Pod znakiem zapytania stoi również obecność w komisji Andrzeja Celińskiego z SdPL. Socjaldemokracja nie podjęła jeszcze decyzji, ale sam poseł nie kryje, że chętnie opuściłby szeregi śledczych. Celiński mówi, że wykluczenie Andrzeja Różańskiego służyło prawicowym członkom komisji, by można było swobodnie przyjmować ich tezy i wykorzystać je w kampanii wyborczej.
Szef orlenowskiej komisji, Andrzej Aumiller z UP mówił wcześniej, że odejście lewicowych posłów byłoby ich wielkim błędem. Zwłaszcza, że śledczym pozostało już tylko sobotnie przesłuchanie Włodzimierza Cimoszewicza i sporządzenie ostatecznego raportu z prac. "Źle by się stało, gdyby nie było przy tym posłów lewicowych" - zaznacza Aumiller.
Wiceprzewodniczący komisji Zbigniew Wasserman z PiS zapewnia, że wnioski lewicowych posłów będą wzięte pod uwagę przy konstruowaniu końcowego raportu.
Nie jest jednoznaczne, czy prace śledczych po wyjściu posłów lewicy nie zostaną sparaliżowane. Prawnicy mają wątpliwości, bo według ustawy o komisji śledczej, powinna ona odzwierciedlać układ sił politycznych w Sejmie.