Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: PiS na wycieczce do Pcimia

0
Podziel się:

Jeśli wójtowi błyskawicznie się odmieniło, to może we wsi panoszy się jakiś dobra zaraźliwa choroba?

Płaskoń: PiS na wycieczce do Pcimia

Namawiam władze Prawa i Sprawiedliwości, a może nawet cały klub parlamentarny, do wyprawy w kierunku Pcimia. Przynajmniej na weekend.

Przed tygodniem wyłuskałem w tym miejscu przypadek wójta Pcimia, który zapowiedział podjęcie zdecydowanych kroków prawnych z powodu użycia nazwy jego wsi w reklamie zagranej przez popularnego angielskiego aktora.

Wójt uznał film za kpinę i był śmiertelnie obrażony. Radziłem mu więc ze szczerego serca, żeby obrócił całą sprawę w żart, co wyjdzie na dobre jemu oraz gminie. I wójt posłuchał.

Oto fragment mojego felietonu: _ Gazety przedstawiają groźby wójta z pełną powagą, ale nie chce mi się wierzyć, żeby nawet w Pcimiu można było aż tak się nadąć z powodu, który każda inna miejscowość natychmiast wykorzystałaby do własnej promocji. Zaprosiłaby twórcę Latającego Cyrku Monty Pythona na posiedzenie rady gminy, postawiłaby mu obiad i piwo, a może nawet nadała honorowe obywatelstwo. Bo to przecież wymarzona gęba na bilbordy, marketingowo nieporównanie ciekawsza niż zwierzak utrwalony w herbie Pcimia _.

A to cytat z wczorajszej _ Polski - Gazety Krakowskiej _: _ Władze Pcimia postanowiły wykorzystać popularność, jaką tej wiosce przyniosła reklama jednego z banków. W ciągu miesiąca przy wjeździe i wyjeździe do wioski pojawią się bilboardy z zarysem sylwetki angielskiego komika Johna Cleese'a. Władze gminy szukają też ciotki komika. Wszak w reklamie mówi on: Moja ciotka mieszka w Pcimiu. Wójt Obajtek zadeklarował, że jest gotów zameldować Johna Cleese'a pod własnym dachem, by ten mógł zaciągnąć upragniony kredyt w polskim banku. - Chociaż w ten sposób będziemy mogli się odwdzięczyć za darmową reklamę naszej miejscowości - mówi wójt. - Cieszymy się, że spośród znakomitych konkurentów, jak Kraków czy Warszawa, pan Cleese wybrał właśnie Pcim _".

Zachęcony tak szybkim podjęciem felietonowej sugestii oraz metamorfozą, która dzięki temu nastąpiła, usilnie namawiam władze Prawa i Sprawiedliwości, a może nawet cały klub parlamentarny, do wyprawy w kierunku Pcimia. Przynajmniej na weekend. Jeśli wójtowi błyskawicznie się odmieniło, to może we wsi panoszy się jakaś dobra zaraźliwa choroba.

Miło byłoby usłyszeć w poniedziałek, że całe zamieszanie wokół Traktatu Lizbońskiego to był tylko żart, strachy na Lachy, takie przedwielkanocne jaja.
W przeciwnym bowiem razie najbardziej zapadłe krainy Europy nie pojmą, jak to możliwe, że największy sukces braci Kaczyńskich po kilku miesiącach staje się ich hańbą, którą trzeba neutralizować przy pomocy preambuły.

Najtężsi dyplomaci nie zrozumieją, jak można jednostronnie modyfikować umowy, które akceptowało się dobrowolnie i z szerokim uśmiechem. Nasi komentatorzy już się pogubili. Przez cały czwartek próbowali rozwikłać zagadkę, ale się nie udało. Puścili prognozę pogody i poszli spać.

W najbliższy weekend w Pcimiu ma być wiosennie. Prezes Kaczyńskibędzie mógł przechylić kufelek, a potem na konferencji prasowej zetrzeć pianę z ust i oświadczyć, że z tym piwem w bibliotece uniwersyteckiej, które żłopią studenci, wpatrując się w internetowe fiku miku, to też był tylko żart.

W Pcimiu mają internet, więc miniony premier będzie mógł osobiście sprawdzić, czy to faktycznie jest siedlisko wszelkiego zła i rozpusty.
Ktoś już dawno temu zauważył, że notoryczny pobyt w Warszawie niektórym ludziom bardzo źle robi. Dlatego warto czasem pojechać do Pcimia.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu
i redaktorem naczelnym "Panoramy Opolskiej".

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)