Rządom Jarosza na tej uczelni od siedmiu lat towarzyszą skandale. Dziennik podkreśla, że to pierwsza próba odwołania rektora przez ministra od czasu wejścia w życie ustawy o szkolnictwie wyższym, w której zawarto przepis pozwalajacy na to szefowi resortu. Wcześniej rektora mógł odwołać tylko senat uczelni ale ten stał za Jaroszem nim murem.
"Gazeta" przypomina, że Jarosz został już oskarżony przez prokuraturę o pobranie 230. tysięcy złotych nienależnego wynagrodzenia i za grożenie dziennikarce lokalnego tygodnika. Czytamy też o szokujacych wynikach, jakie przyniosła kontrola ministerialna. Zdaniem ministerstwa można mówić o patologiach w działaniu rektora, senatu i konwentu uczelni. Między innymi kontrolerzy wykryli, że uczelnia ustalała wynagrodzenia zasadnicze lub dodatki funkcyjne niższe, niż należało, nie wypłacała pracownikom dodatków za staż i nagród jubileuszowych. Także studenci mieli ucierpieć na polityce rektora Jarosza. Kontrolerzy stwierdzili, że na koniec 2004 roku na koncie uczelni było ponad 5 mlilionów złotych, które nie poszły na pomoc materialną dla studentów.
Więcej na ten temat w artykule "Kres Jarosza" w "Gazecie Wyborczej".
iar/"Gazeta Wyborcza"/łut/sawicka