Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Polska wiceliderem śmieciówek w Unii. PiS zmniejszyło zjawisko tylko o 2 proc.

78
Podziel się:

Tylko w jednym kraju Unii jest większy niż w Polsce odsetek pracowników na umowach śmieciowych - podał Eurostat w nowym opracowaniu. A jeszcze na początku wieku był to u nas margines. Wśród młodych umowa o pracę to obecnie rzadkość.

Protest Prekariatu, czyli osob pracujacych na niskoplatnych umowach i śmieciowkach, 2015 r.
Protest Prekariatu, czyli osob pracujacych na niskoplatnych umowach i śmieciowkach, 2015 r. (Michal Dyjuk/REPORTER)

Jeszcze w ostatnim roku ubiegłego wieku na umowach zlecenie czy o dzieło zatrudnionych było zaledwie 5,6 proc. wszystkich pracujących. Przed 2000 rokiem takie umowy trzeba było obciążać składkami emerytalnymi oraz rentowymi, jeśli były dłuższe niż 14 dni.

Po nowelizacji prawa dla umów zawartych od 14 stycznia 2000 r. bez znaczenia był czas ich obowiązywania, czyli odpadała bariera 14 dni. Składka ZUS od umów zleceń już się w większości przypadków nie należała. To wyraźnie zmieniło sytuację.

Zobacz także: Zobacz też: Pracy bez Facebooka nie znajdziesz

Uwolnić się spod reżimu podatkowego zapragnęło tak dużo pracowników i pracodawców, że w 2001 roku odsetek umów potocznie zwanych „śmieciowymi” skoczył do 11,6 proc., a od 2005 aż do dziś co najmniej jednak czwarta pracowników w Polsce wykonuje swoje obowiązki bez umowy o pracę.

Pracodawca płaci mniej, a pracownik więcej dostaje - wszyscy są zadowoleni oprócz Skarbu Państwa, który zgarnia mniej składek. Pracownik martwić się tym będzie dopiero w momencie przejścia na emeryturę, a na razie ma trochę więcej środków dla siebie.

Zmiana ustawy była formą uelastycznienia rynku pracy. W 2000 r. bezrobocie szybko rosło i doszło do 15 proc., potem w 2003 r. do rekordowego poziomu 20,7 proc. Upowszechnienie umów zleceń, czyli de facto zdjęcie części opodatkowania z mniejszych płac, pomogło przeprowadzić rynek pracy przez trudniejsze chwile.

A teraz? Bezrobocie mamy na rekordowo niskim poziomie od 1990 roku - 6,3 proc. w kwietniu. A mimo to na umowach śmieciowych zatrudnionych jest aż 3,4 mln osób, czyli 26,1 proc. pracowników - podał Eurostat. W całej Unii pracuje w ten sposób 27 mln osób, wyższy niż w Polsce odsetek jest tylko w Hiszpanii (26,8 proc.), a poza UE w Europie jeszcze w Czarnogórze (30,5 proc.).

Polska była w ostatnich dwóch latach, czyli za rządów PiS, wśród tych gospodarek, które wycofywały śmieciówki. Odsetek takich umów obniżył się z 28,0 do 26,1 proc. To po części skutek obarczenia od 2016 roku składką ZUS umów zleceń na poziomie od minimalnego wynagrodzenia. Jednak pewnie jest to też wynik zmian na rynku pracy - pracownicy już zaczynają stawiać większe wymagania i nie zawsze śmieciówki ich interesują.

Szybciej niż w Polsce przechył w stronę umów o pracę następował tylko na Cyprze, Węgrzech i w Islandii. Największy wzrost zatrudnienia „śmieciowego” odnotowano w Danii (o 4,2 pkt. proc.) i Holandii (o 1,7 pkt. proc.) - prawdopodobnie to efekt napływu emigrantów, m.in. z naszego kraju. W najbogatszych krajach, czyli w Szwajcarii, Norwegii, Luksemburgu i Niemczech na śmieciówkach pracuje od 8,5 do 12,9 proc. zatrudnionych.

Mali pracodawcy wolą śmieciówki

Mimo wysokiego popytu na pracę i utrudnień ze strony państwa pracodawcy i pracownicy nadal w Polsce bardzo często wybierają niestałą formę zatrudnienia. Dlaczego? Najwyraźniej obu stronom umowy to pasuje, a już szczególnie w branżach, gdzie wynagrodzenia nie należą do najwyższych.

Największy odsetek umów śmieciowych jest w firmach zatrudniających od 10 do 49 pracowników. 12,9 proc. wartości wypłat w Polsce idzie w tej grupie na umowy inne niż umowy o pracę.

Ciekawie jednak wygląda rozkład tych wartości po branżach. W branży kulturalnej, rozrywkowej i rekreacyjnej aż 37,2 proc. wypłat idzie dla pracowników pobierających śmieciówki, przy czym w mniejszych firmach z tej branży, zatrudniających od 10 do 49 pracowników, ten odsetek wynosi aż 57,8 proc. Kina, teatry, muzea nie są najwyraźniej zainteresowane zatrudnianiem na stałe.

- Wszyscy tutaj to studenci pracujący na umowę zlecenie - podaje Jan, lat 22, pracownik jednej z sieci kin w Warszawie, wskazując na korzyści w wysokości wynagrodzenia "na rękę" dzięki mniejszym składkom ZUS.

Kolejny największy procent płatności na śmieciówkach jest w branży usług administracyjnych i wspierających dla biznesu - chodzi o sektor obejmujący m.in. usługi sprzątania i ochroniarskie. Tam aż 25,6 proc. wypłat idzie na umowy zlecenia i o dzieło. I tu znowu, co nie jest niespodzianką - największy udział śmieciówek jest w małych firmach - aż 40,1 proc.

Młodzi Polacy nie mają nic przeciw umowom o dzieło?

Najczęściej na śmieciówkach pracują młodzi - podaje w swoich statystykach Eurostat. W ubiegłym roku w całej Unii Europejskiej w tej formie zatrudnionych było aż 8 mln osób w wieku od 15 do 24 lat, czyli 43,9 proc. wszystkich pracujących młodych.

W całej Europie - nie tylko w UE - pod względem skali zatrudnienia młodych na umowy inne niż „o pracę” wyprzedza nas znowu Hiszpania, ale i Słowenia oraz Czarnogóra. My jesteśmy na czwartym miejscu z wynikiem 68,2 proc. (691 tys. osób).

Młodym oczywiście zależy głównie na wysokości wynagrodzenia. Skoro i tak mają być małe, to na śmieciówce kasa jest przynajmniej nieco wyższa. A że dopiero zdobywają doświadczenie, więc i żądań na razie stawiać nie mogą.

Lepsze pieniądze będą musieli zarabiać dopiero, jak się wyprowadzą od rodziców i wtedy zaczną myśleć o składkach, emeryturze i bezpieczeństwie zatrudnienia, terminie wypowiedzenia itd. Jeśli jest się „na garnuszku u rodziców”, to takie rzeczy nie zaprzątają młodych głów.

Co ciekawe, najmniej osób w wieku od 15 do 24 lat ma problemy z pracą na stałe w Rumunii - tam tylko 4,1 proc. zgodziło się na śmieciówki. Poniżej dziesięcioprocentowy wskaźnik jest jeszcze na Łotwie i na Litwie. Najwyraźniej w tych krajach obowiązują przepisy takie jak u nas jeszcze w latach 90-tych, czyli żadnych zwolnień śmieciówek od oskładkowania ich wersją ZUS-u.

Wśród najbogatszych poziomy zatrudnienia młodych poza umowami o pracę wynoszą około 50 proc. w Szwajcarii, Niemczech, Szwecji i Holandii. W Norwegii i Islandii jest to około 25 proc.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(78)
WYRÓŻNIONE
Karol
7 lat temu
Przychodzą do władzy nachapać się, a nie spełniać marzenia czyli obiecanki wyborcze, a i to rujnuje nasz budżet. jesteśmy w pierwszej trójce najbardziej zadłużonych państw w EU !!!! PIS i PO to jeden styropian ale PIS niestety dodatkowo wspomaga wszelkie ultra prawicowe partie i partyjki czyli działa na rzecz Putina !!
heniek112
7 lat temu
A praca na umowe za 2100zl.brutto za miesiac ,nie jest umowa smieciowa ,bo wedlug mnie jest ,poniewaz czlowiek traktowany jest jak , smiec,!!!!!
rado
7 lat temu
Przez 2 lata miałem najniższą krajową po ciężkich studiach.. gdybym nie mieszkał u rodziców to stać mnie by było tylko na wegetację. To była wielka lekcja pokory... Pracodawcy wolą inwestować w najnowsze zagraniczne autka niż w pracownika.. smutne to
NAJNOWSZE KOMENTARZE (78)
Son
5 lata temu
PIS wspiera umowy śmieciowe, tak, jak PO! Pamiętajcie o tym przy wyborach!
Adler
5 lata temu
Największe wałki odchodzą w państwowcy firmach, które zatrudniają pracowników przez firmy zewnętrzne na umowach śmieciowych. Tam odchodzą takie wałki, że Urząd Skarbowy to przy tym pikuś, to już jest zakres działalności dla Prokuratury!!!
tomkrski
7 lat temu
Kiedy pracodawca za wykonaną przez pracownika usługę na rzecz kogośtam wystawia fakturę, od razu musi oddać od tego VAT, czyli 23%. Potem trzeba zapłacić pracownikowi. Czyli kolejne koszty. Od pozostałych 67% składki ZUS, podatek dochodowy, itp. W sumie koszty pracy w 2018 wynoszą ponaw 39%. Czyli zostaje niecałe 41% pierwotnej kwoty brutto. Pracownik dostaje przelew, idzie do sklepu i znowu płaci VAT. Czyli kolejne 23% jest mu zabierane. Zostaje mu 27.3%. I to wyłącznie wtedy, gdy jest w pierszym progu podatkowym, czyli zarabia niewiele. Do tego dochodzi podatek od nieruchomości, bo przecież gdzieś każdy mieszka. No i inne opłaty (paliwo - 60% ceny to podatki i akcyza) oraz cała rzesza parapodatków. Nawet żyjąc skromnie z wypracowanych 100 PLN przeciętnemu Kowalskiemu zostaje w kieszeni pewnie 25 PLN. Pozostałe 75 PLN zabiera wiecznie głodny aparat państwowy, któremu i tak jest mało. Dlatego nikt się nie powinien dziwić, że ludzie próbują jakoś sobie radzić. Tym bardziej, że niezależnie od tego, czy 25-25 latek będzie teraz pracował na umowie o prace, czy na samozatrudnieniu prowadząc własną działalność, to i tak jest pewne, że dostanie głodową emeryturę, bo ZUS jest już teraz na skraju bankructwa.
specjalista H...
7 lat temu
A co jest problemem? Jak ktoś kupi młotek i wali sie nim po łbie to oznacza, że trzeba wyczyścić rynek z młotków? Co jest winne : motek czy jego nieprawidłowe użycie? Tak samo jest z umowami cywilno-prawnymi, ich problem to taki że są nadużywane i tyle. Gamoń z PIS nie zrozumumie więc jedzie "walcem" po całości..
Bea
7 lat temu
Za śmieciówki podziękujcie PO, a przede wszystkim geniuszowi finansowemu Rostowskiemu.
...
Następna strona