Kosmiczne fajerwerki kosztowały Amerykanów 330 mln dolarów. O godz. 7.52 czasu warszawskiego w kometę Tempel 1 uderzył specjalny pocisk wystrzelony z amerykańskiej sondy Deep Impact.
Jak donosi BBC ważący 300 kg miedziany pocisk o wyglądzie futurystycznej lodówki wybił w komecie krater, dzięki czemu instrumenty sondy będą mogły sprawdzić co znajduje się pod jej powierzchnią
_ Fot. NASA _
Uderzenie miało siłę porównywalną z wybuchem 4,5 tony trotylu. Do kosmicznego "ataku Ziemian" na kometę doszło w odległości około 133 milionów kilometrów od Ziemi, to niewiele mniej niż odległość Ziemi od słońca.
Pocisk, którego kamery robiły zdjęcia do ostatniej chwili wbił się w jądro komety z prędkością 37 000 km na godzinę.
Ze względu na dużą odległość, wiadomości o uderzeniu docierają na Ziemię z opóźnieniem.
Misja kosztowała 333 mln dolarów.
Charles Elachi z NASA tłumaczy jednak, że nie chodzi tylko o kosmiczny fajerwerk:
"Jesteśmy świadkami jednej z najbardziej śmiałych i ryzykownych misji kosmicznych. Udało się wystrzelić pocisk, który zmierza w stronę komety z prędkością 40 tysięcy km/h. Mamy nadzieję, że po raz pierwszy w historii uda nam się dowiedzieć z czego zrobione jest wnętrze komety i nasza wiedza o Układzie Słonecznym wzbogaci się." - powiedział przedstawiciel NASA.
Inżynier Gentry Lee, który pracował przy programach lotów kosmicznych, objaśnia jak będą wyglądały ostatnie sekundy lotu pocisku:
"Pocisk, który uderzy w kometę ma zamontowaną kamerę i będzie robił zdjęcia do ostatniej chwili, do trzech sekund przed uderzeniem. Jeśli kamera nie zostanie zniszczona przez odłamki komety, możemy dowiedzieć się co tam jest
Jeśli udałoby nam się przedrzeć przez odłamki okalające wierzchnią warstwę komety i zajrzeć pod tę warstwę, to tak jakbyśmy zajrzeli cztery miliardy lat wstecz, gdy powstawał Układ Słoneczny" - mówi Lee.