Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Anna Frankowska
|

Polisolokaty. Resort finansów zapowiada rewolucyjne zmiany

8
Podziel się:

Ministerstwo Finansów przygotowuje zmiany w przepisach tak, aby klienci wiedzieli, jaka prowizję dostanie pośrednik za sprzedaż polisolokat. W czasie największej popularności polisolokat, prowizje sięgały nawet 100 procent składki, która klient płacił w pierwszym roku inwestowania.

Ministerstwo Finansów przygotowuje zmiany w przepisach tak, aby klienci wiedzieli, jaką prowizję dostanie pośrednik za sprzedaż polisolokat. W czasie największej popularności polisolokat, prowizje sięgały nawet 100 procent składki, która klient płacił w pierwszym roku inwestowania. Ubezpieczyciele złożyli broń - podaje "Puls Biznesu."

Polacy ulokowali w toksycznych polisolokatach, oferowanych przez ubezpieczycieli i banki, nawet 50 mld zł. Liczyli na zarobek i ominięcie tzw. podatku Belki. Z czasem okazało się jednak, że połączenie lokaty bankowej z ubezpieczeniem nie jest dla klientów najkorzystniejsze. Lokaty przynosiły straty rzędu nawet 80-90 proc. Mało tego. Klient, który chciał wycofać środki, musiał się liczyć z koniecznością zapłaty opłaty likwidacyjnej, sięgającej nawet 100 proc. zgromadzonych środków.

Teraz resort finansów zapowiada zmiany. Jak podaje gazeta, eksperci z branży uważają, że doprowadzi to do znacznego ograniczenia sprzedaży polis inwestycyjnych. Popularność tego produktu i tak systematycznie spada.

Polska Izba Ubezpieczeń zdaje sobie z tego sprawę i nie protestuje zbyt gwałtownie przeciwko proponowanym zapisom. Izba proponuje, aby klientów informować o pełnym koszcie dystrybucji ubezpieczenia.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(8)
oszukana
7 lat temu
Ja już dziękuję bardzo za całe te tzw. polisolokaty. Dałam się nabrać i prawie straciłam moje oszczędności. Żeby odzyskać swoje pieniądze musiałam iść do prawnika, na szczęście dzięki pomocy Pana Michała Herok z kancelarii Primus wszystko poszło sprawie, a co najważniejsze skutecznie. Jednak już nigdy więcej nie dam się nabrac na kolejny cudowny produkt bankowy!
Marek
7 lat temu
Paranoja i skąd ludzie będą mieli na emerytury ?? Jak się im czegoś nie nakaże, to sami nie zrobią, brak dostępu do kapitału jest zbawienny na gwarancje środków na przyszłość. Jakoś nikt się nie interesuje ile dokładnie zarabia sprzedawca butów itp.
kółko i krzyż...
7 lat temu
Żeby jeździć samochodem - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby łowić ryby - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby pływać poza wyznaczonymi kąpieliskami - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby .... itd, itd. Ale żeby inwestować własne, niejednokrotnie ciężko zarobione pieniądze to wielu się wydaje, że potrzeba tylko mieć te pieniądze i ŻADNEJ WIEDZY. Wszystko, co okazało się problemem z tzw. polisolokatami NIE BYŁO TAJNE. Mało tego - każdy klient podpisał, że ZAPOZNAŁ się z zasadami, gdzie wszystko jest opisane z opłatami włącznie. A później płacz i lament "żeby państwo coś z tym zrobiło", bo "nie wiedziałem, co podpisuję", bo "pośrednik mnie zmanipulował". Jeżeli pośrednik kłamał i oszukał - wtedy bezwzględnie prokurator. Ale przeważnie problem wynikał z chęci posiadania czegoś, czego się nie rozumie, a kusiło "zyskiem, brakiem podatku, doradztwem" itp. Państwo nie naprawi mózgów swoim obywatelom. Musi w końcu dotrzeć, że do inwestowania potrzebna jest wiedza i umiejętność czytania ze zrozumieniem. A jeżeli samemu się nie potrafi, to chociaż poprosić o pomoc kogoś, kto się na tym zna i mu ufamy. Ciekawe, że przy kupnie "głupiego" samochodu potrafimy poprosić o pomoc mechanika albo przynajmniej zaufanego znajomego, który się na samochodach zna. Natomiast duże niejednokrotnie sumy potrafimy powierzyć opierając się na słowu obcego i zainteresowanego w dokonaniu transakcji pośrednika. Ale to już widać cecha części naszego narodu - najważniejsze są OBIETNICE, myślenie przychodzi - jeśli w ogóle - dopiero potem. I tak na koniec - polisolokaty wcale nie były złe. Wielu inwestujących na nich całkiem nieźle zarobiło, ale oni WIEDZIELI jak to działa. Spodziewam się dużo minusów - prawda boli.
kółko i krzyż...
7 lat temu
Żeby jeździć samochodem - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby łowić ryby - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby pływać poza wyznaczonymi kąpieliskami - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby .... itd, itd. Ale żeby inwestować własne, niejednokrotnie ciężko zarobione pieniądze to wielu się wydaje, że potrzeba tylko mieć te pieniądze i ŻADNEJ WIEDZY. Wszystko, co okazało się problemem z tzw. polisolokatami NIE BYŁO TAJNE. Mało tego - każdy klient podpisał, że ZAPOZNAŁ się z zasadami, gdzie wszystko jest opisane z opłatami włącznie. A później płacz i lament "żeby państwo coś z tym zrobiło", bo "nie wiedziałem, co podpisuję", bo "pośrednik mnie zmanipulował". Jeżeli pośrednik kłamał i oszukał - wtedy bezwzględnie prokurator. Ale przeważnie problem wynikał z chęci posiadania czegoś, czego się nie rozumie, a kusiło "zyskiem, brakiem podatku, doradztwem" itp. Państwo nie naprawi mózgów swoim obywatelom. Musi w końcu dotrzeć, że do inwestowania potrzebna jest wiedza i umiejętność czytania ze zrozumieniem. A jeżeli samemu się nie potrafi, to chociaż poprosić o pomoc kogoś, kto się na tym zna i mu ufamy. Ciekawe, że przy kupnie "głupiego" samochodu potrafimy poprosić o pomoc mechanika albo przynajmniej zaufanego znajomego, który się na samochodach zna. Natomiast duże niejednokrotnie sumy potrafimy powierzyć opierając się na słowu obcego i zainteresowanego w dokonaniu transakcji pośrednika. Ale to już widać cecha części naszego narodu - najważniejsze są OBIETNICE, myślenie przychodzi - jeśli w ogóle - dopiero potem. I tak na koniec - polisolokaty wcale nie były złe. Wielu inwestujących na nich całkiem nieźle zarobiło, ale oni WIEDZIELI jak to działa. Spodziewam się dużo minusów - prawda boli.
kółko i krzyż...
7 lat temu
Żeby jeździć samochodem - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby łowić ryby - legalnie - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby pływać poza wyznaczonymi kąpieliskami - trzeba się uczyć i zdać egzamin Żeby .... itd, itd. Ale żeby inwestować własne, niejednokrotnie ciężko zarobione pieniądze to wielu się wydaje, że potrzeba tylko mieć te pieniądze i ŻADNEJ WIEDZY. Wszystko, co okazało się problemem z tzw. polisolokatami NIE BYŁO TAJNE. Mało tego - każdy klient podpisał, że ZAPOZNAŁ się z zasadami, gdzie wszystko jest opisane z opłatami włącznie. A później płacz i lament "żeby państwo coś z tym zrobiło", bo "nie wiedziałem, co podpisuję", bo "pośrednik mnie zmanipulował". Jeżeli pośrednik kłamał i oszukał - wtedy bezwzględnie prokurator. Ale przeważnie problem wynikał z chęci posiadania czegoś, czego się nie rozumie, a kusiło "zyskiem, brakiem podatku, doradztwem" itp. Państwo nie naprawi mózgów swoim obywatelom. Musi w końcu dotrzeć, że do inwestowania potrzebna jest wiedza i umiejętność czytania ze zrozumieniem. A jeżeli samemu się nie potrafi, to chociaż poprosić o pomoc kogoś, kto się na tym zna i mu ufamy. Ciekawe, że przy kupnie "głupiego" samochodu potrafimy poprosić o pomoc mechanika albo przynajmniej zaufanego znajomego, który się na samochodach zna. Natomiast duże niejednokrotnie sumy potrafimy powierzyć opierając się na słowu obcego i zainteresowanego w dokonaniu transakcji pośrednika. Ale to już widać cecha części naszego narodu - najważniejsze są OBIETNICE, myślenie przychodzi - jeśli w ogóle - dopiero potem. I tak na koniec - polisolokaty wcale nie były złe. Wielu inwestujących na nich całkiem nieźle zarobiło, ale oni WIEDZIELI jak to działa. Spodziewam się dużo minusów - prawda boli.