Najwięcej kupowano samochodów droższych, których cena waha się od 50-ciu do 70-ciu tysięcy złotych.
Janusz Steinbarth, komentując ten fakt na łamach dziennika pisze, że popytem w tym segmencie kieruje nie tylko prosta potrzeba wymiany zużytego, zaamortyzowanego po kilku latach sprzętu, ale takie czynniki, jak możliwość skorzystania od nowego roku z wyższej granicy amortyzacji i korzystniejszych warunków leasingu.
Stainbarth dodaje, że jakby na sprawę nie patrzeć, większe zakupy samochodów mogą wynikać też z nieco optymistyczniejszego spojrzenia menedżerów na naszą gospodarkę i perspektywy jej rozwoju. Jeśli nie są oni do końca przekonani o przetrwaniu przedsiębiorstwa, z pewnością nie zainwestują w nie i ewentualne zakupy odłożą na przyszłość. W tej rosnącej sprzedaży firmowych aut czuć więc jednak powiew optymizmu - pisze Janusz Steinbarth na łamach dziennika "Prawo i Gospodarka".
iar/pig/kry/trela