Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Knitter
|

Knitter: Na Wiejskiej słychać artylerię, ruszyła wojna o media

0
Podziel się:
Knitter: Na Wiejskiej słychać artylerię, ruszyła wojna o media

Kolejna wojna o media publiczne rozpoczęta. Odgłosy artylerii już słychać na Wiejskiej.

Zamieszanie wokół Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest całkowicie zrozumiałe. Rozpoczął się bowiem wielki proces przejmowania władzy nad mediami publicznymi w Polsce. To będzie jednak długa wojna, podczas której niektórzy kandydaci do nowej KRRiT mogą zniknąć nim dotrą na miejsce zgrupowania. Do głosowania daleka jeszcze droga, a już można stracić autorytet rykoszetem, bo okazuje się, że jest się nominowanym na przykład nie przez tą partię co potrzeba.

Nowa Rada będzie kreować wspólnie z premierem _ kierunki polityki państwa w dziedzinie radiofonii i telewizji _. Niczym Naczelne Dowództwo będzie decydować o losach wielu działań na wielu kierunkach, a wszystko w imię _ pluralizmu w mediach _. Najpierw jednaknależy usunąć tych, którzy z nami się nie zgadzają. Zmiana dowódców w trakcie wojny to już będzie nie lada wyczyn.

Według obecnie rządzących jest kilkanaście osób, które należy zmienić, gdyż ich działania powodują degradację mediów publicznych. Całkiem możliwe, że mają rację. Jeśli jednak taki dowódca wie, iż za chwile straci władzę to zrobi wszystko, aby zabezpieczyć sobie odwody. Zbiera siły, aby przetrwać kolejny zły okres dla niego i jego kompanów. Może oczywiście przejść do partyzantki i jako były już dowódca pastwić się w prywatnych mediach nad nową władzą. Może również przyjąć ofertę przejścia do innych jednostek i próbować dostać się na Wiejską już z odpowiednim immunitetem.

To, czego się najbardziej obawiają nowo mianowani dowódcy w czasie wojny, to pozostawionych w różnych miejscach min. Mogą one być niewielkie, nakierowane na jedną osobę, ale mogą trafić się dużo większe, przeciwpancerne. Ich siła rażenia może być na tyle duża, że wywali ze skórzanych foteli cały nowy sztab nim zdąży on na nich spocząć. Co więc powinien zrobić nowy dowódca w takiej sytuacji?

Moim skromny zdaniem, powinien rozpocząć działania oczyszczające przedpole i wezwać silną grupę saperską z tzw. Wielkiej Trójki. Ich zmysł poszukiwawczy skierować na odpowiednie wrażliwe rejony związane z księgowością i umowami. Jeśli okaże się, że odkryto wiele min, to będzie trzeba wezwać grupę pościgową złożoną już z żandarmerii. Część z nich może nie udać się rozbroić i wtedy potrzebny będzie kwatermistrz, który przygotuje plan pomocowy w postaci odpowiednich pożyczek i grantów. To nic, że wcześniej odmawiał takiej pomocy innemu dowódcy. Jaką miał mieć pewność, że trafi ona do najbardziej potrzebujących oddziałów?

Pierwszą bitwę zapewne uda się szybko wygrać. Nowa Rada powstanie z członków, którzy w taki czy inny sposób, ale jednak będą słuchać naczelnego wodza. Komuś bowiem będą przecież zawdzięczać swoje nowe stanowiska. Oficjalnie, część z nich założy odpowiednie stroje maskujące i będzie uchodzić za samodzielne jednostki. Mogą się jednak trafić indywidualiści, którym trudno będzie wydawać odpowiednie rozkazy. Z historii wiemy jednak, że na polu bitwy wystarczy rozpylić gaz mgłowy, aby nieprzyjaciel całkowicie stracił orientację.

Mam nadzieję, że w trakcie działań wojennych nie zostaną popełnione błędy, które już nie raz widzieliśmy i przeżyliśmy. Na polach bitewnych pozostanie bowiem wielu rannych. Niektórych warto opatrzyć i przyjąć ponownie na służbę, gdyż może się okazać, że byli tylko ślepymi wykonawcami zaleceń wcześniejszych władz, a każda armia potrzebuje przecież odpowiedniego fachowego zaplecza.

Naiwnością jest myślenie, że kolejna wojna o media coś zmieni. Zmieniają się tylko środki i sposoby działania. Cel zawsze pozostaje ten sam. Wygrać wojnę i okopać się na swoich stanowiskach na kolejnych kilka lat.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)