Armia chce kupić nowe rakiety przeciwpancerne. Przetarg otoczono tajemnicą. Zgłoszono do niego izraelskie rakiety NT-D, które przed laty były "bohaterkami" głośnego skandalu - pisze "Życie Warszawy"
Oficer szefostwa wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych powiedział dziennikowi, że nie zna żadnych szczegółów przetargu. Jego zdaniem jest to bardzo dziwne.
Dyrektor departamentu zaopatrywania sił zbrojnych MON płk Paweł Nowak nie chciał rozmawiać z "Życiem Warszawy" o tej sprawie. Gazeta nieoficjalnie ustaliła, że w przetargu startuje izraelska firma Rafael oferująca pociski, które już przed laty upodobali sobie działacze SLD. Wiesław Kaczmarek, który w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza kierował resortem gospodarki przed pięcioma laty podpisał list intencyjny z izraelskim konsorcjum firm. Rząd Jerzego Buzka nie zaakceptował tego porozumienia i zlecił NIK zbadanie okoliczności wyboru rakiety.
Część polityków i media twierdziły, że sprawa pachnie korupcją. Do prasy przeciekły wnioski z pokontrolnego raportu. NIK stwierdził m.in., iż przy wyborze rakiety naruszono zasadę równego traktowania kontrahentów, preferując dostawcę izraelskiego. Ówczesny rząd SLD-PSL, decydując się na wybór pocisku, nie dysponował pełną wiedzą na jego temat. Nie przeprowadzono m.in. prób poligonowych w Polsce.
Ministerstwo Obrony Narodowej bez oporów udziela informacji dotyczących ofert zgłoszonych w przetargach dotyczących samolotów wielozadaniowych i transporterów kołowych. Jednak w sprawie pocisków nabrano wody w usta. Tymczasem utajnienie tej informacji jest niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych.
Więcej na ten temat w "Życiu Warszawy"
iar/żw/kry/magos
