Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Morawiecki: Państwo zarobi na odpolitycznieniu swoich spółek

0
Podziel się:
Morawiecki: Państwo zarobi na odpolitycznieniu swoich spółek

Money.pl: Pierwsza propozycja Rady Gospodarczej przy premierze, której jest Pan członkiem, dotyczy odpolitycznienia spółek z udziałem Skarbu Państwa. Pan naprawdę wierzy, że to możliwe?

Mateusz Morawiecki, prezes banku BZ WBK: Oczywiście. W końcu Heraklesowi udało się uprzątnąć stajnię Augiasza. Wierzę więc, że Radzie Gospodarczej uda się uporać i z tym problemem. Nie jestem naiwny i wiem, że nasz pomysł go całkowicie nie rozwiąże, ale celem jest uporządkowanie sytuacji. Zależy nam na przejrzystości doboru kadr, w tym przede wszystkim zarządów i rad nadzorczych. Bo im ich profesjonalizm większy, tym mniejsze bolączki właściciela, czyli Skarbu Państwa.

Jakie to bolączki?

Dzisiaj najważniejsze problemy to słabe procedury doboru osób do rad nadzorczych i w ślad za tym do zarządów. To pierwsza bolączka. Drugą jest krótkotrwałość kadencji, która nie pozwala menadżerom na podejmowanie strategicznych decyzji. Trzecia kwestia to często brak doświadczenia biznesowego członków gremiów decyzyjnych w spółkach skarbu państwa, bo przecież często, zbyt często, kluczowe funkcje w tych firmach są powierzane dobieranym _ ad hoc _ urzędnikom lub osobom z klucza politycznego. To warto zmienić.

Proponujecie Państwo, by członków rad nadzorczych wybierał specjalny Komitet Nominacji. Kto się w nim znajdzie?

To powinna być grupa osób z dużym doświadczeniem biznesowym. Profesjonaliści, którzy już _ z niejednego pieca chleb jedli. _ Autorytety biznesowe, nie tylko z Polski, ale być może również z zagranicy.

I jaka jest gwarancja, że ten komitet nie będzie polityczny?

Dysponujemy już w Polsce dobrymi doświadczeniami. Sposób funkcjonowania komitetu może się wzorować na Radzie Polityki Pieniężnej. Członkowie komitetu mogliby być wybierani na przykład przez Sejm, Senat, resort skarbu, czy wyłaniani w inny sposób, ale najważniejsze, żeby dostali gwarancję niezależności. Byliby wybierani na jedną kadencję, a ich praca byłaby przyzwoicie wynagradzana. Ale wynagrodzenie to nie wszystko - potrzebny jest też etos służby państwu, służby publicznej. Wtedy można będzie pozyskać do takiego komitetu osoby naprawdę znakomite, z doświadczeniem biznesowym i bardzo dobrą reputacją.

I to wystarczy?

Taki mechanizm sprawdził się w wypadku RPP i jestem pewien, że sprawdziłby się także i tym razem. Proszę pamiętać, że prace komitetu byłyby transparentne, co oznacza, że nad członkami komitetu wisiałby miecz Damoklesa w postaci ich reputacji. To wystarczająca gwarancja nie ulegania naciskom politycznym.

Dzisiaj, by zostać członkiem rady nadzorczej, trzeba zdać egzamin. Kryteria Pana zdaniem są złe?

Powiedziałbym, że są zbyt luźno określone i zbyt teoretyczne. Mają się nijak do konkretnych firm czy konkretnych branż. I sprawiają, że często przydatność jakiejś osoby dla konkretnej firmy jest niewielka lub żadna. Procedury doboru bezwzględnie trzeba zmienić w taki sposób, aby członkowie rad nadzorczych czy zarządów mieli doświadczenie biznesowe i wiedzę w konkretnej branży.

Czy osoby niekompetentne i przypadkowe w spółkach z udziałem Skarbu Państwa mają już się czego obawiać?

Na tak zadane pytanie trudno mi odpowiedzieć, bo nie sposób oceniać wszystkich. Jestem pewien, że wśród osób, które dzisiaj zasiadają w radach nadzorczych czy zarządach, wielu spełnia nowe kryteria i są dobrymi liderami oraz wartościowym wsparciem spółek skarbu państwa. Rzecz w tym, aby w różnych firmach tych słabszych zastąpić lepiej dopasowanymi kandydatami, bo nawet łyżka dziegciu psuje beczkę miodu, co odnosi się także do dużych firm z udziałem skarbu państwa.

Niezbędne jest dokładne przejrzenie kadr, ich staranna weryfikacja, która pozwoli zachować najlepszych i jeszcze lepiej ich wykorzystać. Nie mam jednak złudzeń, z częścią osób trzeba się będzie pożegnać i zastąpić ich profesjonalistami.

Kiedy te zmiany wejdą w życie?

Nasza propozycja jest teraz w fazie konsultacji. Podoba się premierowi Tuskowi i ministrowi Gradowi. Trzeba jeszcze przekonać innych członków rządu, posłów, senatorów. Ważne, by zrozumieli, że naszym celem jest profesjonalizacja spółek skarbu państwa. A to oznacza, że ich wartość w najbliższych latach wzrośnie, zwiększą się dochody państwa.

Co więcej, profesjonalnie zarządzane spółki będą miały zbawienny wpływ na całą gospodarkę. A przy okazji poprawią percepcję państwa oraz klasy politycznej. Chcę wyraźnie podkreślić, że nie chodzi tu tylko o samo zarządzanie spółkami z udziałem skarbu państwa w inny sposób, ale też o zarabianie pieniędzy dla państwa, o szybką modernizację tych firm i ich rozwój dopasowany do strategicznych potrzeb.

I nie przeszkodzi w tym ustawa kominowa? Niższymi niż na rynku płacami raczej nie przyciągnie się najlepszych menedżerów.

Jestem zwolennikiem różnicowania spółek Skarbu Państwa. W tych mniejszych, które nie mają dla państwa znaczenia strategicznego, gdzie też zarządzanie jest prostsze, ustawa kominowa być może powinna pozostać. Ale dla kilkudziesięciu o kluczowym znaczeniu dla naszego państwa, menadżerowie powinni być wynagradzani na poziomie rynkowym.

Wszyscy na tym wygramy: my, poszczególni obywatele, mający lepsze usługi i produkty; te firmy, które zaczną się dynamicznie rozwijać i państwo, które w sprawniejszy sposób budować będzie infrastrukturę i majątek. Rzecz jasna, jak w każdej dobrze zarządzanej firmie, wynagrodzenia menadżerów powinny być uzależnione od wyników osiąganych przez spółkę.

W Państwa pomyśle zainteresowała mnie jeszcze jedna sprawa: ewidencjonowanie rozmów członków zarządów i rad nadzorczych z politykami. Zbieranie e-maili, odnotowywanie spotkań, telefonów. To realne?

Realne i potrzebne, bo ma zapobiegać politycznym naciskom. Wystarczy wprowadzić prostą sankcję - jeżeli prezes bądź któryś z menedżerów nie zgłosi i nie odnotuje takiego kontaktu, straci pracę. Polityk oczywiście ma prawo do kontaktów z menedżerami ze spółek skarbu państwa, ale niech zakres rozmowy znajdzie się w takim rejestrze. Jeżeli intencje są czyste i nie będzie żadnych nacisków, powinien być entuzjastą tego projektu.

Przecież w spółkach giełdowych menadżerów obowiązują bardzo twarde reguły i to się świetnie sprawdza. Zarząd i rada nadzorcza mają w wielu firmach obowiązek odnotowywać różne kontakty i informować o niewłaściwych interwencjach. To po prostu standard rynkowy.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)