zapewnił, że w jego winę nie wierzy osobisty sekretarz Jana Pawła II arcybiskup Stanisław Dziwisz.
Ojciec Hejmo był już na pokładzie samolotu, którym miał wczoraj odlecieć do Warszawy; w ostatnim momencie wysiadł. Wyjaśnił, że leciał do Polski w konkretnym celu, mianowicie na spotkanie z zarządem IPN, który miał go przyjąć przed ogłoszeniem jego nazwiska. Gdy na lotnisku dowiedział się, że jego nazwisko już zostało ogłoszone i podano do wiadomości, że leci do Polski, powziął decyzję, że lepiej zostać w Rzymie.
Polski dominikanin jest przekonany, że stawiane mu zarzuty "nie obciążają ani papieża, ani Watykanu". Współczuje prowincjałowi, ojcu Maciejowi Ziębie i przeprasza "za skandal zakonny".
Opiekun polskich pielgrzymów w Rzymie powiedział, że jest w stałym kontakcie z arcybiskupem Stanisławem Dziwiszem, który polecił mu zachować spokój.
Ojciec Konrad Hejmo przebywa w ośrodku Corda Cordi w Rzymie, którym kieruje od 21 lat i tu czeka na dalszy rozwój wypadków.