Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Pępkowe – dawać czy nie dawać?

0
Podziel się:

W ostatnich tygodniach prawicowi radni, prawdopodobnie na fali przedwyborczej kampanii, licytują się w swoistym wyścigu, które miasto da wyższe „pępkowe” – czyli jednorazowy zasiłek na rzecz rodziny, której urodzi się, bądź która adoptuje dziecko. Wraz z tą licytacją pojawiło się wiele głosów za i przeciw.

Pępkowe – dawać czy nie dawać?

W ostatnich tygodniach prawicowi radni, prawdopodobnie na fali przedwyborczej kampanii, licytują się w swoistym wyścigu, które miasto da wyższe „pępkowe” – czyli jednorazowy zasiłek na rzecz rodziny, której urodzi się, bądź która adoptuje dziecko. Na początku były to kwoty skromne – burmistrz Łęczycy czy wójt jakiejś podczęstochowskiej gminy dawali kilkaset złotych tej swoistej prokreacyjnej premii pieniężnej. Im bliżej jednak do przejęcia władzy przez prawicę, tym licytacja staje się ostrzejsza. Kraków mówi o tysiącu złotych, zaś Warszawa nawet o pięciu tysiącach złotych. Zdaje się, iż tej ostatniej nikt nie przebije, ale kto wie może wójt Kleszczowa da więcej...

Wraz z tą licytacją pojawiło się wiele głosów za i przeciw. Z jednej strony ludzie lubią jak za nic daje się im jakieś (w przypadku Warszawy wcale niemałe) pieniądze, z drugiej jednak powoli, bo powoli, ale jednak społeczeństwo nabiera właściwego przekonania, iż nie ma nic za darmo. Pępkowe musi oznaczać albo większe podatki, albo większy deficyt.

Pojawiły się opinie, zwłaszcza te bardziej lewicowe i „wrażliwe”, iż tego typu zasiłki powinny być wypłacane tylko biednym i że spowodują one „turystykę miejsca urodzenia”. Poza tym to wybitnie niesprawiedliwe społecznie, że biedna gmina zapewnia gorszy start dziecku niż gmina bogata, jak tu wyrównywać poziom życia i szans, wszak wyrównywanie wszelkich poziomów to absolutny priorytet polityki „europejskiej”, a co nie jest europejskie, tego po prostu czynić nie wypada ...

Postanowiłem i ja zabrać głos w tej dyskusji, moje zdanie postaram się ująć w kilku zwięzłych punktach.

1) Jeśli już wypłacać tego typu zasiłek prokreacyjny, to nie może on w żadnym wypadku być uzależniony, co do samego faktu wypłacania i jego wysokości, od statusu materialnego i dochodowego rodziny, ba jeśli dziecko urodzi się w konkubinacie – to też mu się należy taki zasiłek. Płacenie go tylko biednym spowoduje wzrost urodzeń w rodzinach biednych a spadek w bogatych – chyba nie o to nam chodzi. Wszelkich rodzajów zasiłków dla biednych mamy chyba dostatek i jakoś bieda się od nich nie zmniejsza.

2) Polityka prokreacyjna jeśli w ogóle ma być realizowana, to nie na poziomie gmin tylko na poziomie całego kraju. Przy obecnym stanie dysproporcji dochodowych gmin oznaczać bowiem taka polityka może tylko wyspy niczym nie zasłużonego dobrobytu i niczym nie zasłużonej nędzy, gminy z Warmii i Mazur czy też Pomorza Zachodniego nigdy nie wypłacą takiego zasiłku.

3) Moje osobiste wątpliwości budzi zasadność wypłacania tego zasiłku z tytułu urodzenia pierwszego dziecka. Bo jeśli w zamierzeniu fundatorów zasiłek ten ma przyczynić się do wzrostu liczby urodzeń, to zasiłek ten powinien być wypłacany rodzinom które decydują się na kolejne dziecko, na które być może trudniej byłoby się zdecydować bez zasiłku. De facto na pierwsze dziecko decyduje się bowiem każda zdrowa psychicznie rodzina, jeśli zaś nie może mieć dzieci na ogół dochodzi od adopcji.

4) Czy zasiłek pępkowy musi być wypłacany w żywej gotówce? Nic tak przecież nie demoralizuje społeczeństwa jak otrzymywane za darmo pieniądze. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby wydłużenie płatnego urlopu macierzyńskiego, nic nie stoi na przeszkodzie aby gminy dofinansowały taki urlop. Takie rozwiązanie wydaje się być bardziej trafione.

Rozważając szerzej problem - realizacja polityki pro-rodzinnej czy prokreacyjnej winna odbywać się raczej na drodze ulg i zwolnień a nie darmowych zasiłków i innych pieniędzy. System kwoty wolnej w PIT zależnej od liczby posiadanych dzieci, oraz możliwość wyboru dla rodzin wielodzietnych faktu funkcjonowania w obecnym obowiązkowym społecznym systemie ubezpieczeń społecznych jest tutaj kluczowy. Moim zdaniem rodziny wielodzietne same w sobie reprezentują alternatywę dla obecnego składkowego systemu emerytalnego i powinny podlegać dobrowolnemu wyłączeniu z tego systemu. Natomiast rodziny mało-dzietne czy bezdzietne niejako same dokonują już wyboru modelu zabezpieczenia społecznego.

Ciekaw jestem Państwa zdania na ten temat i zapraszam do dyskusji na temat słuszności, metod i instrumentów realizacji polityki prokreacyjnej państwa i samorządów w obecnej sytuacji demograficznej w Polsce.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)