Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Niezależność energetyczna Polski to mrzonki? "To się po prostu nie opłaca"

0
Podziel się:

Zapewnienie dywersyfikacji dostaw może drogo nas kosztować nie tylko na stacjach benzynowych.

Niezależność energetyczna Polski to mrzonki? "To się po prostu nie opłaca"
(Skraba/REPORTER)

Mimo zapewnień ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, że Polska jest w pełni bezpieczna pod względem energetycznym, wobec rosnącego napięcia na półwyspie Krymskim pojawiają się zrozumiałe wątpliwości. Biorąc pod uwagę, że ponad 70 procent gazu importujemy, z czego zdecydowaną większość z Rosji, a w przypadku ropy jest to nawet 95 procent, stajemy też przed pytaniami nieco innej natury: czy rzeczywiście mamy sensowną z gospodarczego punktu widzenia alternatywę?

Pytanie to należy też zadawać sobie w kontekście pojawiających się koncepcji gospodarczego ukarania Rosji za inwazję na Krym. Moskwa swój ekonomiczny silnik napędza głównie eksportem paliw energetycznych i z pewnością byłoby to dla niej dotkliwe, ale czy jest realne?

Premier Donald Tusk w działaniach mających za zadanie zwiększenie nacisku na Moskwę i poprawę naszego bezpieczeństwa energetycznego, znacznie więcej oczekiwał po ostatnim spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Niestety, na wspólnej konferencji obojga przywódców nie usłyszeliśmy niczego konkretnego. Jedynie mgliste zapowiedzi rozwijania wspólnego europejskiego rynku energii. Dowiedzieliśmy się również, że jego pełen rozwój jest możliwy, ale nie w szybkim tempie. Rozwiały się oczekiwania polskiego premiera, że dojdzie do przełomu w kwestii wspólnych zakupów rosyjskich surowców i energii przez kraje zjednoczonej Europy.

- _ To rozczarowujące, nie ma żadnych decyzji. Premier przekonywał stronę niemiecką o racjonalności wspólnych zakupów, ale pani kanclerz jednoznacznie odpowiedziała, że to firmy decydują, gdzie kupują gaz _ - przekonuje w rozmowie z Money.pl Janusz Steinhoff, były minister gospodarki i wicepremier w rządzie Jerzego Buzka.

Na konferencji można było zauważyć, że i u naszego premiera entuzjazm do rozwijania tej koncepcji był wyraźnie mniejszy, niż jeszcze przed spotkaniem, ale jak przekonuje były minister, kierunek jest słuszny - _ Europa powinna konsekwentnie budować ten projekt, szczególnie jeśli chodzi o wspólny rynek gazu, tyle że tu trzeba mówić wspólnym językiem i korzystne by było, gdyby się udało europejskim firmom dogadać w zakresie wspólnej strategii negocjacji z dostawcami ze wschodu - dodaje Steinhoff . _

Jeszcze bardziej zdecydowany w ocenie nieskuteczności tego spotkania jest ekspert rynku paliw Andrzej Szcześniak - _ To co premier proponował przegrało kompletnie. Mówienie o sankcjach rozmyło się w zapowiedziach wspólnych zakupów, do których też szybko nie dojdzie, bo to wbrew polityce niemieckiej w tej dziedzinie. Donald Tusk próbował odwrócić o 180 stopni jej założenia, a kanclerz Merkel zdecydowanie się na to nie zgodziła _- konkluduje w rozmowie z Money.pl. W ocenie Szcześniaka, powinniśmy podpatrywać Niemców w prowadzeniu polityki gospodarczej z Rosją.

Rzeczywiście dość łatwo odnieść wrażenie, że nie wszyscy grają w tym samym zespole. O wspólnym rynku energii w ramach Unii Europejskiej mówi się od 10 lat, a postępów nadal nie widać. Póki interesy naszego niemieckiego sąsiada z Rosją są korzystne dla tamtejszej gospodarki raczej trudno się spodziewać znaczącej zmiany. - _ Niemcy politykę budują na gospodarce, nie dopuszczają innej kolejności, też tak powinniśmy czynić _ - dodaje Andrzej Szcześniak.

Gaz

- _ Obecnie wszystkie dostawy gazu z zagranicy, w tym także z kierunku wschodniego, realizowane są bez najmniejszych zakłóceń _ - podkreślił ostatnio wicepremier, minister gospodarki. Janusz Piechociński zapewnia również, że Polska jest przygotowana na wszelkie scenariusze i ewentualne zakłócenia nie wywołają szkody dla gospodarki. Mają to zapewnić również duże zapasy gazu ziemnego, 2,5 mld metrów sześciennych mają być tego gwarantem. Poprawia się też wydobycie, według zaprezentowanych na początku roku wstępnych danych, wydobycie gazu przez PGNiG wzrosło do 4,6 mld w 2013 roku wobec 4,3 mld w 2012 roku.

Według danych z Ministerstwa Gospodarki za 2013 rok, zużycie gazu w Polsce wyniosło prawie 16 mld metrów sześciennych. W ramach kontraktu jamalskiego sprowadziliśmy blisko 9 mld, co daje 77 procent importu, resztę w postaci ponad 3 mld pozyskaliśmy z innych kierunków, głównie przez naszą zachodnią granicę od dostawców niemieckich. Krajowe wydobycie, choć rosnące, pokrywa zaledwie 27 procent całościowego zużycia.

Warto jednak zauważyć, że zmienia się na przestrzeni lat udział kierunków importu gazu do Polski. O ile w 2008 roku od innych niż rosyjski dostawca importowaliśmy 825 milionów metrów sześciennych to wyliczenia z ostatniego roku mówiące już o ponad 3 miliardach zwiększają jego udział ponad trzyipółkrotnie.

Udział poszczególnych kierunków zaopatrzenia Polski w gaz
Źródło/kierunek pochodzenia 2013 2012 2011 2010 2009 2008
Źródło PGNiG
Import 11.906 10.999 10.915 10.066 9.135 10.264
Kierunek wschodni 8.733 9.017 9.335 9.034 8.142 9.438
Pozostałe 3.173 1.981 1.370 1.031 993 825

- _ To nie wiele zmienia, Nawet jeśli ten gaz jest i będzie z zachodu to i tak paradoksalnie najczęściej jest rosyjski. Zmienia się tylko zapis księgowy i pośrednik, nie ma się co czarować najkorzystniejsze dla naszej gospodarki jest korzystanie z dostaw rosyjskich, a na pewno już nie katarskich _- przekonuje Andrzej Szcześniak.

Gazoport

Wykorzystanie gazoportu w celu dywersyfikacji dostaw gazu do Polski jest niezwykle nośnym politycznie tematem. Nieprzypadkowo w kontekście zagrożenia energetycznego dla naszego kraju w związku z sytuacją na Krymie, właśnie na tle tej budowy ostatnio konferencję zorganizował lider opozycji, Jarosław Kaczyński. Grzmiał, że mimo siedmiu lat, które dzielą nas od podjęcia decyzji o budowie, czas został zmarnowany, bo inwestycja jeszcze nie skończona. Szef PiS podkreślił, że po jej zakończeniu Polska nie mogłaby być już poddana szantażowi gazowemu.

Tak daleko w swej ocenie nie idzie Janusz Steinhoff, ale zgadza się, że nasza sytuacja na pewno byłaby inna. - _ Alternatywa wpływa na pozycję negocjacyjną z wszystkimi dostawcami gazu. Rosjanie wiedzą, że jej nie mamy dlatego płacimy więcej niż Niemcy, chociaż transport paliwa do naszych zachodnich sąsiadów jest bardziej kosztowny _- przekonuje w rozmowie z Money.pl.

We wrześniu ubiegłego roku spółka Polskie LNG i budujące terminal konsorcjum Saipem-Techint-PBG podpisały aneks do kontraktu, z którego wynika, że terminal gazowy w Świnoujściu będzie gotowy do eksploatacji do końca roku. Gazoport pozwoli na sprowadzanie do Polski do 5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie, z możliwością powiększenia tej zdolności do 7,5 mld.

Jak na razie PGNiG podpisało dwudziestoletni kontrakt na dostawy skroplonego gazu z firmą Qatargas na 1,5 miliarda metrów sześciennych LNG rocznie. Zdaniem Andrzeja Szczęśniaka będzie on jednak zbyt drogi. - _ Ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za ten kontrakt. Będziemy mieli kłopoty z gazoportem. Niemcy zaleją nas tanim gazem rosyjskim w odsprzedaży, a my będziemy mieli drogi gaz z Kataru - _twierdzi.

Obecnie, w ramach długoterminowych kontraktów z Gazpromem, według nieoficjalnych przecieków od samego rosyjskiego giganta płacimy 384 dolary. Analitycy twierdzą, że LNG z Kataru będzie kosztować ponad 500 dolarów. - _ Nie podzielam poglądu że katarski będzie za drogi. Oczywiście, kontrakt zawarliśmy kiedy ceny były wysokie, ale ceny reguluje mechanizm rynkowy, to się może szybko zmienić. Już zresztą LNG bywał tańszy niż ten z tradycyjnych dostaw, a gazoport jest ważny jako alternatywa _ - zapewnia Steinhoff.

Ciągle nadzieje można pokładać jeszcze w wydobyciu gazu łupkowego, ale mimo ostatniego przyspieszenia w pracach legislacyjnych, to ciągle jeszcze nie pewna pieśń przyszłości. - _ Rząd się rzeczywiście nie popisał. Dreptali nad ustawa ponad trzy lata i zniechęcili inwestorów, a można to było załatwić w dwa miesiące _ - dodaje były wicepremier.

Ropa

Złóż naftowych, co może zaskoczyć, mamy całkiem sporo, ale są one niewielkie i nieopłacalne w eksploatacji. Mamy jednak własna ropę, która wystarcza na pokrycie niecałych 4 procent rocznego zapotrzebowania. Zza wschodniej granicy importujemy z kolei aż 95 procent. Pozostałe, drobne ilości kupujemy w ramach kontraktów spotowych. Widać zatem wyraźnie, że w przypadku tego paliwa nasze uzależnienie jest jeszcze silniejsze.

- _ Powinniśmy zastosować podobny scenariusz, o którym mówiłem w przypadku gazu. Trzeba w tym obszarze, podobnie jak Niemcy, grać na dobre relacje gospodarcze z Rosją. To oni są drugim największym eksporterem ropy naftowej na świecie i są tak blisko naszych granic. Szukanie alternatyw zawsze będzie bardzo kosztowne - _przekonuje Szcześniak. Ekspert dodaje, że przestawianie rafinerii na inną ropę niż ta rosyjska wprawdzie jest technicznie możliwe, ale bardzo drogie. - _ To nie byłoby kosztowne, to by zabiło nasz przemysł rafineryjny. To jest czysta fikcja, nie można nawet o tym myśleć _ - irytuje się.

Źródło: EIA

Większym optymistą, jeżeli chodzi o inne niż rosyjskie źródła dostaw, jest były minister gospodarki Janusz Steinhoff. - _ Taką ropę jak rosyjska można kupić również na innych rynkach. Oczywiście, jej dostarczenie do kraju byłoby znacznie droższe niż rurociągiem Przyjaźń, ale pamiętajmy, że jesteśmy zabezpieczeni przez naftoport i ropociąg miedzy Gdańskiem a Płockiem - _mówi. W jego ocenie nawet w sytuacji przerwanych dostaw nasza gospodarka poradzi sobie bez rosyjskiej ropy.

W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio premier Tusk zapewniając, że właśnie dzięki terminalowi naftowemu w Gdańsku, Polska może w całości przestawić się na korzystanie z ropy naftowej, która będzie płynęła do nas morzem.- _ Ta dywersyfikacja możliwości dostaw gazu i ropy sprawiła, że nie musimy ulegać żadnemu szantażowi _- zapewnił.

Nie zgadza się z tą oceną Andrzej Szczęśniak, który obawia się, że wprowadzenie jakichkolwiek sankcji będzie dla nas bardzo groźne. - _ Kupowanie ropy na światowych rynkach bardzo podwyższyłoby koszty produkcji paliw i na pewno bardzo szybko zobaczylibyśmy to na stacjach benzynowych _.

Węgiel

W Polsce wielkość zasobów węgla kamiennego szacuje się na ponad 4 mld ton. Roczne wydobycie kształtuje się już od kilku już lat na poziomie 90 mln ton, ale cały czas spada. Jeszcze w drugiej połowie lat 90 przekraczało ponad 130 milionów. Jednak przez spadające ceny na rynkach światowych dochodzi do, wydawałoby się, kuriozalnych sytuacji biorąc pod uwagę bogate złoża, że importujemy tę kopalinę. W 2011 roku według wyliczeń Ministerstwa Gospodarki import wyniósł prawie 15 milionów ton, rok później spadł do 9 milionów, by w 2013 ponownie wzrosnąć do ponad 10 milionów.

Wykorzystanie węgla do produkcji energii elektrycznej nadal przekracza w Polsce 96 procent, zaledwie niecałe 3 procent wytwarzamy w elektrowniach wodnych, ale przynajmniej, jeżeli chodzi o węgiel, nie ma tu żadnego uzależnienia od dostawcy rosyjskiego.

Problemem jest jednak pakiet klimatyczny, przyjęty przez polski rząd. Wielu ekspertów krytykowało to posunięcie i zwracało uwagę, że przy energetyce opartej przede wszystkim na tym surowcu nie powinno się tego robić, bo prąd wytwarzany w ten sposób z opłatami za emisję CO2 będzie bardzo drogi dla ostatecznego odbiorcy

- _ Jeżeli ceny praw do emisji dwutlenku będą rosły w takim tempie energia wytwarzana z węgla będzie wielokrotnie droższa. Tu też nadzieje trzeba wiązać z łupkami, z których gaz może węgiel zastąpić, ale póki co musimy modernizować przestarzałe elektrownie i wymieniać bloki na wysokosprawne i emitujące mniej dwutlenku _ - ocenia Steinhoff.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)