Szanowny Panie Prezesie, przyszły Panie Premierze!
Na wstępie mego listu otwartego do Pana pozwalam sobie zaznaczyć, że zwracając się do Pana stosuję wielkie litery - żeby podkreślić, iż polskie media (w przeciwieństwie do niektórych niemieckich) żywią szacunek do Pana i Pańskiej rodziny. A piszę właśnie w tej sprawie, żeby wyrazić szacunek i wyrazy uznania. Przede wszystkim za konsekwencję w prowadzeniu polityki wewnętrznej oraz w informowaniu społeczeństwa o swoich poczynaniach.
To naprawdę godne podziwu, co Pan robi. Podoba mi się to uparte traktowanie nas, Polaków, jak ciemną masę, której nie warto nic mówić, bo i tak te buraki nie zrozumieją poczynań i motywów działania Wielkiego Wodza. W końcu zrobiliśmy swoje i dzięki nam Pańska partia wygrała wybory, a Pański brat został prezydentem. Nie jesteśmy już potrzebni. W nagrodę za nasze głosy dostaliśmy przecież dywan (choć mój już jest trochę przybrudzony - czy mogę liczyć na nowy, albo chociaż darmowe pranie?) i policjanta (choć jeszcze nie zdążyłem go zobaczyć na moim osiedlu, ale to moja wina, bo się nie rozglądam).
Po co nam wiedza, dlaczego zmieniany jest w Polsce premier? Mamy swój dywan i się cieszymy! Wierzymy, że nasz Wódz wie, co robi i wcale nie chcemy tłumaczeń, dlaczego tak, a nie inaczej postępuje.
Zresztą żywię nadzieję, że w końcu spacyfikuje Pan tych dziennikarzy, którzy zadają zbyt wiele pytań. Gdy nadejdzie czas na pacyfikacje portalu Money.pl proszę pamiętać o tym liście i o moich wyrazach szacunku dla Pana (oraz o moim naczelnym, który nie dał mi podwyżki - może da się go gdzieś awansować, niech oszczędności wprowadza w spółkach skarbu państwa, co poskutkuje wyższymi dywidendami płaconymi do budżetu)!
Ja tam się o nic nie pytam. Nie jestem niedowiarkiem i wierzę w nieomylność Wodza. Wiem, że jak nadejdzie czas, Pan Wódz wyjaśni społeczeństwu, dlaczego nastąpiła konieczność zmian w rządzie - będę śledził wiadomości w TV Trwam i Radiu Maryja, bo pewnie tym mediom jako pierwszym Pan Wódz to zakomunikuje.
Jeśli mogę, mam prośbę do Pana - przepraszam, że się ośmielam - niech Pan nie boi się jeździć za granicę! Pański brat chyba nie przepada za podróżami, a jeśli nigdzie poza Polską nie będą Was widywać, to zapomną, kto tu rządzi. A jak Pan pojedzie, to jakby jednocześnie jechał premier i prezydent. Dwa w jednym. Przecież i tak wszyscy wiedzą, że Pan tu rządzi, więc może Pan za jednym zamachem odfajkować dwie wizyty. Może bratowa też i Panu zrobi kanapki i zaniesie w reklamówce do samolotu - nie będzie Pan zdany na zapewne kiepski catering w rządowej flocie.
Tak więc Panie Wodzu! Do dzieła! Niech buduje Pan IV RP. Jednak żeby budowanie było wygodniejsze - a premier przecież dużo chodzi - proszę zakupić nową parę butów. My tu w redakcji Money.pl zrobimy zrzutkę na nowe sznurowadła dla Pana. Proszę uwierzyć, że gdy ma się takie nie pozrywane, łatwiej się sznuruje buty.
Niech Pan nie boi się wysiłku w budowaniu - jak tak dalej będzie się Pan wykazywał, to później wdzięczne społeczeństwo da Panu 4, może 8, może 16 lub 32 lata urlopu. Wtedy Pan odpocznie. Pozdrawiam życząc jak najwcześniejszego i jak najdłuższego urlopu!
P.S. Panie Wodzu, Prezesie i Premierze - temu wszystkiemu, co się stało, winna jest Platforma, prawda? Włączam Radio Maryja i czekam na potwierdzenie.