To może być transakcja roku w Polsce. Lotos i Orlen mają razem kupić wystawioną na sprzedaż sieć sklepów Żabka - pisze "Uważam Rze". Państwowe koncerny paliwowe rozpoczęłyby w ten sposób proces repolonizacji handlu.
Rząd PiS dotąd mówił o repolonizacji banków i pilnowaniu strategicznych spółek na przykład z sektora energetycznego. Teraz zamiast opodatkować handel, ma go także wykupić z zagranicznych rąk.
Według informatora tygodnika, Orlen i Lotos miałyby na spółkę kupić firmę Żabka Polska, do której należą sieci sklepów typu convenience Żabka oraz Freshmarket, a następnie połączyć ze swoimi działami handlowymi. Według gazety, po połączeniu powstałby duży gracz na rynku handlowym, który zarządzałby siecią stacji benzynowych oraz jednocześnie dużą siecią sklepów w miastach.
"Uważam Rze" pisze, że powstała w ten sposób firma, mogłaby zostać następnie sprzedana. Choć pomysł repolonizacji handlu przy pomocy rafinerii zrodził się w Ministerstwie Energii, to zdaniem informatora gazety, jest on na tyle trudny do przeprowadzenia, że obecnie koordynuje go Mateusz Morawiecki i jego Ministerstwo Rozwoju.
Żabka od kilku miesięcy jest już oficjalnie wystawiona na sprzedaż. Sieć liczy obecnie ponad 4,5 tys. sklepów. Jej roczne przychody to ok. 5 mld zł. Podobna ma być też cena. Szacuje się, że nowy właściciel na stół musiałby wyłożyć miliard euro, czyli ok. 4,3 mld zł, by odkupić Żabkę od funduszu Mid Europa Partners.
Dotąd Orlen i Lotos nie miały raczej skrupułów i współpracowały z zagranicznymi sieciami. Dwa lata temu obok stacji paliw Orlenu stawiano na przykład sklepy Tesco Express, ale ostatecznie projekt zaniechano. W tym samym czasie koncern z Płocka zaczął współpracować z Eurocashem, a przy części punktów powstały Delikatesy Centrum. Z kolei Lotos zamiast sklepów otwiera przy części swoich stacji bary Subway.
Trzeba pamiętać jednak, że w ostatnim czasie sprzedaż paliwa jest mało opłacalna. To właśnie sklepiki przy stacjach i dostępne na nich parówki, kawy i alkohol przynoszą sprzedawcom benzyny zyski. Ceny są tam dużo wyższe niż w zwykły sklepie, ale nikt w drodze nie będzie zjeżdżał z trasy, by kupić sobie napój czy orzeszki. Sieci stacji paliw doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Kluczem do sukcesu jest tu efekt skali i logistyka. Orlen ma ok. 1750 stacji paliw, Lotos kolejne 450. To i tak dużo mniej niż liczba Żabek. Dużo łatwiej byłoby negocjować kontrakty, gdy firma urośnie. Kolejna sprawa to kwestia logistyki. Stacje paliw koncernów zaopatrywane są z centralnych magazynów lub lokalnych hurtowni, tymczasem Żabka ma kilka swoich niezależnych centrów dystrybucyjnych. To także zmniejsza koszty.
Kwota miliarda euro nie jest więc przesadzona, bo spółka jest w świetnej kondycji. Dlatego też wokół niej kręci się sporo zainteresowanych firm. Dotąd największe szanse dawano Eurocashowi, który wyspecjalizował się w sklepach franczyzowych. Wymieniano też nazwę Jeronimo Martins, czyli właściciela Biedronki. W grze ma być też sporo funduszy inwestycyjnych, m.in. CVC, które w zeszłym roku kupiło PKP Energetykę.
Jak czytamy w "Uważam Rze" sama transakcja zakupu Żabki przez spółki Skarbu Państwa może być jednak trudna do przeprowadzenia. Główny powód, to ciągnące się w nich procesy decyzyjne.