Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Relidze szkodzi przestawanie z nieukami

0
Podziel się:

Emocje przysłaniają zazwyczaj wiedzę o przedmiocie sporu i zdrowy rozsądek. Jeszcze gorzej jest, gdy tej wiedzy brak. Ręce opadają, gdy słyszy się ministra Religę stwierdzającego, iż nie może być mowy o prywatyzacji ochrony zdrowia... bo przecież nie jesteśmy w jakimś Chicago, tylko w Unii Europejskiej.

Winiecki: Relidze szkodzi przestawanie z nieukami

Emocje przysłaniają zazwyczaj wiedzę o przedmiocie sporu i zdrowy rozsądek. Jeszcze gorzej jest, gdy tej wiedzy brak. Ręce opadają, gdy słyszy się ministra Religę stwierdzającego, iż nie może być mowy o prywatyzacji ochrony zdrowia... bo przecież nie jesteśmy w jakimś Chicago, tylko w Unii Europejskiej.

Jest takie porzekadło: „_ Kto z kim przestaje, takim się staje _". Po prof. Relidze ewidentnie widać skutki przystawania z ekipą nieuków i obsesjonatów. Jeśli przeciętny obywatel nie rozumie, że prywatyzacja ochrony zdrowia nie oznacza wcale, że obywatel musi płacić za opiekę z własnej kieszeni - to źle. Jeśli tego nie rozumie lekarz, czy pielęgniarka - to jeszcze gorzej. Ale gdy tego nie rozumie minister zdrowia i lekarz jednocześnie - to już jest prawdziwa katastrofa.

Jest cząstką elementarnej wiedzy o ekonomice ochrony zdrowia, że mamy tu do czynienia nie z dwiema stronami: usługodawcą i usługobiorcą, ale z trzema stronami: usługodawcą, usługobiorcą i płatnikiem. Ta oczywistość oznacza, że istnieje bardzo wiele rozwiązań kwestii, kto ma płacić za usługi z zakresu ochrony zdrowia. Czasem płatnikiem będzie tylko państwo (zdarza się to coraz rzadziej nawet w najbogatszych krajach) czasem częściowo państwo, częściowo usługobiorca, pacjent lub jego rodzina, a czasem tylko usługobiorca. Jest kwestią politycznej umowy, jakie rozwiązanie zostaje przyjęte w danym kraju.

W krajach UE w kwestii płatnika dominuje model mieszany. Nawet w Niemczech czy Francji (wymienionych przez ministra Religę) pacjent płaci np. za leki i nie wszystko zostaje mu zwrócone, nawet w przypadku leków na receptę.

Ale to dopiero początek zróżnicowanego obrazu ochrony zdrowia w krajach Unii Europejskiej. Zróżnicowany jest także status własnościowy usługodawcy. Krajów takich jak Wielka Brytania, gdzie cała NHS jest państwowa, w Unii jest mniejszość. Mój młodszy syn urodził się w Danii i „coś państwowego" zobaczyliśmy dopiero, gdy żona wylądowała z porodem w szpitalu w Aalborg'u. Lekarz, pod którego opieką żona była cały czas, prowadził prywatną praktykę, tak jak i położne, robiące co jakiś czas żonie kolejne testy.

Tak więc, całkiem normalna jest w krajach Unii sytuacja, że usługodawca pozostaje prywatny i za wizyty usługobiorców jest refundowany przez państwo. Albo też usługodawca pobiera opłaty za wszystkie lub niektóre usługi od usługobiorcy (tak było w Danii), a usługobiorca jest refundowany, w całości lub w części, przez płatnika (ktokolwiek by nim nie był).

Jak widać, także w kwestii prywatyzacji służby zdrowia mamy w UE mozaikę rozwiązań, przy czym w większości przypadków dominują prywatni usługodawcy (z wyjątkiem szpitali, które częściej bywają publiczne). A i w publicznych szpitalach mamy możliwość opłacania prywatnych usług (np. w Wielkiej Brytanii, gdzie - przypominam - NHS jest państwowa).

Nie jest więc odejściem od unijnych standardów prywatyzacja ochrony zdrowia, ze szpitalami włącznie lub bez szpitali. I coraz większa część Polaków skłania się ku temu rozwiązaniu, widząc bezskuteczność wypróbowywanych na nich innych rozwiązań. Istnieje takie łacińskie - tym razem medyczne - porzekadło: „po pierwsze nie szkodzić". Dobrze byłoby, gdyby pozbyć się emocji w rozpatrywaniu trudnych problemów ochrony zdrowia. Emocje szkodzą bowiem zrozumieniu tego, którędy prowadzą drogi naprawy sytuacji. Na pewno nie poprzez wrzucanie kolejnych pieniędzy w państwową beczkę bez dna, jaką jest dzisiaj polski system ochrony zdrowia!

Jan Winiecki jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)