Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie ma ratunku dla polskich stoczni?

0
Podziel się:

Steinhoff: Nawet jeśli Katarczycy zapłacą, produkcja statków w Szczecinie i Gdyni wcale nie musi zostać wznowiona.

Nie ma ratunku dla polskich stoczni?
(PAP/Andrzej Grygiel)

Tydzień został rządowi na sfinalizowanie sprzedaży stoczni w Gdyni i w Szczecinie. Jednak nawet, jeśli rządowy katarski fundusz zapłaci w tym czasie wymagane 381 mln złotych, w obu zakładach produkcja statków wcale nie musi zostać wznowiona. Tak twierdzi były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.

_ - Sytuacja na rynku stoczniowym jest bardzo trudna. Zamówienia spadły o 52 procent. Liczą się tylko trzy kraje: Chiny, Korea Południowa i Japonia. Upada właśnie ostatnia stocznia duńska, padają stocznie niemieckie. Ja więc nie wierzę, by ktoś w Gdyni czy Szczecinie chciał jeszcze produkować statki, skoro nie ma na nie zbytu _ - mówi w wywiadzie dla Dziennika Steinhoff.

Jego zdaniem katarski inwestor, o ile oczywiście dokona transakcji, zajmie się raczej produkcją konstrukcji stalowych lub wież wiertniczych. Jak dodaje, rząd popełnił błąd, nadmiernie rozbudzając nadzieje stoczniowców.

Tym jednak, co będzie dalej, jak pisze Dziennik, rząd zamierza się martwić dopiero po 31 sierpnia. O ile Katarczycy przeleją pieniądze, co wcale nie jest takie pewne.

_ - W liście przekazanym poprzez ambasadora Kataru było zapewnienie, że sprawa może zostać sfinalizowana do końca sierpnia. Teraz musimy poczekać, bo to jest w tej chwili decyzja inwestora _ - tłumaczy rzecznik ministerstwa skarbu Maciej Wewiór.

W pomyślny finał transakcji nie wierzy opozycja. Już domaga się dymisji ministra skarbu. Chce także, by rząd ujawnił, jej zdaniem nierozerwalnie związany ze sprawą stoczni, kontrakt na kupno z Kataru skroplonego gazu LNG.

Najazd stoczniowców na Warszawę

Związkowcy ze stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni przed południem będą pikietować pod ministerstwem obrony narodowej i skarbu państwa w proteście przeciw planowanym w zakładzie zwolnieniom.
Dołączą do nich działacze Solidarności ze Stoczni Gdańsk. Do stolicy według zapowiedzi organizatorów protestu łącznie może przybyć kilkaset osób.

Stocznia Marynarki Wojennej w ramach restrukturyzacji już redukowała zatrudnienie, a teraz planowane jest zwolnienie około 340 pracowników. Zarząd tłumaczy, że nie ma wyjścia, bo firma generuje straty. Związkowcy decyzji nie akceptują i uważają, że MON i resort Skarbu Państwa ich lekceważą, bo nie prowadzą z nimi konsultacji.

Stocznia MW w Gdyni w 2006 r. dwukrotnie straciła płynność finansową. ARP tłumaczyła wówczas, że powodem kłopotów był przerost zatrudnienia oraz nierentowne kontrakty. Sytuacja poprawiła się pod koniec 2007 r., kiedy zredukowano zatrudnienie; po komercjalizacji przedsiębiorstwa stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych.

Raport Money.pl
*Jest drugie dno sprawy sprzedaży stoczni? * Pieniądze za stocznie w Gdyni i Szczecinie nie wpłynęły, bo umowa z Katarczykami może mieć drugie dno. I nie chodzi tu o list związkowców, który miał zniechęcić inwestora, czy też o kryzys w branży stoczniowej, ale o ewentualny udział Katarczyków w prywatyzacji polskiej energetyki. Czytaj w Money.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)