Nowe obserwacje mogą okazać się kluczem do odpowiedzi na pytanie, skąd biorą się tajemnicze wybuchy, najpotężniejsze w znanym nam wszechświecie.
W lipcu 1967-go roku system amerykańskich satelitów Vela zaobserwował tajemniczy rozbłysk promieniowania gamma, dochodzący z kosmosu. Stwierdzono, że źródłem błysków nie jest ani Ziemia, ani Księżyc, ani Słońce. Większość z nich nie dawała się jeszcze do niedawna powiązać z innymi obserwowanymi obiektami i zjawiskami.
5 lat temu dostrzeżono błysk świetlny towarzyszący rozbłyskowi gamma. Wkrótce potem zaobserwowano podobne pojaśnienia, tak zwane poświaty, widoczne wkrótce po rozbłysku gamma na falach radiowych i rentgenowskich. Pozwoliło to zmierzyć odległość od ponad 20-tu domniemanych źródeł rozbłysków. Okazało się, że znajdują się bardzo daleko od nas, w odległych galaktykach. Obserwacje, wiążące rozbłyski z obłokami materii, w których powstają nowe gwiazdy, sugerują, że ich źródłem mogą być końcowe produkty ewolucji masywnych, krótko żyjących gwiazd - gwiazdy neutronowe lub czarne dziury.
Możemy przypuszczać, że era największych odkryć w dziedzinie astronomii gamma dopiero się zaczyna. Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA planuje wystrzelić w przyszłym roku satelitę Swift, przeznaczonego wyłącznie do badania rozbłysków gamma. Będzie to najpotężniejsze narzędzie spośród wszystkich, którymi dysponowali dotąd astronomowie badający rozbłyski. Więcej na ten temat w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita" 02 04/Siekaj/d.nyg