Według Instytutu Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa są dwie główne przyczyny tego zjawiska. Pierwszą jest wykup gospodarstw na działki rekreacyjne. Ich właściciele odłączają liczniki, aby nie płacić za moc. Drugą przyczyną jest bardzo powolna odbudowa linii zniszczonych przez huragany, burze i śnieg. "Trybuna" pisze, że dotyczy to przede wszystkim linii niskich napięć, dostarczających prąd bezpośrednio do odbiorców. Na wsiach powstały one głównie w latach 50. i 60. Najstarsze odcinki są najbardziej zaniedbane i najprymitywniejsze technologicznie. Zakłady energetycznie nie modernizują ich jednak, gdyż na ogół dostarczają prąd do ubogich rolników, pobierających niewiele energii. Linie takie łatwiej ulegają awariom, a wtedy nieraz nie są naprawiane - czytamy w "Trybunie".
IAR/"Trybuna"/Siekaj/dabr