W Rumunii senat jednogłośnie przegłosował ustawę, która nakłada na stacje radiowe i telewizyjne obowiązek nadawania 50 proc. pozytywnych wiadomości. Oczywiście nim dokument wejdzie w życie musi go jeszcze podpisać prezydent.
Senat to wyższa izba parlamentu, rada starszych czyli mędrców jakby powiedzieli historycy. Najwyraźniej senatorowie w Rumunii uznali, że obywatele będą czuć się znacznie lepiej jeśli w mediach masowego przekazu częściej usłyszą i zobaczą pozytywne informacje.
Jak można jednak to regulować i kto miałby przyjąć rolę cenzora? Senatorowie chcieli powierzyć nadzór nad wdrożeniem tego projektu własnej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji (CNA). Przeciwnicy uznali, że ta ustawa cofa Rumunię do czasów rządów Nicolae Ceausescu. Jeden z członków CNA stwierdził nawet, że przecież _ rada nie jest ministerstwem prawdy _.
Warto zwrócić uwagę, że w Rumunii za tym projektem stanęli m.in. senatorowie z Narodowej Partii Liberalnej. Wyobraźmy sobie sytuację, w której premier Donald Tusk ogłasza, że od jutra w mediach połowa informacji ma być pozytywna.
Można ironizować, że większość stacji komercyjnych w Polsce musiałaby zawiesić działalność. Niektóre media wręcz prześcigają się w doniesieniach o kolejnych skandalach, kłamstwach - tych starych i tych nowych, kolejnych aferach korupcyjnych, a rzadko równoważą to pozytywnymi informacjami. Czasami nawet prognoza pogody nie poprawia nam humoru, nie mówiąc już o sporcie...
ZOBACZ TAKŻE:
W kraju demokratycznym próba narzucania _ pewnego kagańca _ z nakazu polityków wolnym mediom wydaje się bardzo ryzykowne. Szczególnie jest to wtedy mocno krytykowane kiedy wolność w danym kraju opłacona została krwią wielu obywateli. Nawet jeśli chęci były szczere, to nie można nikogo na siłę uszczęśliwiać...