Money.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz jest, czy nie jest prezydentem Warszawy?
Jan Rokita, Platforma Obywatelska: W tej sprawie istnieje wyłącznie konflikt na noże pomiędzy dwiema partiami politycznymi i będzie się to ciągnęło przez uchwałę Rady Warszawy, sąd… My, obywatele, przez najbliższe tygodnie nie będziemy wiedzieć nie tylko kto jest prezydentem Warszawy, ale także kto jest wójtem, burmistrzem, w ponad stu innych gminach w Polsce.
Money.pl: Jak dalej może potoczyć się ten spór?
J.R.: Wydaje mi się, że rzeczy będą szły w najgorszym z możliwych kierunków. W sytuacji, kiedy staje się to przedmiotem politycznej konfrontacji, z jednej strony Prawo i Sprawiedliwość będzie naciskało na to, żeby ustąpiła, bo utraciła mandat, pełni swoją funkcję nielegalnie itd. Platforma będzie jej bronić. Nie wiadomo jaka będzie uchwała rady Warszawy, wiadomo jakie będzie orzeczenie wojewody, sprawa pójdzie do sądu. Rząd nie będzie uznawał prezydenta Warszawy, prezydent Warszawy będzie bronił się przez kilka tygodni, do momentu orzeczenia sądowego, po czym później - bo prędzej, czy później tak się stanie - ktoś zaskarży to do Trybunału Konstytucyjnego, a TK zapewne uchyli te przepisy z mocą wstecz. Gdybym nie miał głębokich uczuć patriotycznych, to powiedziałbym: To jest Polska.
Money.pl: Za niechlujstwo nie należy zapłacić? Prezydent Warszawy mogła złożyć oświadczenie w terminie.
J.R.: Problem nie polega na tym, że jest jasny przepis, jednoznaczny, do którego ktoś się nie dostosował. Gdyby tak było, to można by nawet z drobnej rzeczy wyciągać bardzo poważne konsekwencje na zasadzie twarde prawo, ale prawo. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, kiedy fatalne prawo formułuje dwa różne terminy dla tej samej czynności. Gdyby to było wyłącznie niechlujstwo, sytuacja byłaby czytelna. Powodem jest błąd ustawodawcy, a ten nie chce przyjąć za to żadnej odpowiedzialności. O to mam pretensje, że błąd ustawodawczy nie zostanie naprawiony, tylko ten błąd staje się narzędziem wzajemnego nabijania sobie guzów przez partie polityczne.
