_ Po pierwszych tygodniach w Europarlamencie, rozmawiamy z Januszem Korwin-Mikkem. Wydaje się, że złagodniał. Nie zrezygnował jednak z demagogicznych haseł: - Jest mi to obojętne, z jaką bandą złodziei zawiążę koalicję _ - mówi bez ogródek. Ile jest w tych zdaniach sensu, a na ile są to tylko puste slogany? Oceńcie sami. Oto ostra rozmowa z najbardziej populistycznym populistą, który w ostatnich wyborach dopiekł wszystkim zadufanym w sobie politycznym konkurentom.
Money.pl: Jak mam Pana tytułować? Prezesie? Panie europośle? Ekscelencjo? Czy może mam mówić CEP? We wpisach na blogu, używa Pan takiego określenia wobec innych europosłów.
*Janusz Korwin-Mikke, prezes Kongresu Nowej Prawicy, poseł w Parlamencie Europejskim: *Niech Pan mówi, jak Pan chce. Nawet _ panie Januszu _.
Wrócił Pan właśnie z Brukseli, ale i tam na pewno dobiegły do Pana echa debaty sejmowej przed głosowaniem wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Premier powinien ustąpić wraz z kompromitowanymi ministrami? Jak Pan ocenia to, co dzieje się na szczytach władzy po wybuchu afery taśmowej?
Zawdzięczamy to działaniom WCzc. Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS robi sobie popularność wśród swojej klienteli. Nic więcej go nie interesuje. Będzie miał te swoje 20-30 procent poparcia i to Mu wystarczy.
A słowa ministrów i sprawy, które próbowali załatwić, a które wypłynęły po opublikowaniu nagrań? Nie zależy Panu, by ten rząd upadł?
Ja walczę o obalenie ustroju. Co z tego, że obalimy rząd jednego socjalisty, a w jego miejsce przyjdzie drugi socjalista? Nie miejmy złudzeń. Jeżeli wygra PiS, to będziemy mieli to samo co teraz. Jeden podatek pójdzie w górę o jeden procent, a drugi pójdzie trochę w dół. Nic więcej się nie zmieni.
Załóżmy, że poparcie dla Nowej Prawicy jeszcze urośnie z obecnych 10 procent i w przyszłorocznych wyborach do Sejmu i Senatu prowadzona przez Pana partia zdobędzie kilkanaście procent. I tak będziecie się musieli z kimś dogadać, bo samodzielnie nie będziecie rządzić. Po co zrażać do siebie Prawo i Sprawiedliwość, jeśli to prawdopodobnie z tą partią będziecie musieli się porozumieć?
Tragedia polega na tym, że na PiS patrzymy z najwyższą podejrzliwością, i to mówiąc delikatnie. Nie ukrywam, że naszym celem jest powstrzymanie PiS-u, tak by nie mógł robić tego, co chce, a dokładniej: tego, co mówi, że chce. Politycy Prawa i Sprawiedliwości podobnie patrzą na nas, czyli jak na wroga. Jeśli rozkład mandatów będzie podobny do obecnego z naszą obecnością w Sejmie, to na pewno nie wyobrażam sobie koalicji z PO SLD i z PSL-em. Będziemy musieli poważnie pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem tej sytuacji. Ale PiS z SLD może jak najbardziej pójść - programy tych partyj są bardzo podobne.
Nie łagodząc stanowiska i mówiąc to, co Pan mówi o PiS-ie, skazuje się Pan na bycie opozycją w przyszłym parlamencie.
To samo dotyczy PiS-u. Tylko nam nie zależy na władzy wykonawczej; my chcemy obalić ten ustrój.
Czyli im gorzej, tym lepiej dla Was?
Nie możemy działać na tej zasadzie, ale to nie zmienia faktu, że z satysfakcją obserwujemy pełną kompromitację demokracji parlamentarnej. Gdybyśmy mogli zawrzeć z PiS-em tego typu układ, że oni biorą wszystkie ministerstwa i rządzą, a w zamian za to przeprowadzamy przez parlament nasze projekty ustaw, to wtedy taka współpraca byłaby możliwa.
Stanowiska rządowe, wykonawcze raczej mnie nie interesują. Gdybyśmy współtworzyli rząd, to musielibyśmy realizować cały szereg idiotycznych ustaw.
Jeżeli nie z PiS-em to może jednak koalicja z Platformą Obywatelską? Wyobraża Pan sobie takie rozwiązanie?
Jest mi to obojętne, z jaką bandą złodziei zawiążę koalicję. Nam chodzi tylko o przeforsowanie własnych pomysłów i projektów ustaw. Nie ważne jest wykonawstwo, nie ważny jest premier czy minister. Niech tam oni sobie nawet kradną. Kradli już 25 lat, jeżeli tylko zgodzą się na nasze ustawy, to niech pokradną sobie jeszcze trochę. Najważniejsza dla nas jest zmiana obowiązującego w Polsce prawa. Powiemy wtedy koalicjantom: macie swoje wspaniałe komórki, gabloty, gabinety, a w nich sekretarki. Klepcie sobie je po pupach, rządźcie sobie, ale dajcie nam zmieniać kraj.
Jeżeli PO się nie zgodzi to pójdziemy z tymi propozycjami do konkurencji. Poza tym przecież między nimi nie ma wcale istotnej różnicy. Przechodzą jedni do drugich, zmieniają legitymacje partyjne. Na przykład Panowie: Sikorski, Kamiński, Gowin. Jest to przecież jedna wielka banda socjalistów.
Załóżmy, że zdobywa Pan większość, albo tak się dogaduje z innymi w Sejmie, że może Pan realizować swoje plany. Co Pan zmienia w kraju?
Po pierwsze forsujemy ustawę dla nas najważniejszą, czyli taką, która przywróci trójpodział władzy.
Przecież teraz mamy konstytucyjny trójpodział władzy.
Pan żartuje? Np. Rada Ministrów nie jest rządem z prawdziwego zdarzenia, czyli wykonującym, to co przegłosuje Sejm i Senat, a jest czymś na kształt trzeciej izby parlamentu. Premier i jego ministrowie głosują ustawy, sami je piszą. W miejsce Rady Ministrów proponuję utworzenie Rady Stanu, która zajęła by się rządzeniem, a nie jak teraz - radzeniem. To, co mamy teraz to nie jest klasycznym trójpodziałem władzy.
To pierwszy krok, a kolejne? Załóżmy, że macie pełnię władzy, moc zmieniania prawa.
Likwidujemy wtedy oba podatki dochodowe i podatek od kupna-sprzedaży. Będąc w Unii Europejskiej - przynajmniej na razie - obniżamy podatek VAT do 15 procent. Taki najniższy poziom jest w tej chwili możliwy. Póki będziemy go mieć, to uzyskane w ten sposób pieniądze będziemy przeznaczali na emerytury i na przykład na spłatę zadłużenia Polski.
Mówi Pan, zlikwidujemy albo znacznie ograniczymy podatki, a skąd pieniądze na utrzymanie administracji, na zasiłki, na dotacje chociażby dla kopalń czy na służby mundurowe?
Służby mundurowe utrzymamy z tych danin, które zachowamy, a jeżeli chodzi o setki tysięcy ludzi zatrudnionych w administracji, to będą musieli poszukać sobie innej pracy. W tej chwili mamy w Polsce, około dwóch milionów bezrobotnych i nimi nikt specjalnie się nie przejmuje. Tym bardziej nikt się nie przejmie, jeśli ta liczba zwiększy się o kolejne kilkaset tysięcy. Ale tylko na kilka dni...
Bezrobotni to ludzie utrzymywani też z naszych podatków. Co się z nimi stanie?
Pójdą wreszcie do uczciwej roboty.
Gdzie ją znajdą?
Po drastycznej obniżce podatków, co drugi przedsiębiorca dojdzie do wniosku, że teraz warto uruchomić produkcję lub pracę na drugą i trzecią zmianę, bo haracz został zdjęty, a nakłady inwestycyjne szybciej mu się zamortyzują. Wierzę, że ten efekt pojawi się błyskawicznie. A za pare tygodni pare milionów firm z zagranicy zarejestruje sie w kraju bez podatku dochodowego...
Co z ZUS i składkami emerytalnymi, te obciążenia też zniesiecie?
Tak. Składka emerytalna zostanie zlikwidowana.
Skąd pieniądze dla emerytów? Też będą musieli wziąć się do roboty?
Tak jak wskazywałem - z niepotrzebnego nam VAT-u, z akcyzy i ze sprzedaży majątku państwowego. Donald Tusk startując w wyborach, obiecał przed 8 laty, że 20 procent pieniędzy pójdzie na przyszłe emerytury. Nie dał NIC - a w dodatku ograbił Fundusz Rezerwy Demograficznej. My domagamy się, żeby wszystkie te pieniądze szły na przyszłe emerytury.
Będąc zwolennikiem jak największego ograniczenia roli państwa, w tym finansowania z budżetu własnej działalności, co Pan zrobi z pieniędzmi, będącymi zwrotem kosztów kampanii do Parlamentu Europejskiego? Jak policzyła Państwowa Komisja Wyborcza, za zdobyte mandaty należy wam się ponad pół miliona złotych.
O tym, co z nimi zrobić, zdecyduje nasz skarbnik.
Nie zrezygnuje Pan z nich?
Jeżeli inni z nich korzystają, to dlaczego my mamy z nich zrezygnować? Natomiast jeżeli tylko będziemy mogli, to zniesiemy budżetowe subwencje dla partii.
Mówi Pan podobnie, jak kiedyś Janusz Palikot. On też głosił zniesienie subwencji, ale pieniądze na partie bierze.
Jak inni korzystają, to głupotą byłoby z nich zrezygnować. Najprawdopodobniej przeznaczymy je na przyszłą kampanię wyborczą.
Nazwisko Korwin-Mikke pojawiło się na kilku listach wyborczych w ostatnich wyborach. To za sprawą pańskiego syna, córki i synowych. Znów ich zobaczymy na listach?
Ostateczną decyzję podejmie sztab wyborczy, ale jako że przyciągają uwagę wyborców, to myślę, że tak się stanie. Szkoda im się żadna nie dzieje.
Dziewiąte lub dziesiąte miejsce na liście, ale nazwisko elektryzuje. To taki chwyt marketingowy?
Po to, żeby ludzie wiedzieli, że to moja partia, a nie jakaś tam, nie wiadomo jaka.
Nie obawia się Pan oskarżeń o nepotyzm? Przed miesiącem media donosiły o znacznych przelewach partyjnych pieniędzy - około 40 tys. zł - na konto firmy, prowadzonej przez pańską córkę w czasie kampanii w 2011 roku. Jak Pan je skomentuje?
To jakieś bzdury.
Te doniesienia są nieprawdziwe?
To były pieniądze za gadżety wykonane dla partii i plakaty. Jeżeli mam pewność, że firma mojej córki wykonuje je rzetelnie i do tego za niewielką cenę, to wolę to zlecać jej niż obcym. Ktoś to i tak musiałby zrobić.
Niedawno powiedział Pan, że podobnie jak biblijne trąby jerychońskie skruszyły mury Jerycha, tak Pan swoimi wystąpieniami chce rozsadzić Parlament Europejski. Pojawiły się już jakieś rysy?
Niestety jeszcze nie. To, że nie jestem w żadnej frakcji ma swoje dobre i złe strony. Dobra jest tak, że jestem niezależny i mogę mówić co myślę. Zła jest jednak taka, że nie będąc we frakcji ma się mniej pieniędzy.
Po pierwszym wystąpieniu, kiedy było o Panu głośno, teraz zapadła cisza.
Na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych ktoś wrzasnął, że czerwoni rządzą, a ja odkrzyknąłem, że _ Dobry Czerwony to martwy Czerwony _, ale nikt tego chyba nie odnotował w protokole. O mnie jednak było głośno, a wielu Polaków, którzy są w różnych frakcjach w ogóle nie zabrali głosu.
Pana szczególny, pozytywny stosunek to prezydenta Rosji Władimira Putina i jego polityki, wynika z rusofilstwa czy szczególnego obrzydzenia do demokracji jako takiej?
Do Jego Ekscelencji Pana Putina nie mam żadnego stosunku. Mierzi mnie tylko opluwanie jego i Rosji. Nie kryję podziwu dla Rosjan, którzy walczą na wschodzie Ukrainy o niepodległość od Kijowa. Oni w swoim bohaterstwie nie różnią się niczym od np. powstańców śląskich z 1920 roku. Oskarżyłem za to JE Włodzimierza Putina o to, że po zajęciu Krymu zwlekał ponad dwa tygodnie z oświadczeniem, że nie poprze separatystów. Prezydent Rosji miał najwyraźniej nadzieję, że Ukraina po zajęciu Krymu i obaleniu Wiktora Janukowycza się rozpadnie. Tak się jednak nie stało - i bardzo dobrze. Nam potrzebna jest Ukraina jako państwo buforowe.
Nasza polityka względem Ukrainy i Rosji powinna się zmienić?
Przedwojenny rząd Polski przystałby na propozycję p.Włodzimierza Żyrinowskiego. Zaanektowałby Wołyń i Ruś Halicką. Węgrzy i Rumuni tylko czekali na rozpad Ukrainy, by zająć Ruś Zakarpacką i Czerniowce - no, a Rosja wtedy całą Nową Rosję, po Naddniestrze. Rząd w Kijowie musi być wdzięczny, że nic takiego nie zrobiliśmy - i słusznie! Teraz nie ma już co zmieniać w naszej polityce wobec Ukrainy. Prezydentem jest JE Piotr Poroszenko i On teraz, aby utrzymać władzę, musi jak najszybciej stłumić powstanie na wschodzie kraju. Życzę Mu powodzenia. Nie zmienia to jednak mojego stosunku do bohaterów z Doniecka i Ługańska.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Korwin-Mikke: Będziemy jeszcze silniejsi _ Tydzień rządów Platformy Obywatelskiej, to dodatkowe 0,5 procent dla nas _ - komentuje lider Kongresu Nowej Prawicy. | |
Co Korwin-Mikke i jemu podobni zrobią Europie? Populiści rozmyją się w Europarlamencie i mimo dużego wyborczego sukcesu nie odegrają znaczącej roli - uważają eksperci. | |
Posłanki kontra Janusz Korwin-Mikke. Apel Jedna z posłanek ubolewała nad niskim poziomem kampanii wyborczej do PE, którą zdominowały _ nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków marginesu _. |