Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prywatyzacja po polsku, czyli wszystko do góry nogami

0
Podziel się:

Sejm nie zablokuje tegorocznych prywatyzacji, jeśli rząd będzie zdolny do kompromisu w kwestiach o symbolicznym znaczeniu dla opozycji centroprawicowej. Parlamentarne debaty prywatyzacyjne, najbardziej nawet zaciekłe, nie muszą wcale kończyć się okupacją mównicy.

Prywatyzacja po polsku, czyli wszystko do góry nogami

Sejm nie zablokuje tegorocznych prywatyzacji, jeśli rząd będzie zdolny do kompromisu w kwestiach o symbolicznym znaczeniu dla opozycji centroprawicowej. Parlamentarne debaty prywatyzacyjne, najbardziej nawet zaciekłe, nie muszą wcale kończyć się okupacją mównicy. Pomogą natomiast rozdzielić, co jest prawdą, a co mitem w polityce Skarbu Państwa.

Zeszłotygodniowa uchwała Sejmu, która zobowiązuje ministra skarbu do każdorazowego przedstawienia założeń prywatyzacji państwowych spółek przed izbą poselską, wbrew kasandrycznym przepowiedniom nie zablokuje procesów prywatyzacyjnych, np. PKO BP. Zmobilizuje natomiast rząd do większej dyscypliny w przygotowaniu i wdrożeniu strategii prywatyzacyjnej. Jeśli szef MSP rzetelnie przygotuje się do odpowiedzi na wszystkie pytania, wywody demagogicznych przeciwników prywatyzacji zabrzmią żałośnie Poparcie znacznej części opozycji centroprawicowej rząd zawsze może zdobyć za cenę ustępstw w sferach o symbolicznym znaczeniu dla środowisk, z których historycznie wywodzi się kierownictwo klubów Platformy Obywatelskiej czy PiS. Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: Sejm mniej więcej w tym samym czasie debatuje nad

a) zgłoszonym przez lewicę projektem nowelizacji ustawy o kombatantach, która przywraca uprawnienia kombatanckie powojennym utrwalaczom władzy ludowej, oraz
b) prywatyzacją PKO BP, której potencjalnie sprzeciwić się może spore grono posłów z ław opozycji, a pamiętajmy, że fiasko prywatyzacji największego polskiego banku będzie oznaczało krach zaplanowanych przychodów do budżetu.

Co robi w tej sytuacji pełen wyobraźni szef rządu? Spotyka się z kierownictwem popierających jego gabinet klubów parlamentarnych, by przekonać ich, że dobro państwa jest więcej warte od partykularnych interesów pewnej grupy elektoratu o ubecko-komunistycznych korzeniach. Po burzliwej dyskusji za zamkniętymi drzwiami stronnictwa prorządowe godzą się ustąpić zidelogizowanej opozycji w zamian za jej poparcie dla prywatyzacji PKO BP. Gdyby premier Marek Belka myślał perspektywicznie poprosiłby marszałka Sejmu Marka Borowskiego o przesunięcie głosowania nad nowelą ustawy kombatanckiej na czas debaty nad sprzedażą PKO BP. Nie uczynił tego jednak i dlatego on i jego minister skarbu będą musieli się tęgo napocić, żeby przekonać potrzebną w arytmetyce głosowania część opozycji do poparcia projektu sprzedaży banku na giełdzie. Może to i lepiej.

Solidna, dobrze przygotowana debata nad kierunkami prywatyzacj np. PGNiG czy KGHM czyli co komu i na jakich warunkach państwo polskie może sprzedać jest jak najbardziej potrzebna, chociażby dlatego, że do tej pory ilekroć podobne dyskusje na forum parlamentu się odbywały, to miały one posmak skandalu wywołanego uzasadnionymi wątpliwościami wobec polityki prywatyzacyjnej jak w przypadku sprzedaży STOEN niemieckiemu inwestorowi. Sprzedaż dystrybutora energii przed prywatyzacją elektrowni wytwarzających energię była niezgodna ze strategią rządu i zdecydowano się na nią dla łatania dziurawego budżetu stawiając Sejm przed faktem dokonanym. W sąsiednich Niemczech, gdzie sam pomysł sprzedaży w obce ręce prywatnych udziałów większościowych w największym rodzimym koncernie zbrojeniowym wywołuje kontrowersje, takie działanie rządu spotkałoby się ze stanowczym oporem tak opozycji jak i związkowców czy organizacji społecznych.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)