Na naszych oczach rozsypuje się postkomunistyczna lewica. Za pomocą pewnego biznesmena dowiadujemy się niby o rzeczach oczywistych, ale za to w taki sposób, który sam w sobie kompromituje już środowisko dostatecznie. A jeżeli jeszcze dołożymy do tego te żałosne próby obrony poprzez zakłamanie objawionej rzeczywistości, to ten obraz rodem ze sztuk Ionesco (taki rumuński twórca teatru absurdu).
Józef Oleksy występuje w roli Łysej Śpiewaczki – fryzura by się nawet zgadzała. Chodzi od potencjalnego sojusznika do następnego i użalając się na swoich partyjnych kolegów, okazuje nam o wiele dobitniej niż premier Węgier swoim rodakom, gdzie oni nas mają i w jakim poważaniu.
Przy okazji, mimochodem tylko, dowiadujemy się o malwersacjach, kompetencjach, stosunkach panujących w tej organizacji, o tym kto i co się liczy i za co się liczy. Nie ma złudzeń, co do poczytalności Pana Józefa. On wie, co mówi i o kim mówi. Wyraźnie szuka sojusznika w Panu G., a ten zręcznie wypytuje – tak jakby wcale nie mając pojęcia o nagrywaniu rozmowy [ironia].
Po ujawnieniu taśm najciekawsze były reakcje ich bohaterów.
Pan Józef był oburzony, że nie można sobie już kolegów pooczerniać przy czerninie. Gdyby koledzy mu wybaczyli, to byłby gotów się przysięgnąć na Ten Obraz Cudowny - w końcu w SLD pełnił rolę etatowego wierzącego - że specjalnie tak mówił, bo wiedział dobrze, że jest nagrywany i chciał tym sprowokować Pana G. do ujawnienia swych niecnych intencji.
Ale koledzy nie chcieli wybaczyć. Pan prezydent K. mówił coś o kretynizmie Pana Józefa i o tym, że go udusi. Tylko nie wiemy za co konkretnie, czy za bezy małżonki, czy za to, że powiedział o kasie, czy za to, że dał się nagrać jak dziecko.
Nawet taki narcyz O. nie chce się posunąć w kwaterze głównej SLD, chce tylko doradcę z K. zrobić. Ale to zapewne przez to, że nie zna języków. A nie ma nic gorszego, niż jak ludzie coś wezmą na języki. Reszta SLD też kategorycznie zdrajcy już nie chciała. Poszedł wyraźny sygnał, ze kto zdradzi - tego wywiozą na furmance gnoju jak chłopi Jagnę.
Za to Samoobrona takich skrupułów nie ma. Oni biorą wszystko co się rusza, w myśl zasady że chłop żywemu nie przepuści. Wezmą więc i Oleksego. Na tle ich gwiazd, to Pan Józef, jeśli nawet z odzysku i zdrajca, to lśni niczym gwiazda na firmamencie polityki. A może przy okazji dowiedzą się jeszcze czegoś? Przyda się zawsze, jak nastaną ciężkie czasy.
A Pan G. mówił, że on nie umie nagrywać, jak Michnik. Ma od tego doktora psychologii, co robi u niego za szefa ochroniarzy. I to tamten wszystko wie. Mówi o tajnej organizacji Loża minus 5. Przy wszechwładzy tej organizacji całe to WSI, SLD czy SB to Pikusie. Tam ci mają rozbudowane struktury w piekle i nie straszne im nic.
I niby mógłbym dalej sobie folgować i udawać, że mnie ten teatr absurdu naszej rzeczywistości bawi, gdyby nie... Parę dni później Sejm w swoim majestacie, w który wierzy już tylko on sam, nie przegłosował obrony immunitetu Pani Poseł O. Za zachowaniem immunitetu głosowali wielcy jego przeciwnicy jak pewien diabeł z Krakowa (Może więc o tej Loży Piekielnej to prawda była?), czy kilkunastu posłów z partii, co lustrację gospodarczą aferzystów miała wypisana nawet na swoich pasiastych biało-czerwonych krawatach.
Przecież utrata immunitetu pozwoliłaby tę sprawę łapówy wyjaśnić, ruszyć ze śledztwem. Jego odebranie nie oznacza od razu wyroku sądowego, potrzebne są dowody. Sejmowi jednak one nie są potrzebne – ciekawe czy z tego samego powodu, z jakiego całe SLD z marszu nazwało Pana Józefa zdrajcą?
I dlatego ja wierzę w te taśmy - Sejm mnie do nich przekonał.