Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

Niemcy: Rząd płaci do 100 tys. za nowego obywatela

0
Podziel się:

Rodzi się coraz mniej Niemców, za to coraz więcej z nich ucieka z kraju. Zamiast zlikwidować przyczyny problemu, rząd wypłaca gigantyczne becikowe.

Niemcy: Rząd płaci do 100 tys. za nowego obywatela
(PAP / EPA)

W Niemczech rodzi się coraz mniej Niemców, za to coraz więcej z nich ucieka z kraju. Zamiast zlikwidować przyczyny problemu, rząd wypłaca gigantyczne becikowe.

Liczba ludności w Niemczech spada. Rok 2006 był już czwartym z kolei, w którym populacja największego państwa w UE zmniejszyła się. Był to też największy spadek od momentu zjednoczenia w 1990 roku, a liczba urodzeń najniższa od II wojny światowej.

_ Niemcy rozpoczęły rok 2007 tylko z 82 mln ludności, podało Federalne Biuro Statystyczne. _

Mimo alarmujących danych oraz skarg przedsiębiorców, którzy nie mogą znaleźć pracowników, rząd w Berlinie nie chce otworzyć granic dla imigrantów. Demografowie ostrzegają, że w przyszłości będzie tylko gorzej. Ostatni raport rządu szacuje, że do 2050 roku populacja Niemiec spadnie do 69 mln.

Specjaliści uciekają gdzie pieprz rośnie

Do pracy w Niemczech przyjeżdża coraz mniej imigrantów. W tym samym czasie z największej gospodarki Europy, trzeciej co do wielkości na świecie, uciekają wykwalifikowani pracownicy: inżynierowie, lekarze.

_ Niemcy mają drugi najniższy współczynnik dzietności w Europie, zaraz po Watykanie. _ Szacuje się, że w 2005 roku z tego powodu Niemcy opuściło 145 tys. ludzi. Po raz pierwszy od 1968 roku z kraju do pracy wyjechało więcej obywateli niż powróciło do ojczyzny.

ZOBACZ TAKŻE:
Niemcy: Brak inżynierów kosztuje miliardy Dlaczego? Mają dosyć wysokich podatków i względnie niskich płac. Dynamiczne, aktywne i przedsiębiorcze osoby nie chcą też funkcjonować na bardzo sztywnym rynku pracy.

Zamiast rozwiązać te problemy rząd kanclerz Angeli Merkel, doceniając powagę sytuacji, sięgnął po kosztowne rozwiązanie na dużą skalę. Rząd w Berlinie długo zastanawiał się nad nowym rozwiązaniem i... postanowił wydać jeszcze więcej pieniędzy na motywację obywateli.

Berlin ma lepszy pomysł

Od pierwszego stycznia każda kobieta, która urodzi dziecko tak, tak jak u nas otrzyma becikowe. Różnica polega na tym, że zamiast jednorazowego 1 tys. zł, rząd Niemiec przyzna za dziecko - Elterngeld, czyli "pieniądze rodziców" - w wysokości do 7 tys. zł (1,8 tys. euro) miesięcznie.

_ Społeczeństwa Europy, Japonii, USA i Kanady starzeją się. Podczas, gdy przeciętna amerykańska matka rodzi 2,1 dzieci, Niemcy odczuwają prawdziwą niemowlęcą "suszę". Wskaźnik urodzeń wynosi tam 1,37 dziecka na kobietę. _

Niemieckie becikowe nalicza się wyznaczając 67 proc. nieopodatkowanych dochodów z poprzedniego roku. Rodzice będą otrzymywać świadczenie przez 12-14 miesięcy od narodzin dziecka. Mniej zarabiający mogą zabiegać o zasiłek w wysokości 100 proc. "straconych:" dochodów.

"Ma to być jasny sygnał, że nasze społeczeństwo chce zrekompensować straty finansowe młodym rodzicom", zapewnia minister ds. rodziny Ursula von der Leyen (matka siedmiorga dzieci) na łamach dziennika "Tagesspiegel".

Nowe przepisy są bardziej korzystne dla dobrze zarabiających kobiet, które wcześniej nie otrzymywały żadnych subsydiów. Niepracujące matki lepiej wychodziły na starych świadczeniach.

_ W ciągu ostatnich trzech lat liczba emigracji zarobkowej z Niemiec wzrosła o jedną czwartą. _ Wcześniej rząd federalny płacił każdej matce równowartość 1,2 tys. zł, czyli nawet mniej niż przewiduje polskie becikowe - tysiąc dla każdego i dodatkowy tysiąc dla uboższych. Nowe przepisy zwiększą ogólne wydatki na politykę zwiększenia narodzin prawie pięciokrotnie.

Kobiety na głowie

"Od wigilii będę stała na głowie", wyznała pod koniec zeszłego roku tygodnikowi "Der Spiegel" Niemka w zaawansowanej ciąży. Nic dziwnego, skoro w grę wchodzi prawie 100 tys. zł, jest o co walczyć.

_ Matki, które urodziły dzieci przed północą w nowy rok nie załapały się na gigantyczne becikowe. _ Niemiecka i światowa prasa jest pełna podobnych historii. Kobiety odkładały na później cesarskie cięcia, bo często o "wygranej" decydowały minuty.

Nie wiadomo, czy polityka niemieckiego rządu odwróci trend starzenia się społeczeństwa. Jednak jej krytycy nie mają wątpliwości, że rozwiązania tego typu uderzą w aktywność zawodową kobiet.

W Niemczech około 40 proc. kobiet z wyższym wykształceniem nie ma dzieci. Oczywiście najwięcej potomstwa mają rodziny wiejskie. Prowadzi to do wniosku, że najlepszym sposobem na zwiększenie przyrostu naturalnego byłoby odcięcie kobiet do edukacji i zachęcanie do wczesnych małżeństw i rolnictwa, argumentują publicyści. Przecież sama 52-letnia kanclerz Angela Merkel, która jest przykładem wspaniałej kobiecej kariery, nie jest jeszcze matką.

Podobne rozwiązania wprowadziły już wcześniej Francja i Szwecja - światowy lider w polityce prorodzinnej. Rząd w Sztokholmie płaci każdej mamie lub tacie 80 proc. zarobków przez 480 dni. Brytyjczycy dostają równowartość 1,5 tys. zł za każde nowo narodzone dziecko, Rosjanie prawie 3 tys. za drugie dziecko i każde następne.

| Komentarz Money.pl |
| --- |
| Bartłomiej Ciszewski Politycy rzadko kiedy rozpoczynają poszukiwanie rozwiązań od badania indywidualnych motywacji poszczególnych obywateli, tak jak prywatne firmy badają upodobania i zachowania klientów. Za to pieniędzy do wydania mają w bród. Co więcej, ich wydawanie w oczach większości obywateli świadczy o dobrym rządzeniu. Pojawia się problem - trzeba wydać kasę. Obywatele nie chcą się rozmnażać? Trzeba im za to zapłacić. Wciąż nie chcą? Oczywiście, trzeba zapłacić więcej. Tymczasem wśród ludzi wciąż funkcjonują proste, niedostrzegane przez władzę, przekonania, które mają odzwierciedlenie chociażby w codziennych żartach. Gdy ktoś wybrał zły fundusz emerytalny, źle zainwestował, albo nie potrafi oszczędzać, jego znajomi mówią mu: "Stary, lepiej weź się za robienie dzieci, bo zginiesz". Albo w drugą stronę. Gdy ktoś zaniedbuje wychowywanie swoich dzieci, kłóci się z nimi, ciągle je krytykuje, może usłyszeć od koleżanki: "Oj, zacznij zbierać na starość". Takie rozmowy występują w Europie coraz
rzadziej, bo system przymusowych ubezpieczeń i świadczeń socjalnych pozbawił ludzi tej najbardziej naturalnej z ekonomicznych motywacji zakładania rodziny. Przez wieki, chociaż dzieci zawsze były bardzo kosztowne, opłacało się poświęcić czas i pieniądze na ich wychowanie, bo były polisą rodziców na przyszłość. Teraz państwo opiekuńcze pozbawiło nas tej motywacji. Przestaliśmy myśleć w ten sposób o przyszłości, bo tak czy inaczej mamy ją zagwarantowaną - wszyscy, niezależnie od dzisiejszego postępowania. Pozostały więc tylko inne - egzystencjalne bądź religijne - pobudki. Niestety, jak widać na przykładzie wszystkich bogatych krajów, racje ekonomiczne są silniejsze. Dlatego rządy muszą naprawiać błąd w systemie. Pozostaje pytanie: Jak długo i jakim kosztem zdołają łatać dziury. |

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)