Biały Dom uważa iracką zgodę na bezwarunkowy powrót do tego kraju inspektorów rozbrojeniowych za manewr taktyczny, którego celem jest uniknięcie stanowczej akcji ze strony społeczności międzynarodowej.
Waszyngton uważa też, że zgoda na inspekcje to za mało. "Nam nie chodzi tylko o inspekcje. Nam chodzi o zlikwidowanie irackiej broni masowego rażenia " - oświadczył rzecznik Bialego Domu Scott McCllelan. Podkreślił on,,że Irak musi się podporządkować także innym rezolucjom ONZ, które łamał w ostatnich latach. Dlatego Waszyngton nadal domaga się wystosowania przez Radę Bezpieczeństwa ONZ twardego ultimatum wobec Saddama Husajna. Nieprzyjęcie tego ultimatum byłoby podstawą do podjęcia akcji zbrojnej przeciwko Irakowi. Rozmowy na ten temat prowadzi z czlonkami Rady od kilku dni amerykanski sekretarz Stanu Collin Powell.
Moskwa uznała tymczasem, że decyzja Bagdadu o wpuszczeniu międzynarodowych inspektorów oddala perspektywę wojny na Bliskim Wschodzie. Minister spraw zagranicznych Igor Iwanow powiedział, że Rosja przyczyniła się do tej decyzji, konsekwentnie domagała się powrotu inspektorów do Iraku.
Rosyjscy politolodzy są natomiast zdania, że decyzja irackich władz może być wybiegiem taktycznym, bo Saddam Husajn może nie pokazać inspektorom tego, co będą chcieli zobaczyć.
