Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nowy stary prezydent w USA - co może to oznaczać dla Polski?

0
Podziel się:

Koniec kampanii wyborczej w USA i wygrana Busha rodzi konsekwencje nie tylko dla obywateli Stanów, ale w mniejszym lub większym stopniu, dla wszystkich mieszkańców Ziemi, czasem nawet większe niż wybór własnego prezydenta w poszczególnych krajach. Pragnę zwrócić uwagę na konsekwencje wyboru młodego Busha na nowego, starego prezydenta dla naszego kraju.

Nowy stary prezydent w USA - co może to oznaczać dla Polski?

Koniec kampanii wyborczej w USA i wygrana Busha rodzi konsekwencje nie tylko dla obywateli Stanów, ale w mniejszym lub większym stopniu, dla wszystkich mieszkańców Ziemi, czasem nawet większe niż wybór własnego prezydenta w poszczególnych krajach.

Prezydenta Stanów Zjednoczonych wybierają jednak tylko obywatele tego wielkiego kraju. Stąd pierwszy wniosek, czy kraj o takiej tradycji demokratycznej ma prawo tolerować sytuację, w której w jego konstytucji zapisana jest nierówność różnych obywateli, w zależności, czy są obywatelami Stanów, czy nie. Ci pierwsi mają bowiem wpływ na wybór prezydenta, ci drudzy nie mają, a przecież ponoszą konsekwencje tego wyboru. Zatem w imię prawdziwej demokracji czynne, a może i bierne, z czasem, prawo wyborcze powinno rozszerzone być na wszystkich, których te wybory dotyczą. Ten genialny pomysł ofiarowuję amerykańskim kongresmanom do zaproponowania którejś z kolei poprawki do Konstytucji.

Opuszczając te ideowe rozważania na rzecz bieżących problemów politycznych i gospodarczych pragnę zwrócić uwagę na konsekwencje wyboru młodego Busha na nowego, starego prezydenta dla naszego kraju.

Antyamerykańskie fobie szczególnie rozpowszechnione we Francji i Niemczech oraz niechęć polityków i opinii publicznej tych krajów wobec Busha mogą okazać się naszym atutem w stosunkach z tymi krajami i w ogóle w ramach UE. Elity polityczne chcąc nie chcąc będą musiały współpracować z aktualną administracją i przereformować swoje animozje. Znacznie mniej elastyczna opinia publiczna i media ich własnych krajów będą hamowały i ograniczały ten proces.

Nasze bardzo dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi zarówno poprawiają naszą pozycję wobec tych krajów, jak i ułatwiają bardziej skuteczną współpracę wewnątrz Unii z krajami głównie nowoprzyjętymi znajdującymi się w podobnej sytuacji co Polska.

Te bardzo dobre stosunki poprawią też naszą pozycję wobec Rosji, w której procesy demokratyzacyjne załamały się i kraj podążą z powrotem w kierunku rządów autorytarnych i nowej dyktatury. Zrozumienie administracji republikańskiej dla sprawy suwerenności i demokracji w Europie Centralno-Wschodniej ułatwia nam prowadzenie bardziej aktywnej polityki wschodniej wspierającej prodemokratyczne i proeuropejskie nastawienie Ukrainy, Mołdowy, a w przyszłości miejmy nadzieję i Białorusi.

Wolna, demokratyczna Ukraina jest kluczem zarówno dla bezpieczeństwa Polski, jak i nie odrodzenia się totalitarnego imperium rosyjskiego i wszystko, co do tego celu przybliża jest ważne dla naszego kraju.

Pozostawienie administracji republikańskiej ma wreszcie zasadnicze znaczenie dla ugruntowania suwerenności i bezpieczeństwa Polski – otwiera bowiem szansę na sformalizowanie naszych szczególnie dobrych kontaktów w postaci dwustronnej umowy wojskowej. I ten punkt uważam za znacznie ważniejszy od kwestii wiz, offsetu, zaangażowania w Iraku, jak i kontraktów dla polskich firm w tym kraju.

Współcześnie Europa sprowadziła się do roli „militarnego pigmeja” korzystając od końca II wojny światowej z amerykańskiego parasola obronnego, sama nie będąc w stanie wiele zdziałać. I to zarówno ze względu na swą słabość militarną, jak i rozbicie polityczne uniemożliwiające skuteczna obronę. Naiwnością byłoby opieranie naszego bezpieczeństwa o współpracę wojskową z krajami europejskimi. Dlatego dobrze się stało, że w tak strategicznej decyzji, jak zakup samolotów, kupiliśmy samoloty amerykańskie, a nie szwedzkie lub francuskie. W ramach Europy możemy budować współpracę gospodarczą, lecz obronna nie daje wielkich nadziei. Historia zresztą też tego nas uczyła wielokrotnie.

Dwustronny sojusz obronny z USA to też szansa na rozwijanie najnowocześniejszych gałęzi przemysłu, napływ nowych technologii, które trafią przecież nie tylko do sektora militarnego – a to są drożdże dla gospodarki. Wreszcie szansa na budowę baz amerykańskich, które będą miały wymiar obronny, ale i ekonomiczny – utworzą dziesiątki tysięcy dobrze płatnych miejsc pracy przy ich budowie i obsłudze. Od miejsc w warsztatach samochodowych do zajęć dla akuszerek odbierających polskich Mulatów _ 1) _.

Wszystkie te szanse mogą być wykorzystane lub nie, to zależy od aktywności naszej dyplomacji i kompleksowej polityki rządu. Obyśmy nic nie przespali!

_ 1) Kreacja tych ostatnich miejsc pracy oczywiście nie jest najważniejsza z punktu widzenia zwalczania bezrobocia. _

Autor jest głównym analitykiem ds. rynków wschodnich East Stock Informationsdienste w Hamburgu oraz publicystą Financial Times, Neuer Züricher Zeitung, Rzeczpospolitej, CXO, CFO.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)