Profesor wyjaśnia, że nawet jeśli społeczeństwo deklarowało na początku września tak niską gotowość pójścia do urn, to w samym dniu wyborów mobilizacja będzie większa.
Socjolog pisze na łamach "Życia Warszawy", że ponad 50-procentowa frekwencja to i tak niewiele. Niską fekwencję specjalista tłumaczy faktem, że społeczeństwo jest zniesmaczone polityką, a po dwóch kadencjach bardzo złych rządów nie wierzy już, że nowy gabinet wprowadzi zmiany na lepsze. Profesor Ciupak twierdzi, że frekwencja mogłaby być wyższa, gdyby w okresie bezpośrednio poprzedzającym wybory pojawiło się znacznie więcej reklam namawiających do pójścia do urn.
ŻW/MagM/skw.