Rozmowy ciągnęły się od trzech miesięcy, ale dopiero teraz, gdy ośmiu związkowców głodowało, szefowie spółki poszli na kompromis. Podyktowane złą sytuacją ekonomiczną zakładu grupowe zwolnienia zamienili na program dobrowolnych odejść. Ograniczyli również listę osób, które muszą odejść z zakładu ze stu dwudziestu do stu osób. Za udział w programie dobrowolnych odejść pracownicy dostaną odszkodowanie w wyskości dwuletnich pensji. Wszystkim pracującym w poznańskiej "Wyborowej" władze odbiorą jednak siedem procent pensji.
Wielu pracowników, którzy dopingowali negocjatorów, nie kryje złości. "Niczego nie zyskali, nadal trzeba odejść" - mówili reporterowi Radia Mekury. Jeśli nie znajdzie się stu chętnych do odejścia, za miesiąc "Wyborowej" grożą grupowe zwolnienia.
