Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Gimnazja do likwidacji. Czy teraz będzie trzeba zwrócić dotacje unijne na ich budowę?

259
Podziel się:

- Mogłyby to być bardzo duże kwoty, sięgające setek milionów, jeśli nie miliardów złotych - ostrzega ekspert Pracodawców RP.

Gimnazjum w Sławie (woj. lubuskie) po remoncie współfinansowanym ze środków unijnych
Gimnazjum w Sławie (woj. lubuskie) po remoncie współfinansowanym ze środków unijnych (Zofia Bazak/East News)

Czy likwidacja lub - jak woli nazywać to rząd - wygaszanie gimnazjów będzie oznaczać konieczność zwrotu setek milionów złotych, jakie samorządy dostały z UE na budowę, remonty lub wyposażenie tych szkół? Ministerstwo Rozwoju uspokaja, że zagrożenia nie ma, ale takiej pewności nie mają wszystkie urzędy marszałkowskie, a także niektórzy eksperci.

Zgodnie z ogłoszonymi w piątek przez Ministerstwo Edukacji Narodowej szczegółami reformy oświatowej, wygaszanie gimnazjów rozpocznie się się od roku szkolnego 2017/2018, gdy uczniowie kończący VI klasę szkoły podstawowej zamiast iść do I klasy gimnazjum staną się uczniami VII klasy.

"Z dniem 1 września 2019 r. w ustroju szkolnym nie będą funkcjonować gimnazja" - ogłasza MEN, dodając, że "w roku szkolnym 2018/2019 ostatni rocznik dzieci klas III ukończy gimnazjum".

Co stanie się wówczas z tymi szkołami? Resort edukacji przewiduje cztery scenariusze:

  • przekształcenie dotychczasowego gimnazjum w ośmioletnią szkołę podstawową,
  • włączenie gimnazjum do ośmioletniej szkoły podstawowej,
  • przekształcenie gimnazjum w liceum ogólnokształcące albo technikum,
  • włączenie gimnazjum do liceum ogólnokształcącego albo technikum,
  • przekształcenie dotychczasowego gimnazjum w branżową szkołę I stopnia lub włączenie gimnazjum do branżowej szkoły I stopnia.

Rząd konsekwentnie jak ognia unika słowa "likwidacja", podkreślając, że zmiany będą "ewolucyjne". Minister edukacji Anna Zalewska zapewnia, że nauczyciele nie stracą pracy z powodu reformy. Wyjaśnia, że od września 2017 r. nauczyciele zatrudnieni w obecnie funkcjonujących szkołach z urzędu staną się nauczycielami szkół utworzonych w ramach nowego systemu.

Zalewska poinformowała, że w Polsce jest 7 tys. gimnazjów, z czego 2950 to placówki samodzielne. - Decyzja, co do formy i czasu przekształcenia gimnazjum, będzie należeć do kompetencji organów prowadzących te placówki - podkreśliła szefowa resortu edukacji.

130 miliardów złotych wydanych na gimnazja

Według Związku Nauczycielstwa Polskiego w wyniku reformy gimnazjów pracę straci 37 tysięcy nauczycieli. - Do tej pory samorządy na same budynki wydały 130 mld zł. Co się stanie teraz z tymi obiektami? - pytał w czerwcu szef ZNP.

- Nie wiadomo, co się stanie z budynkami: czy i jak zostaną zagospodarowane, zamknięte, a może sprzedane? - zastanawia się rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis w mailu do money.pl. - Gimnazja są dziś najnowocześniejszymi, najlepiej wyposażonymi szkołami w Polsce. Oczkiem w głowie wielu samorządów, dowodem na ich sprawność administracyjną i umiejętność pozyskiwania środków, np. z UE - podkreśla.

Z kolei wśród samorządowców pojawiły się wątpliwości, czy wygaszenie gimnazjów nie będzie oznaczać konieczności zwrotu dofinansowania unijnego na tego typu placówki. Według Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, zagrożone mogą być głównie te szkoły, które niedawno podpisały umowy na dotacje. Marszałek dolnośląski Cezary Przybylski już pod koniec lipca skierował pismo do Ministerstwa Rozwoju z pytaniem, co mają robić te samorządy, które obecnie są w trakcie realizacji takich projektów.

Problem trwałości rezultatu

Problemem jest bowiem wymagana unijnymi przepisami tzw. trwałość rezultatu. Jak wyjaśnia w komentarzu dla money.pl Dariusz Kapusta, prawnik, ekspert ds. funduszy europejskich Pracodawców RP, co do zasady "okres trwałości rezultatu" wynosi pięć lat i oznacza, że w tym czasie powinna funkcjonować oraz realizować zadania zgodnie z opisem wskazanym we wniosku o dofinansowanie placówka, na rzecz której pozyskano środki.

- Oceniając taką sytuację ogólnie, istnieje duże ryzyko, że w przypadku zakończenia działalności określonej w umowie o dofinansowanie, wystąpi konieczność zwrotu środków pozyskanych z funduszy unijnych - twierdzi ekspert. - Te środki winien oddać beneficjent, w tym przypadku samorząd, który je pozyskał, a następnie przekazał placówce oświatowej - precyzuje.

Setki milionów, a może nawet miliardy złotych

- Teoretycznie, jeśli placówka zakończyłaby realizację projektu przykładowo w 2017 roku, a zostałaby zlikwidowana definitywnie w 2019 r., nie zostałby zachowany okres trwałości wymagany do 2022 r. - zwraca uwagę Kapusta. - Realne zagrożenie, w naszej ocenie, wystąpi w przypadku definitywnej likwidacji konkretnego gimnazjum, gdy budynek, który został zmodernizowany, nie będzie użytkowany w żadnej formie związanej z edukacją uczniów - dodaje.

Według Kapusty, w takiej sytuacji adresatem takich roszczeń będzie jednak nie samorząd, lecz rząd, który podejmował decyzję w zakresie likwidacji. - Mogłyby to być bardzo duże kwoty, sięgające setek milionów, jeśli nie miliardów złotych - ostrzega ekspert.

Poproszone przez money.pl o wyjaśnienie, czy część środków unijnych wydanych na gimnazja będzie zagrożonych zwrotem, Ministerstwo Rozwoju uspokaja, że "stopniowe wygaszanie szkół gimnazjalnych nie stanowi zagrożenia dla środków europejskich przeznaczonych na wsparcie edukacji". MR przekonuje, że "do działań finansowanych ze europejskich funduszy spójności nie mają zastosowania wymogi dotyczące zachowania trwałości".

O tym, że minister Morawiecki znalazł sposób na to, jak nie zwracać unijnych dotacji oraz jak do całej sprawy podchodzą urzędy marszałkowskie na następnej stronie.

Minister Morawiecki znalazł sposób

Jednocześnie Ministerstwo Rozwoju chwali się, że znalazło sposób, by uniknąć konieczności zwrotu środków unijnych. "Zobowiązania wynikające z konieczności zachowania trwałości projektów, będą mogły być przenoszone na inne podmioty (szkoły, placówki oświatowe, organy prowadzące) w ramach sukcesji prawnej pod warunkiem, że zakładane cele projektu będą nadal realizowane" - pisze resort w mailu do money.pl.

MR pisze, że przekazało te wytyczne urzędom marszałkowskim poszczególnych województw, ale jednocześnie zaznacza, że nadal są "przedmiotem analiz Ministerstwa Rozwoju i Ministerstwa Edukacji Narodowej". "Konkretne rozwiązania zostaną wypracowane po przedstawieniu przez resort edukacji projektów zmian przepisów prawnych związanych z zapowiedzianą 27 czerwca br. reformą systemu oświaty" - wyjaśnia MR.

Jak przekonuje w komentarzu dla money.pl Paweł Krawański, wicedyrektor Departamentu Wdrażania Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego, "zmiana sposobu organizacji systemu edukacji nie musi automatycznie oznaczać naruszenia zasady trwałości projektu unijnego".

Każdy projekt będzie analizowany indywidualnie

- W naszej opinii, tak długo, jak obiekty, które zostały zbudowane, przebudowane czy też doposażone w oparciu o środki unijne, będą pozostawać u tego samego właściciela oraz będą funkcjonowały w publicznym systemie edukacji, nie wystąpi ryzyko naruszenia trwałości projektu - stwierdza Krawański.

- Jeśli reforma edukacyjna wejdzie w życie, to każdy projekt będziemy badać indywidualnie, a po analizie będą podejmowane decyzje - podkreśla. - Warto także zaznaczyć, że zanim nastąpią ewentualne zmiany, dla części projektów zakończy się pięcioletni okres trwałości projektu, po którym wobec beneficjentów nie będą już wyciągane jakiekolwiek konsekwencje, nawet w przypadku znaczących zmian w funkcjonowaniu obiektów - zaznacza.

Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego w latach 2007-2013 zainwestował ok. 100 mln zł w ponad 30 projektów dla szkół gimnazjalnych. Czy obawia się, że część z tych pieniędzy w wyniku reformy będzie musiał zwrócić? "Wszystko zależy od tego, czy infrastruktura będzie dalej wykorzystywana zgodnie z założeniami i celami projektu, czyli na rzecz edukacji" - odpowiada nam biuro prasowe urzędu. Jednocześnie informuje, że "w zdecydowanej większości przypadków działania zrealizowano na rzecz całych zespołów szkół, więc z ich efektów korzystają nie tylko gimnazjaliści, ale też uczniowie szkół podstawowych".

Nie ma powodu, by dofinansowanie miało być zwracane

Obaw o ryzyko zwrotu dofinansowania nie mają także urzędy marszałkowskie województw małopolskiego i podlaskiego. "Większość z tych projektów jest już po okresie trwałości, więc nie ma powodu, aby dofinansowanie miało być zwracane" - informuje nas małopolski urząd, który zrealizował 34 projektów dla gimnazjów na kwotę 110 mln zł.

"W przypadku nielicznych, których okres trwałości jeszcze trwa i nie skończy się przed wprowadzeniem zapowiadanych zmian, jeśli zachowany zostanie ten sam cel projektu na który przeznaczone było dofinansowanie, to nie będzie większych problemów z rozliczeniem" - przekonuje biuro prasowe UMWM.

"W tej chwili bardzo trudno określić skalę ewentualnych zwrotów unijnych dotacji, bowiem nie wiadomo, czy w ogóle do takiej sytuacji dojdzie" - pisze z kolei Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego. "Z pewnością zależeć to będzie od planowanych uregulowań i zmian systemowych".

_ Ministerstwo Edukacji Narodowej do chwili opublikowania tego tekstu nie odpowiedziało na wysłane przez nas w środę pytania. Chcieliśmy poznać szacunki resortu dotyczące liczby gimnazjów, które zostaną przekształcone lub połączone z innymi szkołami. Zapytaliśmy m.in. też o to, ile budynków, które obecnie zajmują gimnazja, przestanie pełnić funkcje oświatowe. "Jesteśmy w trakcie przygotowań do konferencji. Postaramy się odpowiedzieć możliwie jak najszybciej" - napisała nam we czwartek rzeczniczka MEN Anna Ostrowska. _

_ _

_ _
_ _

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(259)
liczmen
7 lat temu
za komuny było takie powiedzenie : gdy na Saharze zapanują komuniści to całkowicie zabraknie tam piasku ! Takie tempo dobrej zmiany , cudów gospodarczych i dobrobytu obywateli RP z naszych podatków nie da się zrealizować w dekadę ( 10 lat) chyba że z kredytów które my podatnicy bedziemy spłacać przez 30 lat
podatnik z RP
7 lat temu
Setki milionów, a może nawet miliardy złotych strat za koszt tej reformy odbierzemy po wyborach za 3 lata z majątków wszystkich pisowskich decydentów oraz całego ich majątku oraz zajęte będą konta anty polskiej spiskowej sekty żer4uyjącej na kosazt "klasy robotniczej" jak mawiał Dzierżyński
Małgorzata
8 lat temu
Pisowska "reforma " szkolnictwa ma charakter ideologiczny. Oznacza to , że koszty, czyli straty władza traktuje z tą samą nonszalancją, co koszty wyjścia z UE ( do czego pis dąży). Trudno w to uwierzyć, ale prawdopodobnie Jarosław Kaczyński uważa, że dopiero Polska zrujnowana jest prawidłowym poletkiem, na którym wyrośnie człowiek o jedynie słusznej postawie ideowej.
wlodarek
8 lat temu
Taka karma PIS-u. Oni nie potrafią budować, oni mogą tylko niszczyć.
kawaw
8 lat temu
Niszczy się to, co powinno się reformować. Udoskonalanie nie niesie ze sobą wymiernych strat: zwolnienia, koszty przeorganizowania, chaos, niepewność, brak stabilizacji, brak podstaw programowych itp. Zniszczyć można szybko, jedną nieodpowiedzialną decyzją - buduje się latami. Dlaczego teraz, gdy gimnazjaliści polscy zajmują coraz wyższą pozycję w rankingu nauczania, dla doraźnych celów politycznych - niszczy się przyszłość wielu roczników uczniów?
...
Następna strona