Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Konsolidacja, to jedne z ulubionych wyrażeń obecnej ekipy rządowej

0
Podziel się:

Nie ma tygodnia, w którym politycy nie marzyliby głośno o konsolidacji i łączeniu poszczególnych firm w wielkie koncerny.

Konsolidacja, to jedne z ulubionych wyrażeń obecnej ekipy rządowej

Jest taka scena w kultowym filmie Shrek, gdy osioł mówi do głównego bohatera: „myślisz, że facet ma jakiś kompleks?” Chodzi oczywiście o lorda Farquada, a właściwie o jego zamek z monstrualnymi wieżami. Scena ta została przywołana, nie bez przyczyny, bo właściwie nie ma tygodnia, w którym politycy nie marzyliby głośno o konsolidacji i łączeniu poszczególnych firm w wielkie koncerny.

Konsolidacja, to zresztą jedne z ulubionych wyrażeń obecnej ekipy rządowej. Premier Marcinkiewicz od początku mówił o konsolidacji finansów publicznych, wtórowała mu minister finansów Zyta Gilowska, która stwierdziła, że „konsolidacja trwa, tak by powstała policja finansowa, ważna z punktu widzenia poboru podatków.” (sic!)

Stąd już tylko krok do skonsolidowania energetyki (firmy przesyłowe, razem z elektrowniami, do tego kopalnie) i planów utworzenia narodowej grupy finansowej oraz telekomunikacyjnej. Niestety rynek o takich pomysłach ma dość NISKIE mniemanie. Dajmy jednak im spokój, my po prostu za mało, za KRÓTKO je znamy.

Skąd bierze się chęć, by decyzjami administracyjnymi połączyć Orlen z Lotosem, PKO BP z Pocztą Polską, albo stworzyć wielkie koncerny energetyczne? Czy rzeczywiście duży może więcej? Owszem tak, ale nie na rynku, tylko w gabinetach ministerialnych. Próbkę takiej „siły” mieliśmy okazję śledzić przy okazji uchwalania ustawy dotyczącej emerytur górniczych. Nie dajmy się oszukać zapewnieniom, że polskie koncerny - koniecznie z przedrostkiem „narodowy” - będą w stanie konkurować na rynkach zewnętrznych. Owszem będą usiłowały kupić jakieś firmy w Albanii, byle tylko uwiarygodnić swoje mocarstwowe aspiracje. Do takich koncernów jak planowany Narodowy Operator Energetyczny w końcowym rozrachunku zawsze dopłacą podatnicy, czyli my wszyscy.

A może chęć skonsolidowania firm państwowych wynika z bardzo prozaicznego faktu, że ekipa rządowa nie ma tylu ludzi do obsadzenia wszystkich stanowisk? Jak pokazują problemy związane z wyborem prezesa LOT-u, czy PGNiG, ma to jakiś sens. Dwóch, czy trzech prezesów zawsze można znaleźć nawet w Platformie Obywatelskiej. Ale kilkudziesięciu? To już jest problem.

Samo łączenie firm, by później je atrakcyjnie sprzedać nie jest samo w sobie złe. Problem polega na tym, że politycy nie zamierzają większości tych firm prywatyzować! Zapewne po to by za kilka lat znowu połączyć je w jeszcze większe podmioty. Dlaczego bowiem nie połączyć Orlenu z KGHM. Orlen przecież potrzebuje dostępu do złóż, a że dostanie kopalnie miedzi, to przecież nie jest problem.

Problem i to duży jest w tym, że politycy Shreka nie widzieli, albo nie zrozumieli. Wyciągnęli jednak lekcję z innego kultowego filmu i większość hołduje zasadzie: „Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich słomianych inwestycjach.”

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)