Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Życie" o polskim wojsku

0
Podziel się:

Garstkę naszych żołnierzy wysyłamy do Afganistanu z takim przejęciem, jakbyśmy nie mieli za sobą historii polskiej, ale powiedzmy Wysp Owczych - pisze w dzienniku "Życie" Jan Wróbel.
Zdaniem Wróbla, w ciągu ostatnich stu lat mieliśmy rewolucje, wojny światowe, partyzantkę, groźby interwencji Układu Warszawskiego i prosta prawda, że chcąc mieć pokój, trzeba brać udział w wojnach, nie jest dla nas żadnym odkryciem.

Garstkę naszych żołnierzy wysyłamy do Afganistanu z takim przejęciem, jakbyśmy nie mieli za sobą historii polskiej, ale powiedzmy Wysp Owczych - pisze w dzienniku "Życie" Jan Wróbel.
Zdaniem Wróbla, w ciągu ostatnich stu lat mieliśmy rewolucje, wojny światowe, partyzantkę, groźby interwencji Układu Warszawskiego i prosta prawda, że chcąc mieć pokój, trzeba brać udział w wojnach, nie jest dla nas żadnym odkryciem. Przypomina on, że weszliśmy do NATO, chcąc
współtworzyć nowy ład międzynarodowy, oparty na przewadze Ameryki
nad resztą świata i na współdziałaniu większości państw
demokratycznych.
Jan Wróbel zauważa, że jak w każdej wspólnocie, żeby coś z tego mieć, coś trzeba dać. Niestety - jak pisze mogliśmy dać mało. Na otarcie łez
otrzymaliśmy więc propozycję symbolicznego udziału w operacji. "Uczciwie trzeba powiedzieć, że to uznanie polskiej słabości, a nie siły" - ocenia komentator dziennika.
Ale nasza niemoc jest - jego zdaniem - do przezwyciężenia.
Nie ma więc co podnosić larum, że "nasi" pojechali do Afganistanu.
Lepiej skupić się nad tym, dlaczego pojechało ich niewielu i późno. I robić jak najwięcej, by awansować w hierarchii sojuszników USA.

Ż/gut/chod.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)