Podczas źle zorganizowanej obławy, od przypadkowego strzału policjanta zginął lekarz weterynarii.
Oskarżony policjant, Krzysztof S. odpowiada za przekroczenie uprawnień dotyczących użycia broni palnej. Chodzi o to, że policjant nieprawidłowo ocenił sytuację i strzelił, mimo że w pobliżu znajdował się weterynarz. Weterynarz w momencie strzału znalazł się na linii ognia i został postrzelony w głowę. Zmarł on w drodze do szpitala. Oskarżony policjant nie przyznaje się do zarzutu przekroczenie uprawnień użycia broni.
Zdaniem obrońcy policjanta mecenasa Jacka Dubois
akt oskarżenia jest nieprecyzyjny i wymaga uzupełnienia, gdyż - zdaniem obrony - nie można postawić zarzutu na podstawie telewizyjnego zapisu przebiegu zdarzenia. "Opinia biegłego balistyka, którą sąd będzie traktował jako dowód została sporządzone na podstawie nagrań telewizyjnych. Same nagrania te nie są jednak dowodem w tej sprawie. To paradoks, który będzie należało rozwiązać w toku procesu" - stwierdził mecenas Dubois.
Prokurator Krystyna Adamczyk zapowiedziała, że nagrania telewizyjne nie są jedynym dowodem w sprawie. Na tym etapie procesu, prokurator nie chciała jednak podać szczegółów postępowania. Prokurator wyjaśniła, że inne dowody zostaną ujawnione na kolejnej rozprawie, kiedy do sądu stawi się biegły balistyk.
W sprawie postrzelenia weterynarza toczyły się również dwa postępowania dyscyplinarne: jedno - wobec dowodzącego akcją komendanta komisariatu na Białołęce za nieudolne kierowanie pościgiem i drugie - wobec dyżurnego komisariatu za późne powiadomienie o wypadku pogotowia ratunkowego. Policjanci zostali ukarani ostrzeżeniem i naganą. Śledztwo mające wykryć sprawców wypuszczenia tygrysów z cyrkowych klatek zostało umorzone.