Chodzi o transakcję nabycia akcji PKN Orlen, o której Cimoszewicz mówił przed sejmową komisją śledczą. Marszałek Sejmu miał nabyć akcje częściowo za pieniądze córki i zięcia, którzy są obywatelami amerykańskimi, a później przekazał im zarobione pieniądze. Tymczasem amerykańskie prawo zabrania przekazywania za granicę sum większych niż 10 tysięcy dolarów, a o mniejszych transakcjach trzeba powiadomić urząd skarbowy. Córka i zięć Cimoszewicza mieli mu natomiast przekazać około stu tysięcy dolarów. Autor artykułu uważa, że w tej sytuacji amerykańska skarbówka może zażądać od rodziny Cimoszewicza zapłaty zaległego podatku od wzbogacenia, a nawet wszcząć postępowanie. Gdyby okazało się, że rodzina Cimoszewicza naruszyła prawo, to mogą im zostać postawione zarzuty, a zięć Cimoszewicza, który jest prawnikiem, może stracić prawo wykonywania zawodu.
"Wprost" 04 09/Siekaj/pul