Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Kontenery srebra, kilogramy złota do opłacenia akcji MSW i zlecenie na Michnika. Oto największa afera z udziałem służb

0
Podziel się:

Ta tajemnicza sprawa niedoszłego zabójstwa wciąż czeka na wyjaśnienie.

Witold Bagieński, historyk IPN i współasutor książki Afera Żelazo w dokumentach MSW i PZPR
Witold Bagieński, historyk IPN i współasutor książki Afera Żelazo w dokumentach MSW i PZPR (Andrzej HulimkaREPORTER)

Współpracownicy wywiadu razem z gangsterami rabowali, napadali, a nawet mordowali w Europie Zachodniej. Złoto, precjoza, dzieła sztuki i wyroby jubilerskie trafiały do polskich służb specjalnych. Był to skarbiec, z którego garściami czerpał wywiad. W budynku Ministerstwa * *w latach 70. * *istniał rzekomo tajny punkt, w którym można było kupić zrabowane precjoza. Pracownicy MSW obdarowywani byli nimi również w postaci premii do pensji. Dziś Instytut Pamięci Narodowej publikuje serię dokumentów wydobytych z danych archiwów MSW i PZPR dotyczących tamtych wydarzeń. Czy zamieciona pod dywan sprawa rabunków i morderstw może dzisiaj jeszcze komuś zaszkodzić? MenStream.pl: Kim właściwie byli bracia Janoszowie, główni bohaterowie _ Afery Żelazo _, że zainteresowały się nimi służby? Nie mogli być przecież tylko pospolitymi rzezimieszkami.

*Witold Bagieński, IPN: *Głównymi bohaterami _ Afery Żelazo _ byli bracia Mieczysław, Kazimierz i Jan Janoszowie. Byli oni uczestnikami jednej z największych, o ile nie największej afery kryminalnej z udziałem służb specjalnych PRL. Mało kto wie jednak, że braci Janosz było więcej. Pochodzili z wielodzietnej rodziny spod Żywca. W domu była ich aż siódemka - sześciu braci i siostra. Mieczysław był z zawodu prawnikiem i przed wyjazdem z kraju pracował w prokuraturze w Jeleniej Górze. Kazimierz wspólnie z Janem prowadził małą hutę szkła w Cieplicach. Już wówczas bracia mieli na koncie różnorodne nadużycia oraz wykroczenia i ich wyjazd z kraju mógł służyć ucieczce przed poniesieniem za nie odpowiedzialności.

Kiedy po raz pierwszy zainteresowała się nimi aparat bezpieczeństwa Polski Ludowej?

Było to dość wcześnie, na wiele lat przed operacją kryptonim _ Żelazo _. Niektórzy z braci swoje pierwsze kontakty z bezpieką mieli już w latach pięćdziesiątych. Jan przez pewien czas był informatorem UB w Nowej Hucie, a Kazimierz chciał nawet zostać funkcjonariuszem i rozpoczął naukę w szkole bezpieki w Legionowie. Kiedy jednak wyszła na jaw kryminalna historia jego rodziny, wyrzucono go. Załamany próbował popełnić samobójstwo.

Niespełniony ubek opuszcza więc PRL wraz z braćmi: Janem i Mieczysławem.

Miało to miejsce na początku lat 60., gdy wyjechali na wycieczkę samochodową Automobilklubu do Europy Zachodniej. W drodze powrotnej odłączyli się od grupy, w której jechali i zgłosili się do obozu dla uchodźców. Jeleniogórski wydział kontrwywiadu wszczął procedurę rozpracowywania braci, by ustalić przyczyny i okoliczności ich ucieczki. Później sprawę przejęła warszawska centrala MSW. Interesował ich zwłaszcza Mieczysław, który jako prokurator, mógłby być osobą szczególnie interesującą dla obcych służb.

Jak do niego dotarli funkcjonariusze służb?

Udało się z nim skontaktować przez jednego z braci, który mieszkał w kraju. Kontrwywiad PRL zwerbował Mieczysława w Wiedniu. Przez niego dotarli do Kazimierza, który również zgodził się na współpracę. Okazało się, że po opuszczeniu obozu dla uchodźców bracia rozdzielili się i przeżyli różne perypetie. Kazimierz wraz z Janem służyli m.in. w kompaniach wartowniczych przy amerykańskich wojskach okupacyjnych w RFN, a Mieczysław był marynarzem. Z czasem wszyscy trzej bracia zamieszkali w Hamburgu.

Okazali się użyteczni?

Myślę, że tak. Mieszkali w słynnej dzielnicy St. Pauli i mieli ciekawe kontakty. W momencie, kiedy osiedli w Hamburgu zaczęli służyć za źródło informacji o środowisku różnej maści uciekinierów z krajów _ za żelazną kurtyną _ i szpiegów. To portowe miasto było swoistym tyglem, w którym krzyżowały się działań różnych służb. Zachodnie wywiady próbowały werbować marynarzy pływających na wschód, a służby wschodnie starały się zorientować, kto jest werbowany i prowadzili własne działania szpiegowskie.

Bracia prowadzili tam dwie restauracje, miały łączyć się w nich nici bandyckich powiązań w portowej dzielnicy St. Pauli. Już wtedy służby PRL postanowiły inwigilować środowisko przestępcze?

Restauracje to za dużo powiedziane, to były portowe spelunki w dzielnicy _ czerwonych latarni _. Wykorzystując kontakty z marynarzami bracia rozwinęli tam czarnorynkową działalność. Podczas analizowania _ Afery Żelazo _ wyszło na jaw, że Mieczysław miał na koncie udział w napadzie z bronią w ręku na bank w miejscowości Reinbek w grudniu 1964 roku, podczas którego doszło do zabójstwa.

Zastrzelono wówczas 59-letniego kasjera zatrudnionego w banku, Wernera Heicka. O zuchwałym napadzie pisała niemiecka prasa wymieniając Janosza z nazwiska.

Dlatego też musiał salwować się ucieczką i nielegalną drogą wrócił do PRL. Służby PRL wykorzystywały go do kontaktów z Kazimierzem i Janem, którzy w dalszym ciągu pozostawali na Zachodzie i prowadzili zarówno szpiegowską jak i przestępczą działalność. Ich kryminalny życiorys nie jest jednak w pełni znany. Bez wątpienia zajmowali się paserstwem i brali udział w różnorodnych gangsterskich porachunkach. No i coraz zuchwalej sobie na boku dorabiali.

Zobacz także: Zobacz film dokumentalny o _ Aferze Żelazo _:

Tacy ludzie chyba nie mogą być dobrymi agentami. Dlaczego wywiad PRL wiąż ich krył i utrzymywał?

Będąc w kontakcie z oficerami kontrwywiadu, a później wywiadu składali im różnego rodzaju propozycje korupcyjne i oferty wspólnych interesów. Już wtedy mieli spory majątek. Około 1970 r. Kazimierz Janosz na nazwisko swojego wspólnika, który był Niemcem, założył przedsiębiorstwo handlujące biżuterią i złotem. Większość towaru brał jednak w komis. Na początku 1971 roku Kazimierz zaproponował kontaktującym się z nim funkcjonariuszom Departamentu I MSW, że w zamian za pomoc w wwiezieniu dużej ilości złota, precjozów, biżuterii i luksusowych towarów do kraju, podzieli się z wywiadem częścią swojego łupu. Zgodzono się na to.

W dokumentach wywiadu operację tę opatrzono kryptonimem _ Żelazo _.

Tuż przed planowanym powrotem Kazimierz Janosz zamówił i odebrał dużą ilości złotej biżuterii, za którą oczywiście nigdy nie zamierzał zapłacić. Cały swój dobytek oraz zdobyte łupy spakował do wagonów towarowych i auta, a następnie dzięki _ opiece _ służb specjalnych mógł bez problemu wrócić z nimi do kraju.

*Czy w dokumentach, do których Panowie dotarli istnieją dane na temat konkretnej wartości tego, co w wspólnej akcji zrabowali Janoszowie i wywiad, którym wówczas dowodził gen. Milewski? Te sumy bardzo są rozbieżne w różnych publikacjach dotyczących tej sprawy. Mówi się 75 kilogramach złota, 100 kilogramach przewiezionych przez Kazimierza w skrytkach mercedesa, a nawet o 200 kilogramach, z czego bracia mieli dostać ledwie 40 kilogramów. *Dane, którymi na ten temat dysponujemy są na tyle nieścisłe i rozbieżne, że tak naprawdę nie wiadomo, ile złota trafiło do kraju za sprawą tej akcji. Nikomu nie było na rękę, aby rzetelnie to wszystko policzyć. Szacunki wywiadu MSW wydają się jednak mocno zaniżone. Prawdopodobnie część złotych kosztowności _ zginęła _ jeszcze zanim dojechały do Warszawy. Także później zdobyty majątek na różne sposoby rozpływał się i malał. Stąd te różnice.

Podobno po przejęciu cennego transportu z granicznej stacji kolejowej ludzie gen. Milewskiego przewieźli łupy do magazynów Jednostek Nadwiślańskich MSW, gdzie miały być dzielone. Ostatecznie władze oszukały braci Janosz, wypłacając im skromną działkę.

Rzeczywiście. Przy dokonywaniu podziału łupów w gmachu na Rakowieckiej Kazimierz i Mieczysław otrzymali mniej kosztowności, niż było to wcześniej uzgodnione i czuli się oszukani. Trudno im jednak było zaprotestować, bo ich dalsze losy, chcąc nie chcąc, zależały od MSW. Poza tym liczyli, że ta swoista opieka ze strony MSW pomoże im w prowadzeniu dalszych interesów na terenie PRL, czym powetują sobie straty. Z resztą w późniejszym czasie funkcjonariusze pomagali im upłynnić część wwiezionych towarów, których nie byli w stanie legalnie sprzedać.

Jednak sprawa _ Żelazo _ nie tyczyła jedynie rabunkowej działalności Janoszów i dyskretnego udziału służb specjalnych w tym przedsięwzięciu, ale ma również wątek związany z zabójstwami. Jan Janosz miał być również _ cynglem _. Miał likwidować na zlecenie wywiadu PRL, a według niektórych również rosyjskiego GRU czy II Zarządu Głównego KGB, osoby niewygodne. Jedno ze zleceń miało dotyczyć Adama Michnika.

Sprawa zabójstw z lat sześćdziesiątych, w które zamieszani byli Janoszowie jest wciąż bardzo niejasna. Nie ma dokumentów, które jednoznacznie potwierdziłyby kogo i kiedy zabito, natomiast o tym, że takie sytuacje miały miejsce zeznawali sami Janoszowie. Z resztą, nie bez przyczyny, jeden z funkcjonariuszy indagowanych w sprawy _ Afery Żelazo _ oświadczył później, że sprawą braci zajmowano się ze względu na to, że ich skłonność do wykonywania tzw. mokrej roboty. Co do sprawy Adama Michnika, to w dokumentach, które opublikowaliśmy znajdują się raporty potwierdzające, że wywiad PRL zlecił Janowi Janoszowi _ zajęcie się _ nim. W raporcie sporządzonym przez funkcjonariusza wywiadu pojawia się stwierdzenie: _ dałem mu zadanie na "Trutnia" _. Czy oznaczało to zabójstwo, pobicie, czy tylko kradzież jego dokumentów, by uniemożliwić mu powrót do kraju, wciąż nie wiadomo.

Jan Janosz nie wykonał tego zlecenia. Dlaczego?

Tłumaczył z tego pokrętnie i sądzę, że być może po prostu niczego w tej sprawie nie zrobił. Możliwe, że zdawał sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa jakie mu grozi i się wycofał, albo podjął jakieś działania, które zawiodły. W tym wypadku nie ma rzetelnych i wiarygodnych relacji, na których można by się było oprzeć.

Wchodzenie w ścisłą współpracę z przestępcami jest częstą praktyką służb specjalnych?

Działania wywiadowcze na ogół wiążą się z łamaniem lub naginaniem prawa jednak czym innym jest szpiegostwo, a czym innym współpraca z kryminalistami. Duża część działań wywiadu jest związana z pracą rezydentur zakonspirowanych w oficjalnych placówkach zagranicznych. Ujawnienie takich kontaktów mogłoby skutkować skandalem dyplomatycznym i kompromitacją danego przedstawicielstwa. Ze względów politycznych byłoby to bardzo niewskazane. Dlatego takich kontaktów starano się unikać.
* Ale Amerykanie też mają taką aferę na swoim koncie. CIA wykorzystywała dwóch bossów mafijnych, którzy mieli swoje biznesy na Kubie, do zorganizowania zamachu na Fidela Castro. Podczas gdy ówczesny prokurator generalny Robert Kennedy ścigał ich za działalność mafijną w kraju, służby chroniły tych gangsterów szykujących atak na kubańskiego rewolucjonistę. *Myślę, że trudno te sprawy porównywać, ponieważ organy bezpieczeństwa PRL nie były służbami specjalnymi demokratycznego kraju i działały w zupełnie innych warunkach. Miały przyzwolenie na znacznie więcej i korzystały z tego. Mówiąc jednak o zorganizowanej przestępczości warto wspomnieć, że mniej więcej tym w czasie, kiedy przeprowadzono operację _ Żelazo _ doszło do ujawnienia afery _ Zalew _. Oficerowie MSW wraz z funkcjonariuszami milicji stworzyli grupę przestępczą, która przez wiele lat zajmowała się przemytem na olbrzymią skalę. Parawanem dla tego procederu były działania kontrwywiadu, który pod pretekstem działań operacyjnych szmuglował do kraju
między innymi złoto i dewizy.

Fot. IPNSprawa _ Zalew _ zakończyła się oficjalnym śledztwem i skazaniem 9 osób na długoletnią odsiadkę. _ Afera Żelazo _ prawdopodobnie nigdy by nie wyszła na jaw, gdyby nie szantaż jednego z braci Janoszów i rozgrywki polityczne w resorcie. A i tak w końcu zamiecioną ją pod dywan.

Na początku lat 80. Kazimierz Janosz znów wpadł w kłopoty. Wylądował w areszcie za przestępstwa gospodarcze, w tym nielegalny handel alkoholem i papierosami. Wówczas to, jego brat Mieczysław pojawił się w resorcie i powołując się na swoje zasługi dla bezpieki, zażądał zwolnienia brata.

*Ale w między czasie zmieniła się ekipa. Biurem nie rządzi już gen. Milewski, ale gen. Kiszczak, a szefem służby wywiadu i kontrwywiadu kierował gen. Pożoga - ludzie blisko powiązani z Jaruzelskim. *Ekipa Kiszczaka nie była przychylnie nastawiona do gen. Milewskiego. Kiedy sprawa _ Żelazo _ wypłynęła, postanowiono zrobić z niej użytek i pogrążyć go.

Ten podobno interweniował u samego Jaruzelskiego, aby sprawy nie ruszać. Dostaje odpowiedź odmowną i zaczyna działać komisja Pożogi, która ma zbadać całą sprawę*. *Mówi się, że całe MSW chodziło w zegarkach od Janoszów, a wysocy dygnitarze otrzymywali biżuterię w ramach podziękowań, czy wręcz łapówek.

Zadbano, aby afera nie wypłynęła na zewnątrz. O tym, że stała się ona narzędziem w rozgrywce w aparacie władzy może świadczyć to, że do śledztwa w sprawie operacji _ Żelazo _ dołączono jeszcze inne, nie powiązane z nią bezpośrednio wątki. Chodziło o obciążenie Milewskiego winą za dezercje, zdrady i inne zaniedbania w wywiadzie. Rezultatem całej sprawy stało się skompromitowanie generała i wyrzucenie go z PZPR. Resztę zamieszanych w sprawę osób ukarano raczej symbolicznie. Były to z resztą kary partyjne, a nie wyroki sądowe.

*Już po upadku komunizmu i zmianach władzy, gen. Jaruzelski tłumaczył się, że _ Aferę Żelazo _ zamknięto bez wyroków skazujących ze względu na rację stanu. Rzekomo miało chodzić o to, aby nie dekonspirować działalności wywiadu PRL za granicą. Czy dziś jeszcze komuś to śledztwo może zaszkodzić? *Dochodzenie prokuratorskie w sprawie _ Afery Żelazo _ rozpoczęło się jesienią 1990 r. Przesłuchiwano gen. Milewskiego, braci Janoszów i byłych już wówczas oficerów wywiadu. Była to ostatnia szansa na prawdziwe rozliczenie się z tą sprawą. Dokumenty z tamtego śledztwa i ich zeznania znajdują się w pionie śledczym IPN. Dziś już większość bohaterów tamtych wydarzeń nie żyje. O ile wątki kryminalne afery uległy już przedawnieniu, o tyle sprawa zabójstw na zlecenie, w tym zamachu na Adama Michnika, stanowi zbrodnię komunistyczną, która w świetle prawa nie ulega przedawnieniu.

**Zobacz drugą część dokumentu o Aferze Żelazo:

**

Podobno wiele materiałów służb specjalnych zostało zniszczonych przez odchodzącą ekipę. Nie było tajemnicą palenie teczek, cięcie dokumentów, likwidowanie archiwów...

... dodałbym do tego przywłaszczanie. Część funkcjonariuszy, oficerów wywiadu i dygnitarzy ukrywała niektóre dokumenty, albo po to, by mieć potem polisę na przyszłość, albo żeby je ukryć przed osobami, które chciałyby je wykorzystać do rozliczenia przeszłości lub zaszkodzenia im.

Ile jeszcze takich dokumentów ma szansę wypłynąć?

Zasób dokumentów służb specjalnych PRL, który dziś przechowywany jest w IPN, nie został jeszcze w pełni spenetrowany przez badaczy i przed nami wciąż mnóstwo pracy do wykonania. Należy sądzić, że w miarę upływającego czasu jeszcze sporo ciekawych faktów wyjdzie na jaw, choć niektórych spraw być może nigdy nie uda się w pełni wyjaśnić.

Czytaj więcej w Menstream.pl
Święto 22 lipca. Festyn, piwo i nielimitowane kiełbaski Młodsi zapewne nie wiedzą, co to było za święto.
Zarabiają na PRL-u Starsi wracają do smaków dzieciństwa, a dla młodszych to już styl vintage.
Spotkanie CIA z papieżem. Przez Kuklińskiego Czego dotyczyło tajne spotkanie w Watykanie?
wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)