38 mln euro kary ma zapłacić niemiecki koncern energetyczny E.ON za złamanie jednej z pieczęci, które inspektorzy Komisji Europejskiej założyli podczas inspekcji w jego biurach - ogłosiła w środę KE.
- _ Komisja nie może i nie będzie tolerować prób szykanowania walki KE z kartelami i innymi antykonkurencyjnymi praktykami. Ta decyzja to jasny sygnał do wszystkich firm, że nie opłaca się utrudniać dochodzeń Komisji Europejskiej _ - oświadczyła komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.
W maju 2006 KE przeprowadziła niezapowiedzianą kontrolę w siedzibie E.ON, podejrzewając firmę o łamanie zasad konkurencji na niemieckim rynku energii elektrycznej. Po całodniowej rewizji, inspektorzy przenieśli znalezioną dokumentacją do jednego z pomieszczeń, które - zgodnie z praktyką - zapieczętowali na noc.
Następnego dnia rano inspektorzy odkryli, że jedna z pieczęci - w postaci paska papieru - była zdjęta, a potem ktoś próbował ją nieudolnie przykleić z powrotem, zostawiając dookoła ślady kleju.
E.ON próbował przekonywać, że pieczęć odkleiła się sama z powodu wilgoci w pomieszczeniu, drgań z sąsiedniej sali konferencyjnej albo dlatego, że była stara.
Eksperci po wnikliwych badaniach orzekli, że pieczęć została zdjęta umyślnie, bo o jej wadliwości mowy być nie może.
KE nie wie, jakie kompromitujące E.ON dokumenty zniknęły z pomieszczenia w nocy z 29 na 30 maja 2006 roku, bowiem miały być one opisane przez inspektorów dopiero następnego dnia. Surowość kary tłumaczy tym, że złamanie pieczęci stanowiło poważne naruszenie unijnego prawa z zakresu konkurencji, bowiem miało na celu utrudnienie dochodzenia KE.