A na Bałtyku ruszyły właśnie natowskie ćwiczenia o kryptonimie _ Dynamic Monarch 2014 _.
Na drawskim poligonie wspólnie ćwiczą Polacy i Amerykanie. Żołnierze trenują zajmowanie budynków, ataki na mosty oraz działania dywersyjne na tyłach wroga. Zatokę Gdańską natomiast opanowały okręty, samoloty, ekipy nurków i medyków. Do tego osiemnastu obserwatorów z państw NATO.
- _ To jest takie ćwiczenie w ratowaniu załóg okrętów podwodnych. Największe na świecie. NATO organizuje takie ćwiczenia co trzy lata. Tym razem w Polsce. Polska ma niezwykle bogate doświadczenia, jeśli chodzi o tego typu działania. Ćwiczymy od ponad dziesięciu lat procedury ratowania załóg okrętów podwodnych ze Szwedami. Mamy swój własny system _ - mówi komandor Janusz Walczak z resortu obrony. - _ Dziś nasz kraj to wielki poligon. Na poligonach jest ponad 5 tysięcy żołnierzy. Każdego dnia przerzucamy na poligony, z poligonów setki sprzętów _ - dodaje.
Wojskowi nie ukrywają, że część manewrów to demonstracja siły i ma związek z kryzysem na Ukrainie. O konieczności wzmocnienia potencjału obronnego Polski rozmawiali w ubiegłym tygodniu z sekretarzem NATO prezydent Bronisław Komorowski oraz premier Donald Tusk. Obaj politycy mówili, że w obliczu sytuacji na Ukrainie konieczne jest wzmocnienie wschodniej flanki sojuszu. Międzynarodowe manewry w Polsce mają przygotować wojskową infrastukturę do przyjęcia ewentualnych oddziałów NATO.
Czytaj więcej w Money.pl