Piotr Śmiłowicz pisze w "Rzeczpospolitej", że Donald Tusk może się cieszyć ze zwycięstwa, ale jego radość powinna być podszyta niepokojem. Wynik lidera PO jest bowiem gorszy niż w ostatnim przedwyborczym sondażu. Zdaniem Śmiłowicza, wiele wskazuje na to, że jest to efekt końcówki kampanii, która była sukcesem Lecha Kaczyńskiego. Komentator "Rzeczpospolitej" pisze, że Tuskowi mogło zaszkodzić to, że w przeciwieństwie do Kaczyńskiego, zaczął on zmieniać swój wizerunek.
Z kolei Jarosław Kurski pisze w "Gazecie Wyborczej", że o tym, który polityk prawicy zostanie prezydentem Polski, zdecyduje paradoksalnie elektorat lewicy i podatny na populizm wyborca Leppera. Jego zdaniem, taktyka sztabu Lecha Kaczyńskiego będzie więc polegać na tym, by pozyskać elektorat Leppera i zniechęcić do głosowania elektorat Borowskiego.
Jakub Rzekanowski pisze natomiast w komentarzu "Trybuny", że prawica rozgromiła lewicę. Zauważa on, że w ostatnim piętnastoleciu przewaga partii prawicowych nie była tak wielka.
Według Rzekanowskiego, lewica nawet jeśli przegrywała, to była przynajmniej silną opozycją. Dziś jest rozbita i rozproszona i jeśli się nie odrodzi, może w ogóle zostać starta ze sceny politycznej. Jego zdaniem, słabość oficjalnej lewicy nie jest jednak zaskoczeniem. Skoro nie było jej wśród lewicowej bazy, wśród robotników, wśród wyzyskiwanych przez kapitał, wśród zwalnianych z pracy, wśród głodnych, to musi wypaść z polityki. "Ci ludzie nie chcą lewicy nowoczesnej, ani anachronicznej. Chcą takiej, dla której warto w dniu głosowania wyjść z domu" - podkreśla Rzekanowski.
Zdaniem Małgorzaty Goss, wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich każe z ostrożnością mówić o ewentualnym zwycięzcy drugiej tury. Publicystka "Naszego Dziennika" pisze, że poszukiwanie przez Tuska i Kaczyńskiego elektoratu wśród wyborców Leppera i Borowskiego może się jednak okazać dla nich trudne. Według niej, może to grozić odpływem własnego elektoratu do konkurenta.
Małgorzata Goss przestrzega, że Wyborcy mają dość dzielenia się tylko na wybory i łączenia zaraz potem, by wspólnie spijać profity władzy.
IAR/Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza,Trybuna, Nasz Dziennik/mb/pul