejsze regiony w Polsce. Czy tutaj znajdą się jakieś dodatkowe pieniądze? To nie jest kwestia tylko czystych miliardów, ale dla nas nadal punktem odniesienia jest poziom prezydencji luksemburskiej.

Money.pl: Jeżeli teraz nie dojdzie do porozumienia to w ramach funduszy strukturalnych możemy stracić nawet 8 mld euro, czy nie stoimy więc pod ścianą?

J.P.: Nie, nie należy tak uważać. To nie jest tak, że Polska może się zdecydować na zły budżet, dlatego że jesteśmy pod presją. Unia nie może być tak zarządzana, żeby tworzyć sytuacje, w których jest niepewność z roku na rok i z roku na rok powtarzamy tą samą dyskusje o budżecie i te same spory. Nie może tak być, że nie ma długoletniego planowania w sprawach, które tego wymagają. Pozostaje oczywiście pytanie, czy jest możliwe, aby w grudniu ustalić wieloletni budżet UE. Jeśli nie, to nie będziemy mieli wyjścia, bo na zły budżet nie możemy się zgodzić.

Money.pl: Czy jest szansa na to, że wieloletni budżet zostanie przyjęty za prezydencji austriackiej?

J.P.: Niektórzy mówią, że Brytyjczycy nie wyrażą zgody na zmniejszenie czy zmianę swojego rabatu. Tutaj pojawia się problem, bo nie może jedno z państw regularnie blokować każdego szczytu. Patrząc na najnowszą propozycję, to w odniesieniu do rabatu brytyjskiego nie zmienia się prawie nic. Mamy więc częściowe rozwiązanie innych spraw, a nie rozwiązanie sprawy centralnej dla tych negocjacji. Jeżeli ten szczyt się zawali i zakończy fiaskiem, to stanie się to przez rabat brytyjski, a nie przez nasze weto.

Pytania zadano podczas konferencji prasowej. Notowała: Donata Wancel

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)