Nord Stream - tak od wczoraj nazywa się spółka North European Gas Pipeline Company (NEGPC), mająca projektować, budować i eksploatować Gazociąg Północny - poinformowała, że w połowie listopada kraje regionu bałtyckiego otrzymają oficjalne zawiadomienia o tej rosyjsko-niemieckiej inwestycji.
Wczoraj w Zug, w Szwajcarii, gdzie zarejestrowana jest Nord Stream, odbyła się prezentacja spółki i realizowanego przez nią projektu.
Udziałowcami Nord Stream są rosyjski Gazprom (51 proc.) oraz niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 24,5 proc.).
W wydanym przez spółkę komunikacie potwierdzono, że bałtycki gazociąg będzie przebiegać przez wyłączne strefy ekonomiczne bądź wody terytorialne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec.
Wśród państw, które dostaną oficjalne zawiadomienia o projekcie Nord Stream wymieniła również Polskę, Łotwę, Litwę i Estonię, które projekt dotyka pośrednio.
Spółka przekazała również, że zatwierdzona została ostateczna koncepcja techniczna gazociągu: rura ma mieć średnicę 1220 mm, a robocze ciśnienie w niej wynosić 220 barów.
Nord Stream podkreśliła, że przyjęte parametry pozwoliły zrezygnować z budowy na morskim odcinku magistrali tłoczni gazu. Przewiduje się natomiast budowę platformy serwisowej, na której zainstalowana zostanie niezbędna aparatura pomiarowa i diagnostyczna.
Spółka nie podała, gdzie konkretnie zamierza zbudować platformę serwisową. 70-metrowa platforma z tłocznią podtrzymującą odpowiednie ciśnienie w rurze miała stanąć w bezpośredniej bliskości Szwecji, koło Gotlandii.