Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Związkokracja to zabójcza patologia

0
Podziel się:

Mamy jeszcze sektor, którego dalsze trwanie w takich warunkach zagrozić może całej gospodarce i nam wszystkim.

Winiecki: Związkokracja to zabójcza patologia

Mamy jeszcze sektor, którego dalsze trwanie w takich warunkach zagrozić może całej gospodarce i nam wszystkim. Energetykę.

W 1993 roku napisałem - w ramach edukacyjnej serii wypowiedzi, które ekonomiści prezentowali wówczas w prasie codziennej - artykuł, wtedy niewątpliwie zaskakujący dla wielu. Miał on tytuł: _ Ideały ,,Solidarności" czyli o antykomunistycznych bolszewikach _ i dotyczył uprzywilejowanych w komunizmie załóg wielkich zakładów przemysłowych, które pod wodzą związkowców nadal, metodą strajków i demonstracji, wymuszały przywileje w postaci dotacji, umarzania zaległych podatków i składek zusowskich, itd. I ostrzegałem, że kontynuacja komunistycznego marnotrawstwa, jeśli rządy będą zbyt ustępliwe wobec związkowego szantażu, może okazać się zabójcza dla przemian ustrojowych.

[

2,5 miliona związkowców w Polsce. ]( http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/2;5;mln;zwiazkowcow;w;polsce;ponad;6;tys;zwiazkow,17,0,520209.html )
Transformację uratował dynamizm ludzkiej przedsiębiorczości. Nowy sektor prywatny rósł tak szybko, że państwowe firmy w stosunkowo krótkim czasie przestały odgrywać taką rolę, jak na starcie przemian. Niemniej, w porównaniu do innych krajów przechodzących transformację ich prywatyzacja lub bankructwo następowały bardzo powoli. Transformacji nasze specyficzne obyczaje (na szczęście!) nie zatrzymały, ale w kurczącym się ciągle sektorze państwowym utrzymuje się do dziś mentalność osobistej nieodpowiedzialności za własny los.

To inni: związki zawodowe, politycy - ktokolwiek - ma zatroszczyć się o pracę dla zatrudnionego na państwowym; pracownik nie musi. A jak nie, to zorganizuje się strajk, demonstrację, pokrzyczy: _ złodzieje _ i jakoś cudem pieniądze się znajdą.

Reportaż w niedawnej _ Polityce _ pokazuje to po raz kolejny w odniesieniu do stoczniowców, którzy po wzięciu kilkudziesięciotysięcznych odpraw _ poszli w tango _, a na kursy i inne szkolenia zapisują się głównie dlatego, że do szkolenia przywiązany jest zasiłek szkoleniowy.

[

Państwowe spółki wydają 110 mln na związki ]( http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/panstwowe;spolki;wydaja;110;milionow;na;zwiazki,203,0,451787.html )
Ten model przerabialiśmy już wcześniej. Podczas reform w górnictwie za rządów AWS media opisywały takie same zachowania - tyle, że na większą skalę. I chociaż w umowie o odprawie zapisane było, że kto wziął odprawę nie może wrócić, to większość - po wytrzeźwieniu, dosłownie lub w przenośni - stukała do bramy kopalni, lub przechodziła na (bardzo wczesną!) emeryturę. Tylko zdecydowana mniejszość miała chęć i rzeczywiście podjęła pracę lub rozpoczęła coś własnego. Dziś to samo zaczyna dziać się wśród stoczniowców.

Niestety, patologia systemu politycznego, jaką jest działalność związkowa w firmach państwowych, przenosi się na patologię zachowań jednostek. Zrozumiały jest lęk przed prywatyzacją w ten właśnie sposób mentalnie uformowanych pracowników. Ale bez tego będzie nam wszystkim tylko gorzej. Pal sześć stocznie. Większość z nich przegrała (z powyżej opisanych powodów) swoje szanse na utrzymanie konkurencyjności na rynku produkcji statków.

[

Enea w sporze ze związkami. O prywatyzację ]( http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/klopoty;enei;ze;zwiazkami;zawodowymi,217,0,530393.html )
Ale mamy jeszcze sektor, którego dalsze trwanie w opisywanych warunkach zagrozić może całej gospodarce i nam wszystkim jako odbiorcom energii elektrycznej. Producenci energii muszą zostać sprywatyzowani i to tak, by byli naprawdę zdolni do zasilania gospodarki po najniższym koszcie, to znaczy powinni zostać sprzedani branżowym inwestorom strategicznym: dużym międzynarodowym firmom energetycznym, jeśli nie przestraszą się one panującej tam _ związkokracji _.

To między innymi dlatego nikt nie chce kupić stoczni w Gdyni i Szczecinie jako całości i dlatego wiele firm, nawet potrzebujących pracowników, sięga po stoczniowców w ostatniej kolejności. To jest właśnie cena ukształtowanej przez lata mentalności, która uderza w jej nosicieli.

autor jest profesorem ekonomii

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)