Zdaniem rzecznika rządu nic się złego nie dzieje, ministrowie mają prawo do urlopu! Przecież gdyby co to zastępczy premier zareaguje. Pytanie tylko dlaczego jednocześnie wyjechali niemal wszyscy członkowie rządu? Może to jakiś wspólny wypad do lasu lub kolonia integracyjna? Mnóstwo ciekawych zabaw wymyśli zapewne minister Giertych. Dwóje się nie liczą, wszyscy będą zadowoleni.
Poza tym Ludwik Dorn wie jak rządzić. Nie boi się podejmowania ryzyka, w końcu groźba zapakowania w kamasze nieposłusznych okazała się bardzo skuteczna. Tak więc wicepremier Dorn dwoi się i troi by godnie zastąpić nasz rząd.
Kroku dotrzymuje mu wicepremier Lepper, który jak donoszą gazety, nie lubi wypoczywać, co widać w niemal każdym serwisie informacyjnym. A to pociesza rolników zmartwionych suszą lub ulewami, albo spaceruje w zbożu lub kukurydzy czujnym gospodarskim okiem wypatrując strat. Nic innego mu nie pozostaje, bo rozdał już tak dużo pieniędzy, że nie daj Boże, by na kraj spadła kolejna klęska. Kotwicą niech się przejmuje Kluza, utrzyma czy nie, będzie na niego.
Może pojechali razem ze względu na dyscyplinę, którą lubi utrzymywać premier? Nie bez przyczyny na posiedzeniach rządu ze stołów usunięto jabłka i ciasteczka, którymi uwielbiał zajadać się minister rolnictwa Andrzej Lepper. Lepiej też nie rozsiadać się zbyt wygodnie w fotelu, bo można zostać skarconym za zbyt luzackie podejście do władzy, czego doświadczył jeden z wicepremierów. Tak więc wszyscy karnie wyjechali na urlop. Bo dyscyplina musi być. Urlop też! Dla wszystkich! Polska poczeka, ministrowie odpoczywają…